Patrzył
na spokojną we śnie twarz nastolatka. Ten chłopak wydawał mu się strasznie
pociągający, a to, że wolał równie dziewczyny, jak i chłopców wcale nie
dodawała mu otuchy. Nie był pewny czy wytrzyma z tym chłopcem tyle czasu. Tylko
jego przyjaciele, łącznie z bratem i Anyą-sensei wiedzieli jakiej jest
orientacji, co im nie przeszkadzało; przeciwnie czasami starali się dokuczyć mu
mówiąc, kto by do niego najlepiej pasował.
-
Dziwne... – mruknął cicho. Przecież znając Anyę-sensei to pewnie już przy jego
przyjściu namawiałaby go, aby wziął się za niego, jednak nic takiego się nie
działo. To było, aż niespotykane. Będzie musiał z nią niedługo o tym pogadać.
Na razie jednak zastanawiał się jak wymknąć się z przyjaciółmi z pokoju, by móc
uzgodnić dzisiejszy plan działania. Zabierze ziemię Blade Children. Tak jak
obiecał bratu. Odzyskają to co przez głupotę poprzednika Mizukiego stracili
trzy lata temu. Jednak kto by o tym pamiętał, chyba tylko ci co utracili to, a
oni właśnie nimi byli i będą się o swoje upominać.
Położył
się spać. By być choć trochę wypoczętym rano, jednak wiedział, że cztery
godziny snu nic nie zdziałają z całą nieprzespaną nocą.
Tak
jak się spodziewał po czterech godzinach obudził się i razem z chłopakami udał
się do swoich. Do Dark Devil.
~ * ~
Sądził,
że wymykanie się z internatu będzie o wiele trudniejsze. Zważywszy na to,
jakiego poziomu jest ta szkoła, kto do niej uczęszcza, no i jak teraz
niebezpiecznie jest nocą, ale no cóż. Nie będzie się przecież tym przejmował.
Przecież nie po to tu przyjeżdżał, by głowić się nad zabezpieczeniami szkoły.
Mruknął
cicho sprawdzając, czy sztylet i inne potrzebne rzeczy ma przy sobie. Z ulgą
stwierdził, że tak. Jego dłuższe kosmyki włosów już w pokoju związał w coś na
kształt koku, by nie przeszkadzały mu przy sprawie. Ubrany był w czarne
spodnie, coś na kształt rurek, czarną bluzę przylegającą do ciała i glany
dwudziesto-dziurkowe. Na jego dłonie nałożone były skórzane rękawiczki bez
palców. Do paska spodni miał przyczepiona białą maską przedstawiającą czaszkę
kota, jednak było na niej coś jeszcze, w jednym miejscu widniało na niej coś na
kształt pęknięcia zaczynające się nad lewą brwią, a kończące przy prawych
policzku, jednak to nie szpeciło wyglądu maski, wręcz przeciwnie; nadawało jej
takiego swoistego uroku.
Będąc
za bramą szkoły spojrzał w bok na postać opierającą się o ścianę muru.
-
Witaj, Cieniu. - rozpoznał głos Anyi, która ubrana w białe kimono podeszła do
niego powolnym krokiem. - Pierwszy raz mam zaszczyt rozmawiać z kimś tak dobrym
jak Ty, Cieniu. Nie, przepraszam. Ty przecież jesteś najlepszy ze wszystkich. -
uśmiechnęła się kpiąco do chłopaka. - Nie wierzę, że taki smarkacz jak Ty może
być nawet lepszy ode mnie.
-
Nie musisz mi wierzyć. - odparł chłopak idąc razem z nią w kierunku starego wysypiska
śmieci, gdzie od jakiegoś czasu najczęściej odbywały się walki. - Powiedz mi
teraz co wiesz na temat Dark Devil.
-
Niewiele. Prawie tyle co Ty. Mam tylko podejrzenia przypuszczać, że brat
Isamiego, Mizuki Kuronuske jest w jakiś sposób powiązany z tym gangiem. Z
pewnym źródeł wiem, że to lider tego gangu zapoczątkował to całe zamieszanie,
bo ponoć „ta ziemia należała kiedyś do nich”, jednak mój informator więcej na
ten temat nie wiedział. - westchnęła cicho poprawiając nieznośne kosmyki, które
uciekły jej z kitki.
-
Jako, iż tu jesteś wnioskuję, że opiekun ma dla mnie jakieś zadanie. - mruknął
Cień patrząc uważnie na kobietę, która wyciągnęła kopertę z rękawa swojego
kimona. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wyrwał jej kopertę, by po rozerwaniu
papieru wyciągnąć z niej dwie kartki. Jedną z jakimś adresem i kodem, a druga z
wiadomością od Niego. Do tego było też zdjęcie przedstawiające jakiegoś
chłopaka. Gdy odwrócił je szybko przeczytał napis „Silver”.
Cieniu
Słyszałem, że wybrałeś już siebie
kolejną zabawę
tak więc pomyślałem sobie czy nie
chciałbyś jakoś
urozmaicić tej oto rozrywki.
Mam pewne przypuszczenia dotyczące
jednego gangu,
a mianowicie Blade Children.
Słyszałem, że ich przywódca niejaki
Silver jest bardzo sprytny,
jednak przez jego częste wybuchy złości często nie
mógł się potem na niczym skupić.
Nie proszę Cię o pomoc, gdyż wiem,
że to właśnie im
postanowiłeś pomóc.
Chciałbym, abyś poobserwował go
troszkę, a później jeśli Twoim
zdaniem będzie się nadawał zwerbuj
go do nas.
Ufam, że wiesz co robić.
Mój najdroższy synu.
Opiekun.
-
Ooo, jak widzę nie mam nawet chwili do odpoczynku. – zaśmiał się cicho
spoglądając na adres, który jak pisało było miejscem zamieszkania Silvera.-
Ledwo co się tu przeniosłem, a On już ma dla mnie zadania. Dobre sobie. Na
szczęście, że ten Silver jest liderem moich „wybrańców”.
-
W takim razie Opiekuna zainteresował Silver? – spytała Anya, gdy chłopak
schował obydwie kartki do kieszeni spodni.
-
Tak, ale nie powinno Ciebie to interesować… Em, jak na Ciebie mówią w
Instytucie? – mruknął rumieniąc się lekko. Jakoś nigdy nie interesowały go
osoby, które były tak jak on pod skrzydłami Opiekuna. Jego interesowało tylko
to, by się nie nudzić, oraz by wykonywać rozkazy od Niego. Jedyne osoby jakich
zna imiona z Instytutu to Cierń, a raczej Raito - jego osobisty nauczyciel,
który go tu przywiózł, oraz Kaze, jego koń, którego musiał tam zostawić.
-
Ithilbess… - zaśmiała się cicho na jego reakcję. Musiała przyznać przed sobą,
że to co mówili jej towarzysze i przyjaciele to prawda. Ten dzieciak z wyglądu
to słodki kociak. Ciekawa jest tylko, czy jest równie słodki co niebezpieczny,
jak to jej zawsze mówili. Szkoda, że nie pisnęła nic Isamiemu na temat jego
urody, jednak nie może pozwolić, by jej misja się nie powiodła. Nie wie
dlaczego ma pilnować tego dzieciaka. – Co znaczy „krwawa kobieta”.
-
W takim razie Ithilbess. Na razie panią żegnam. – szepnął zakładając maskę i
pobiegł w kierunku bójki. Już po chwili znalazł się na miejscu. Właśnie toczyła
się tam okropna walka. Usiadł gdzieś z boku i czekał na koniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz