niedziela, 28 kwietnia 2013

Wojna Gangów - 2



Powolnym krokiem szedł korytarzem szpitala w stronę pokoju, w którym leżał jego brat. Jeszcze nie przeszła mu złość na niego. Nie mógł zrozumieć dlaczego Mizuki tak bardzo angażuje się w ten swój gang.
Będąc przed drzwiami zapukał i wszedł do środka. Jego wzrok od razu padł na czarnowłosego mężczyznę leżącego w łóżku. Dopiero po chwili zauważył, iż ma trzech gości, a mianowicie osoby należące do Dark Devil. Starszy chłopak widząc go uśmiechnął się lekko.
- Cieszę się, że przyszedłeś – powiedział ze śmiechem, a trzej chłopacy stojący obok niego spojrzeli na niego z dezaprobatą. Za każdym razem, gdy Isami się zjawiał, widzieli swojego lidera w tak dobrym humorze. – Masz już plan działania?
- Tak – mruknął biorąc krzesło i postawił je przy jego łóżku, a następnie usiadł na nim z westchnieniem. – Wymyśliłem już dobry przebieg akcji, choć wiesz dobrze, że nie pasuje mi to, że teraz zastępuje ciebie jako lider.
- Wiem młody, wiem. Obiecuję, że jak tylko wyjdę, będziesz miał spokój – rzekł, układając się wygodniej na poduszkach. – Wiesz za ile mnie wypisują?
- Za jakiś tydzień, może dwa. – Spojrzał kątem oka na jego przyjaciół. Znali się od maleńkiego. Wszyscy mieli po siedemnaście lat, a gdyby tego było mało są w tej samej szkole, a nawet w klasie. – Nie miałem wczoraj czasu, by sprawdzić co dzieje się z ludźmi. Nie zabijają się nawzajem?
- Trochę im się nie podoba to bezczynne siedzenie, ale jak na razie czekają... dość cierpliwie. – odezwał się Lucas, chłopak o krótko ściętych, jasno brązowych włosach. Patrzył na Isamiego swoimi orzechowymi oczyma i uśmiechając się lekko.
- Najgorzej jest ze Snake'iem. On to przynajmniej raz dziennie musi coś rozwalić. Dlatego też wczoraj, gdy poszliśmy po niego, psy goniły nas trochę, ale udało nam się zwiać – oznajmił Caleb, starszy o kilka minut brat bliźniak Lucasa. Jedyne co ich różniło to, to, że starszy lubił od czasu do czasu zmieniać kolor włosów, czy też założyć jakieś kolorowe soczewki. Było to bardzo pomocne, jeśli akurat wtedy trzeba było ich rozróżnić; na przykład w szkole.
- Rozumiem, miejcie go jeszcze dzisiaj na oku, a jutro niech przyjdzie do mnie. Pogadam sobie z nim trochę. – Starszy Kuronuske uśmiechnął się wrednie, co oznaczało, że ma już jakiś pomysł i to na pewno niezbyt przyjemny.
- Wolę nie wiedzieć co wymyśliłeś – mruknął cicho wstając ze swojego miejsca. – Ja wpadłem tylko na chwilę, bo jeśli chcę być obecny wieczorem, to muszę się trochę wyspać, a już jest siedemnasta. Chłopaki wam radzę to samo.
- Spoko, luzik – odpowiedział za całą trójkę Max, niebieskooki brunet, który mimo, iż wyglądał na dość poważnego, naprawdę był wiecznym luzakiem i dowcipnisiem, który robił kawały wszędzie gdzie się da, a szczególnie w szkole. Jego żartami najczęściej pada matematyczka, która wiecznie roztargniona nigdy niczego nie zauważa, przez co później wpada w jego pułapki, jednak jeszcze nigdy pani Seiko Yano nie udało się złapać tego, kto to robi, a klasa zawsze ma dobry ubaw.
- To do zobaczenia o jedenastej. – Powolnym krokiem opuścił pokój szpitalny, a następnie wyszedł ze szpitala. Mówiąc szczerze nie lubił tego kim stał się jego brat. Lider gangu Dark Devil. I do tego wszystkiego musiał zacząć wojnę z Blade Children, jakby nie mógł mieć nic innego do roboty tylko iść się bić. Z resztą ma już za swoje. Z tą raną na brzuchu poleży sobie jeszcze w szpitalu, chociaż nie spodziewał się, że to jego wyznaczy na swojego zastępcę podczas jego nieobecności. Eh, ten świat schodzi coraz bardziej na psy.
Nawet nie wiedział, kiedy doszedł do bram szkoły, jednak za bardzo to go nie obchodziło. Ma zamiar iść do pokoju, umyć się i spać, najlepiej do jutra, jednak wiedział, że brat mu nie popuści. Na szczęście deszcz przestał padać i nawet słońce wyjrzało najpierw nieśmiało, a dopiero później pewniej zza chmur.
Wchodząc do środka internatu napotkał na swej drodze jego czarnowłosą nauczycielkę chemii. Widząc ją uśmiechnął się do niej delikatnie podchodząc bliżej.
- Cześć, Anya – powiedział od razu przystając.
- Cześć, Isami. Widzę, że już wróciłeś. – Kobieta uśmiechnęła się promiennie, odgarniając swoje włosy za ucho. Isami był jej ulubionym uczniem, dlatego też pozwalała mu mówić do niej po imieniu, co robił tylko gdy byli sami, choć ona sama twierdziła, że może sobie pozwolić mówić tak nawet w szkole. – Zdążyłam już jakąś godzinę temu zaprowadzić twojego nowego współlokatora do pokoju. Mam nadzieję, że się nie gniewasz, ale wiesz jak to jest... Wyszedłeś, a ja nie wiedziałam kiedy wrócisz, a nie mogłam pozwolić chłopcu czekać na Ciebie. Z drugiej strony i tak miałam dać mu klucze, więc i tak by wszedł i tak.
- To nic. Dziękuję za pomoc Anya. Teraz pójdę przywitać się z nowym znajomym. – Uśmiechnął się delikatnie udając się do swojego pokoju. Przy drzwiach przystanął chwilę szukając kluczy, a gdy je znalazł szybko otworzył drzwi wchodząc do środka. Od razu spojrzał w kierunku półleżącego chłopaka, który również spoglądał w jego kierunku. Zdążył zauważyć, że jego nowy współlokator ubrany jest w same bokserki oraz, że trzyma rękę pod poduszką, jednak ta zaraz stamtąd zniknęła, a sam chłopak wstał od razu. Kuronuske przyjrzał mu się uważnie. Delikatna, wręcz dziewczęca budowa ciała i rysy twarzy. Duże brązowe oczy, które również lustrowały jego osobę, oraz troszkę ciemniejsze barwą od oczu włosy. Grzywka nieznośnie opadała mu na oczy, więc co chwilkę musiał ją poprawiać ręką. Część włosów była mocno wycieniowana, co z pasmami sięgającymi do połowy pleców dawało doprawdy wspaniały efekt.
Młodszy chłopak również nie próżnował w ocenianiu siedemnastolatka. Wiedział z akt, że jest on najlepszym uczniem w szkole, jednak nie był kujonem, jak jedna część szkoły. Jemu po prostu nauka wchodziła od razu do głowy, nawet jak nie uważał zbytnio na lekcji. Czasami wystarczyło do niego przeczytanie dwa razy notatek i już umiał na klasówkę czy odpowiedź. Miał dużo przyjaciół, jednak tylko trzech, za których mógłby oddać życie. Caleb, Lucas i Max. Razem w szkole byli najbardziej rozpoznawanymi chłopakami, a to, że byli przyjaciółmi dodatkowo podnosiło ich status w szkole. Pomocny uczniom i nauczycielom, choć również nie był lizusem. Po prostu umiał nadawać na tych samych falach za równo z rówieśnikami jak i starszymi osobami. Wiedział o rudzielcu wszystko. Przecież nie przyjdzie do szkoły bez żadnych informacji na temat uczniów, czy nauczycieli. On ma wszystko zaplanowane w najmniejszym szczególiku, jednak nie sądził, że tym chłopakiem ukaże się On. Wysoki wysportowany, jednak nie napakowany chłopak. Taki w sam raz. Lekko przydługie ogniste kosmyki, oraz dwa, błyszczące szmaragdy ukrywane pod kurtyną czarnych, długich rzęs. Po prostu chodzący ideał. Bóstwo. Już wiedział dlaczego był najbardziej pożądanym obiektem dziewczyn jak i pewnej części płci brzydkiej.
- Hej. Jestem Isami Kuronuske. Mam nadzieję, że będziemy się dogadywać – rzekł łagodnie, wyciągając rękę do młodszego chłopaka. Z tego co powiedziała mu wcześniej dyrektorka, miał bodajże piętnaście lat.
- Naoya Uesugi. Miło mi cię poznać – odparł cicho, odwzajemniając ten gest. Uśmiechnął się lekko, siadając na swoim posłaniu i okrywając swoje ciało kołdrą. – Wybacz mój ubiór, ale byłem troszkę zmęczony po podróży, więc pomyślałem, że się odrobinę prześpię.
- Nie no, spoko. Czuj się jak u siebie. – Isami zaśmiał się lekko, siadając naprzeciw niego.
- Dobrze, dobranoc – szepnął jeszcze, kładąc się z powrotem. Akurat w tym momencie przypomniało mu się, że to nawet i lepiej. Wystarczą mu jakieś cztery, pięć godzin snu i będzie mógł rozejrzeć się trochę po okolicy, w poszukiwaniu Blade Children.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz