sobota, 27 kwietnia 2013

Vampire Maiden - 17



Wnętrze pomieszczenia okazało się być pracownią, gdzie prawie w każdym miejscu stały kociołki na paleniskach. Kilka dziewczyn będących tam, pod wpływem wzroku dziewczyny, natychmiast opuściły swoje stanowiska, zostawiając ich samych.
- Teraz mamy trochę swobody do rozmowy. – Mówiąc to podeszła do jedynego stolika w pokoju, zaczynając wertować jakąś księgę. – Upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Przygotuje eliksir, który nie tylko pokaże ci zaginione kilka chwil, które cię interesują, ale też i to, co zostało w tobie zapieczętowane prawie trzynaście lat temu. Jednak, żebyś nie był, aż nadto przerażony tymi nowościami, co nieco na ten temat opowiem.
Chłopak usiadł naprzeciw niej, kiwając powoli głową. Nie ufał jej, jednak widząc zachowanie innych ludzi, gdy ta tylko zrobiła jakiś niby nic nie znaczący ruch, domyślił się, iż musiała być tutaj kimś ważnym. A już z pewnością była wpływowa. Co w dalszym ciągu nie zmieniało faktu, iż był nieufny.
- To dobrze. Już myślałam, że stałeś się strasznie naiwny i łatwowierny. – Zamknęła księgę, wstając z miejsca i udając się do półki, na której znajdowało się dużo różnych specyfików.
- Wynoś się z mojej głowy – warknął natychmiast, ciskając w nią gradem wściekłych spojrzeń.
- To nie moja wina, że mogę czytać z niej niczym z otwartej księgi – wzruszyła ramionami, rozpościerając ręce na boki. – Swoją drogą, bardzo ciekawej. Nie sądziłam, że pozwolisz kiedykolwiek Kuranowi na pocałowanie się, biorąc pod uwagę to, jak bardzo nienawidzisz przedstawicieli wampirzej rasy, a szczególnie tego jednego. – Wykrzywiła wargi w zadowolonych uśmiechu, gdy usłyszała wydobywające się z gardła chłopaka warknięcie. – Z resztą nieważne. Ten wywar z krwi jaki otrzymałeś od swojego znajomego, miał na celu przygotować cię do przyjęcia tego potężnego eliksiru. Dodatkowo to on jest odpowiedzialny za twoją nagłą potrzebę dojścia tutaj, pod jakimś, nawet błahym pretekstem.  Wnioskując, iż tu jesteś, a nie widać żadnych ubocznych efektów – nie musisz wiedzieć jakie – wziąłeś go dziesięć, góra piętnaście godzin temu. To nawet dobrze. Po uwarzeniu eliksiru, musi on leżakować przez jakieś dwa tygodnie, a dokładnie trzysta trzydzieści godzin, chociaż będzie lepiej jak weźmiesz go parę godzin później. Jednak, żebyś nie odczuł efektów ubocznych wziętego nie dawno wywaru, dam ci moje własne całkowicie stworzone przeze mnie dzieło, które całościowo niweluje negatywne skutki zażycia mieszanki. – Mówiąc to zgarnęła z półki kilka rzeczy i postawiła je przy wolnym stanowisku. Pstryknięciem sprawiła, że w palenisku pod kociołkiem zapalił się ogień. Drugą ręką sięgnęła do kieszeni, by wyciągnąć z niej identyczny flakonik, jaki podarował mu Fabian z tym wyjątkiem, że ciecz w niej była soczystej, zielonej barwy. Zero bez słowa odkorkował ją i przechylił do ust, wypijając jej zawartość. Zaraz też zakręciło mu się w głowie, przez co musiał przytrzymać się blatu stołu, by nie upaść na podłogę. – Nie martw się. To normalna reakcja, niedługo ci przejdzie – szepnęła, biorąc się za przygotowywanie obiecanego eliksiru. – Troszkę odbiegając od tematu. Pora na krótką lekcję historii z twojego życia, jaka została ci odebrana zaraz po jej zdarzeniu. Miałeś wtedy cztery latka i szukałeś swojego młodszego bliźniaka, który oddalił się od domu. Nie powiedziałeś o tym rodzicom, tylko sam udałeś się by go znaleźć. I gdzieś miałeś to, że robi się coraz ciemniej. Była to już późna jesień, a niedługo miała nadejść kalendarzowa zima.
Znalazłeś go na placu zabaw jak był gnębiony przez o wiele starszego chłopaka. Natychmiast przystąpiłeś do pomocy braciszkowi. Dosłownie doskoczyłeś do niego wściekły; a Twój głos był zadziwiająco cichy i wręcz lodowaty,  gdy zagroziłeś, że jeśli jeszcze raz zbliży się do niego, to go złapiesz i obetniesz język za to, że to on układał swoje słowa przeciwko Ichiru, dodatkowo wydłubiesz mu oczy, z powodu jego ironicznego wzroku, następnie jakimś tępym narzędziem rozprujesz brzuch, wywleczesz wnętrzności, a na końcu zwłoki powiesisz na jakimś drzewie koło placu. Nie wiedziałeś jednak, że grozisz kochankowi Władcy Mroku, który właśnie pojawił się na umówione spotkanie , stojąc jakieś dwa, trzy metry za tobą. Dopiero jego drwiący głos uświadomił cię o tym. Jednak nie chciałeś pokazać swego strachu, jeszcze bardziej przechodząc do ataku słownego. To właśnie sprawiło, że zaintrygowałeś go, dlatego też powiedział, iż jesteś wielce rozkoszny i słodki…
- Nigdy nie byłem słodki. Chłopacy nie są słodcy, ani też rozkoszni. – Zasyczał, gdy po wymówieniu tych paru słów, głowa rozbolała go.
- Nie mów za wiele; nie chcę, żebyś stracił przytomność, bo widzę, że głowa już cię boli. – Posłała mu drwiące spojrzenie, jednocześnie delikatnie wtapiając się w jego świadomość. Chciała zobaczyć jeszcze co niego z jego wspomnień. – Nie wierzę! Byłeś zakochany w młodej Ku… znaczy w młodej Cross.* – Kiryuu podniósł na nią zaskoczony wzrok, jednocześnie zastanawiając się nad jej poprawą, by zaraz coś go olśniło.
- Miałaś wyjść z mojej głowy! – krzyknął, zaraz odczuwając tego negatywne skutki. Ciemne mroczki wyskoczyły mu przed oczyma, a on sam zachwiał się niebezpiecznie i opadł na podłogę, na szczęście dla dziewczyny nie tracąc jeszcze przytomności. Niebieskooka krzyknęła coś w tej chwili, w ogóle dla niego niezrozumiałego. Mógł poczuć tylko jak ktoś łapie go pod pachami i unosi mało delikatnie z podłogi, by posadzić go ponownie na krześle. Mimo, iż ręce po tym zaraz się wycofały, dalej był przekonany, iż ten ktoś przy nim stoi; gotowy w każdej chwili zainterweniować.
- Oj, bądź cicho przez chwilę; rozpraszasz mnie. – Wywróciła oczyma, uśmiechając się z zadowoleniem.  – Mniej więcej tak samo mu i wtedy odpowiedziałeś, jednak jego kochankowi to się nie spodobało. Zapewne był w jakimś stopniu zazdrosny, że okazał tobie swoje zainteresowanie.  Złapał cię w swoje ramiona i wgryzł się w twoją szyję. Jak się nie mylę to było wasze pierwsze bliższe spotkanie z wampirem. Jednak Władca nie pozwolił mu na dalsze czyny. Widział bowiem, jak ten szykuje się by przebić cię w klatce piersiowej. Mimo, iż wyrwał cię z rąk tamtego, z powodu takiej wielkiej, jak dla małego dziecka utraty krwi umierałeś, wykrwawiając się. Wtedy jedyną rzeczą jaka przyszła mu do głowy było…
- Nie mów, że…
- Tak, właśnie tak… Uczynił cię jednym ze swoich dzieci. W tym samym momencie stałeś się jego oczkiem w głowie. – Zamieszała powolnym ruchem w kociołku. – Jednak nie mógł wytrzymać twojej reakcji, po tym jak on wypił twoją krew, a następnie zmusił cię do wypicia swojej… Gdy już stałeś się wampirem z krwi i kości, przeraziłeś się i uciekłeś, biorąc jeszcze swojego braciszka. Właśnie dlatego dogonił was, a wtedy dzięki swoim mocom, jemu wymazał ten moment, a tobie go tylko zapieczętował. Wiedział, że w innym wypadku nie uda mu się do ciebie dotrzeć. – Wzięła małą chochelką trochę eliksiru i wlała go do trzech flakoników. – Zero. On chce, byś teraz odzyskał pamięć i przynajmniej pozwolił się z nim spotkać. Ty nawet nie wiesz, jak bardzo czeka na ten moment. Z dnia na dzień, staje się coraz bardziej niecierpliwy. Ten motyl może być tego idealnym przykładem. Wysłał go, by cię obserwował. Chce mieć nad tobą pieczę. Za bardzo nieświadomie go w sobie rozkochałeś. – Podeszła do niego powolnym krokiem i schowała mu do kieszeni flakoniki. – A teraz wracaj do Ruki; niedługo minie określony przez ciebie czas. Mój człowiek cię odprowadzi.

* Cross  jest to angielska wersja nazwiska Kurosu, która przyjęła się w tłumaczeniu polskim (w mandze Waneko używana jest oryginalna japońska wersja). Dlatego też Zero był zdziwiony dlaczego poprawiała dobrze zaczęte powiedzenia nazwiska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz