niedziela, 21 kwietnia 2013

Anielski Niewolnik - 13

- Nghhh… – mruknął cicho, wyciągając na boki ramiona. Zamarł, gdy poczuł, iż ktoś przytula go od tyłu, a ciepły miarowy oddech uderza o jego skórę karku. Odwrócił się za siebie gwałtownie, spoglądając na śpiącą twarz Lou. Jak za sprawą kalejdoskopu, wszystkie obrazy przewijały się mu przed oczyma przypominając, co jeszcze tak nie dawno miało tutaj miejsce. Jego twarz momentalnie poczerwieniała ze wstydu. To, co z nim robił było… aż z trudem mógł o tym myśleć. Nie sądził, że byłby skory do czegoś takiego.
Usiadł, stwierdzając w duchu z jęknięciem, iż odczuwa ból tam, gdzie przysłowiowo światło już nie dochodzi. Jeszcze raz spojrzał na dziewiętnastolatka, uśmiechając się mimowolnie, jednak, gdy tylko sobie to uświadomił, od razu zbeształ się, rumieniąc przy tym. Przecież on w jakiś sposób wykorzystał jego dziwne zachowanie, tym bardziej, iż wcześniej wydawał się być zainteresowany właśnie czymś takim. Jednak z drugiej strony sam na to nalegał i nie wydawał się być jakoś niechętny. Nie, to nie może być prawda…! Pokręcił gwałtownie głową. Coś musiało być nie tak. To nie możliwe, żeby nagle zaczął tak reagować na szarookiego.
Ponownie na niego zerknął. W czasie, gdy spał, rysy jego twarzy stawały się o wiele łagodniejsze. Prezentował się wtedy zupełnie inaczej; i anioł musiał przyznać, iż jego łagodna wersja o wiele bardziej mu się podobała. Zupełnie tak, jakby teraz leżał tu jego zaginiony brat bliźniak, który nigdy nie był wredny, ani cyniczny.
- Odbija mi… – szepnął cicho, wstając z łóżka i kierując swe kroki do łazienki. Ściągnął z siebie koszulę, jedyną rzecz, jaka została na nim. Nagi podszedł do wanny, po czym wszedł do niej, dopiero wtedy zakorkowując ją i odkręcając kurki. Czekając, aż woda napełni się do określonej wysokości, odchylił głowę, rozmyślając o tym, co się stało.

~ * ~

Lou w tym czasie ziewnął, siadając na posłaniu i otwierając oczy. Rozpoznając w czyim jest pokoju, uśmiechnął się lekko, jednak nie widząc go nigdzie, jego twarz stała się bez wyrazu. Wstał i pierwsze miejsce, jakie postanowił sprawdzić było łazienką, która okazała się być strzałem w dziesiątkę.
- Hmm. Poranna kąpiel, co? – powiedział cicho, opierając się o framugę drzwi. Gdy Aura spojrzał w jego kierunku, na ustach pojawił się charakterystyczny do niego kpiący uśmieszek.
- Tak… – bąknął anioł, rumieniąc się soczyście. Teraz, gdy z nim rozmawiał, wspomnienia jak szalone latały mu przed oczyma.
- Mogę się dołączyć? – Wzdrygnął się, czując jego oddech na swojej skórze. Kiwnął niepewnie głową, odsuwając się kawałek, gdy ten – już rozebrany – wchodził do wanny. Dopiero teraz mógł dokładnie przekonać się, iż była zdolna pomieścić dwie osoby.
- Coś taki małomówny? – Lou przyciągnął chłopaka do swojej klatki piersiowej tak, że ten zmuszony był usiąść na jego kolanach.
- Ja… po prostu… – Schował zakłopotany głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Po prostu? – powtórzył miękko za nim, doczekując się odpowiedzi. W tym momencie zachowywał się podobnie jak wczoraj. Mimo niektórych uwag, naprawdę był łagodny w swoim postępowaniu. Zupełnie inna osoba, jeśli wziąć pod uwagę, ich pierwsze dni znajomości, czy jak chociażby, gdy zwracał się do swojej narzeczonej. Zaraz… narzeczonej?!
- A co z Clearą? – Spanikowany odsunął się od niego, przy okazji zauważając jak ten krzywi się nieznacznie na to słowo.
- A co ma z nią być? – spytał cicho, przymykając oczy. O co mu teraz chodzi z tą babą?
- Przecież jesteście razem, a my… – zamilkł, rumieniąc się i spuszczając głowę.
- To nie ma nic do rzeczy. Jestem z nią, bo to jest z góry ustalone. – odparł, wyciągając do niego rękę i gładząc delikatnie po policzku. Nie wiedział dlaczego tak się zachowywał. Miał przecież plan, aby go przelecieć i zostawić. Jednak w jego obecności czuł się dobrze i miał wrażenie, że nie może go opuścić. Zaczynał mu ufać, co też wprawiało go w dziwne uczucie. Mało kto, mógł cieszyć się wiedzą, że należy do jego zaufaną znajomych. A dokładnie to Zack i jego ojciec, oraz siostra. Chłopak był dla niego swoistą oazą. Miejscem, gdzie chciał się zatrzymać i już nigdzie nie odchodzić. Wiedział, że gdyby Aura opuścił go, nie znalazłby sobie miejsca po nim. Naprawdę czuł się skołowany przez swoje uczucia, jakie nim targały. Z jednej strony, nie miał zamiaru przywiązywać się do złotookiego, z drugiej nie chciał pozwolić, aby chłopak spojrzał na kogoś innego, niż on. Czy… to może być miłość?
Uczucie, o jakie podejrzewany jest o brak? Jakie stracił wraz ze śmiercią matki, która jako jedyna w jego pierwszych latach ofiarowywała mu ją? Którego smaku nie poznał już ze strony ojca? Które namiastkę dawał mu Zack będąc jego przyjacielem? Czy ten chłopak sprawił, że ono wróciło do jego serca, by znów je ruszyć, dając mu ostatnią szansę. Szansę na pokochanie tego niewinnego złotookiego chłopca?
To było takie nierealne. Mieć świadomość, że nie wszystko musisz robić sam, że przy tobie będzie ktoś taki jak… mama… a nawet ktoś jeszcze bardziej ważniejszy… To było takie nierealne…
- Lou, stało się coś? Od kilku minut jesteś nieobecny… – Aura przybliżył się do niego, przyglądając mu się zmartwiony. Zamarł, widząc jak ten mruga nagle, oprzytomniając, a w kącikach jego oczu zaczynają szklić się łzy. – Lou? Spokojnie… – Przytulił się do niego, ramionami obejmując dziewiętnastolatka za szyję. – Wiesz? Przy mnie nie musisz się wstydzić.
- A czego tu się wstydzić… – warknął cicho przy akompaniamencie pociągania nosem, co nie brzmiało, aż tak groźnie. Anioł uśmiechnął się lekko, czując jak ciepła kropla stoczyła się na jego ramię, jednak nic na to nie powiedział. Trwali w tej pozycji bez słowa, dopóki woda nie stała się zimna. Wtedy Aura odsunął się od niego powoli szepcząc, aby zaczęli się już ubierać.
- Dalej nie odpowiedziałeś mi na pytanie? – mruknął Tono, gdy tylko obydwoje wytarli się i w ręcznikach przepasanych na biodrach udali się do pokoju.
- Na jakie? – anioł spojrzał na niego dość zdezorientowany.
- Pytałem się, dlaczego jesteś taki małomówny… - uśmiechnął się z wyższością widząc jego zakłopotanie. – No, przynajmniej na początku byłeś.
- Aa, o to chodzi… To znaczy… nie wiedziałem jak powinienem się zachować, po tym wszystkim… – Odwrócił się w kierunku szafy, by ukryć swoje zakłopotanie i jednocześnie zaczął szukać w niej jakiś rzeczy do ubrania.
- Może najpierw nałożyłbyś gatki, co? – Zamrugał szybko, widząc przed oczami czarne bokserki, dodatkowo czując jak dziewiętnastolatek opiera się klatką piersiową o jego plecy.
- Tak, oczywiście. – Odebrał od niego bieliznę, w tym samym momencie zauważając, iż ręcznik jaki jeszcze przed chwilą znajdował się na jego biodrach, leży teraz na ziemi. Pisnął głośno, szybko nakładając na siebie tą część garderoby.
- Zwariowałeś? – spytał z wyrzutem, patrząc na niego zarumieniony. Ze wstydu, oczywiście.
- O to ty mnie oskarżasz? Spadkobiercy rodziny Tono nigdy nie byli chorzy umysłowo. To innym się to zdarza, nie nam – burknął, jednak w jego głosie dało się słyszeć wesołe nutki rozbawienia. – A teraz ubieraj się. Chciałbym zjeść z tobą śniadanie na tarasie. A na to daje ci jakieś dwadzieścia minut. Za każdą sekundę więcej będę doliczał się jakiejś kary. Zaczynam od teraz.
Spojrzał na zegar, który wskazywał godzinę dokładnie za dwadzieścia dwunasta. Nie mówiąc już nic więcej wyszedł z pokoju, wcześniej odwracając jego głowę w swoim kierunku i całując delikatnie jego usta.
Aura zarumienił się, dotykając ust. Przez jakiś czas stał tak, w ogóle nie ruszając się, jednak zaraz drgnął, spoglądając na zegarek i wydając z siebie cichy okrzyk zaskoczenia.
- Zaraz się spóźnię. – Pośpiesznie zaczął szperać w szafie, wyciągając z niej pierwsze lepsze rzeczy. A wskazówki zegara, jakby na złość wskazywały, iż pozostały mu już tylko cztery minuty.

1 komentarz:

  1. Ouuu robi się słodko :3
    Szczerze myślałam, że jak Aura się obudzi to nic nie będzie pamiętał a tu kuku. pamięta O_o
    Ciekawe jakie kary będzie wymyslał Lou :3

    Podoba mi sie ^^ Lece czytać dalej :D!

    OdpowiedzUsuń