piątek, 26 kwietnia 2013

Vampire Maiden - 6


Lekcje w Akademii Cross dla Nocnej Klasy skończyły się przed samym świtem, co Kiryuu przywitał z wielką ulgą. Razem z innymi uczniami opuścił gmach szkoły, wychodząc na błonia. Szedł ostatnie, nie mając zamiaru zrównać z innymi uczniami. Nie zmieni swojego zdania o wampirach, z tak błahego powodu. Mówiąc szczerze, z chęcią wybiłby wszystkich ludzi-wampirów, wliczając w to samego siebie. Przecież on nie jest żadnym wyjątkiem. Siebie również nienawidził, za to kim, a raczej czym; w jego mniemaniu się stał. Był chodzącą bombą zegarową, która po prostu nie ma wyżej określonego czasu eksplozji, przez co był jeszcze bardziej niebezpieczny niż zwykle. Jeszcze tylko czekać na jego wybuch i utratę samokontroli.
- Coś ty taki odludek? – Usłyszał przy swoim uchu roześmiany szept, jednocześnie czując gorący oddech uderzający o jego szyję.- Odczep się – syknął nawet nie racząc spojrzeniem starszego chłopaka. W odpowiedzi do jego uszu doszedł odgłos oburzenia uciekający z ust drugiej osoby, a następnie  ciało prefekta opierające się całym ciałem o jego plecy, oraz ręce owijające się niczym wąż wokół jego szyi. – Puszczaj mnie, idioto! – warknął głośniej, przez co zwrócił na siebie uwagę wampirów.- Jakiś ty nie czuły! – Brunet zajęczał żałośnie, na co młodszy chłopak skrzywił się, dochodząc do wniosku, że jak powtórzy się jeszcze taka sytuacja, to niedługo ogłuchnie. O ile, już jego słuch się nie pogorszył. Sam prefekt widocznie miał dobrą zabawę z dręczenia srebrnowłosego. Potwierdzić mogłyby to chociażby same jego oczy, w których widniały psotne iskierki, czego jednak były prefekt zobaczyć już nie mógł.Ruka patrzyła na nich z kpiną, mając niezły ubaw z widoku, jaki miała przed sobą. Nie lubiła go, dlatego też moment, gdy mogła zobaczyć go w żenującej z pewnością dla niego chwili, była wręcz dla niej nagrodą za ciężką noc w szkole.- Szkoda, że nikt z nas nie ma tu aparatu – rzekła, patrząc mściwie w stronę Kiryuu. Zrobiłaby dosłownie wszystko, byleby tylko móc jakoś pogrążyć tego chłopaka. Naprawdę wszystko. Tym bardziej też nie oszczędzi sobie komentowania danych sytuacji, których będzie światkiem, oraz nawet jeśli nie. Przecież nie wszyscy muszą o tym wiedzieć. – Taka miła scenka odgrywa się na naszych oczach. Aż szkoda, że tu jesteśmy i im przeszkadzamy – dodała z ironią, śmiejąc się pod nosem. Stojący najbliżej niej Hanabusa, ryknął śmiechem podtrzymując się ramienia kuzyna, który patrzył na niego z miną męczennika, zapewne zastanawiając się za jakie grzechy są oni spokrewnieni.Fabian zdawał się nie słyszeć słów dziewczyny, powracając do jęczenia do ucha siedemnastolatkowi, jaki to on jest nie czuły i z pewnością zamknięty w sobie. Zero bezskutecznie starał się zepchnąć jakoś przyjaciela z siebie, który jednak wytrwale się trzymał w tej samej pozycji.- Widzicie jak się zachowuje?! – zwrócił się do reszty, którzy patrzyli na nich z politowaniem; oczywiście nie wliczając dalej śmiejących się z nich Aidou i panny Souen, oraz Kaname, który zdawał się nie zwracać na nich uwagi, czytając jakieś teksty. – To nie jest ten sam, mały, kochaniutki Zero. Aj, dlaczego wcześniej się nie dowiedziałem o tej trage… Aach! – krzyknął czując, jak fioletowooki wykorzystuje jego dosłownie chwilową nieuwagę i w ułamku sekundy powala go na ziemię.- Ostatni raz… - warknął, patrząc na niego wściekle. Widać było, że Fabian właśnie doprowadził do granicy młodego wampira. Dlatego też zrobił skruszoną minkę, nie poruszając się o milimetr. – Myślę, że miałeś jakiś cel, przychodząc tutaj. – dodał Kiryuu po chwili, wzdychając pod nosem, jednocześnie uspokajając się.- Tak. – Brunet uśmiechnął się pogodnie, wstając z ziemi. – Chciałem zobaczyć co u ciebie słychać. – Uchylił się przed pięścią lecącą w jego kierunku. – Żartowałem! – krzyknął, gdy chłopak przymierzał się do kolejnej próby uderzenia Lockhart’a. - Tak naprawdę miałem ci przekazać, że dyrektor oczekuje cię w swoim gabinecie, a ja mam dopilnować abyś tam dotarł – wyjaśnił szybko, domyślając się, że dzisiaj to już przesadził.- Jakbyś nie mógł tak od razu – mruknął jasnowłosy, wkładając ręce do kieszeni i kierując swe kroki w kierunku gabinetu Cross’a.- Jednak wtedy nikt nie poznałby jego drugiej strony – szepnął do reszty konspiracyjnym głosem, po czym pobiegł za Zero, krzycząc do niego, aby troszkę poczekał.- Myślę, że teraz możemy już iść do Akademika – przerwał ciszę Kuran, kierując się w tą samą stronę, co poprzednia dwójka.- A ty, Kaname-sama? – spytała długowłosa, patrząc na szatyna z czułością.- Muszę pilnować wszystkich podopiecznych akademika, więc lepiej będzie jak dowiem się o co chodzi – oznajmił patrząc przez chwilę w oczy dziewczyny, która na ten gest zarumieniła się obficie. Następnie zwrócił się do Takumy – Zostawiam wszystko w twoich rękach.- Oczywiście.Kuran powolnym krokiem zaczął iść w stronę gabinetu dyrektora i założyciela szkoły. Po drodze zastanawiał się, jaki byłby Zero, gdyby nie był wampirem. Czy byłby taki zimny, jak teraz? Czy może byłby kimś innym, kogo nie może sobie w tej chwili wyobrazić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz