Powolnym
krokiem szedł korytarzem szpitala w stronę pokoju, w którym leżał jego brat.
Jeszcze nie przeszła mu złość na niego. Nie mógł zrozumieć dlaczego Mizuki tak
bardzo angażuje się w ten swój gang.
Będąc
przed drzwiami zapukał i wszedł do środka. Jego wzrok od razu padł na
czarnowłosego mężczyznę leżącego w łóżku. Dopiero po chwili zauważył, iż ma
trzech gości, a mianowicie osoby należące do Dark Devil. Starszy chłopak widząc
go uśmiechnął się lekko.
-
Cieszę się, że przyszedłeś – powiedział ze śmiechem, a trzej chłopacy stojący
obok niego spojrzeli na niego z dezaprobatą. Za każdym razem, gdy Isami się
zjawiał, widzieli swojego lidera w tak dobrym humorze. – Masz już plan
działania?
-
Tak – mruknął biorąc krzesło i postawił je przy jego łóżku, a następnie usiadł
na nim z westchnieniem. – Wymyśliłem już dobry przebieg akcji, choć wiesz
dobrze, że nie pasuje mi to, że teraz zastępuje ciebie jako lider.
-
Wiem młody, wiem. Obiecuję, że jak tylko wyjdę, będziesz miał spokój – rzekł,
układając się wygodniej na poduszkach. – Wiesz za ile mnie wypisują?
-
Za jakiś tydzień, może dwa. – Spojrzał kątem oka na jego przyjaciół. Znali się
od maleńkiego. Wszyscy mieli po siedemnaście lat, a gdyby tego było mało są w
tej samej szkole, a nawet w klasie. – Nie miałem wczoraj czasu, by sprawdzić co
dzieje się z ludźmi. Nie zabijają się nawzajem?
-
Trochę im się nie podoba to bezczynne siedzenie, ale jak na razie czekają...
dość cierpliwie. – odezwał się Lucas, chłopak o krótko ściętych, jasno
brązowych włosach. Patrzył na Isamiego swoimi orzechowymi oczyma i uśmiechając
się lekko.
-
Najgorzej jest ze Snake'iem. On to przynajmniej raz dziennie musi coś rozwalić.
Dlatego też wczoraj, gdy poszliśmy po niego, psy goniły nas trochę, ale udało
nam się zwiać – oznajmił Caleb, starszy o kilka minut brat bliźniak Lucasa.
Jedyne co ich różniło to, to, że starszy lubił od czasu do czasu zmieniać kolor
włosów, czy też założyć jakieś kolorowe soczewki. Było to bardzo pomocne, jeśli
akurat wtedy trzeba było ich rozróżnić; na przykład w szkole.
-
Rozumiem, miejcie go jeszcze dzisiaj na oku, a jutro niech przyjdzie do mnie.
Pogadam sobie z nim trochę. – Starszy Kuronuske uśmiechnął się wrednie, co
oznaczało, że ma już jakiś pomysł i to na pewno niezbyt przyjemny.
-
Wolę nie wiedzieć co wymyśliłeś – mruknął cicho wstając ze swojego miejsca. –
Ja wpadłem tylko na chwilę, bo jeśli chcę być obecny wieczorem, to muszę się
trochę wyspać, a już jest siedemnasta. Chłopaki wam radzę to samo.
-
Spoko, luzik – odpowiedział za całą trójkę Max, niebieskooki brunet, który
mimo, iż wyglądał na dość poważnego, naprawdę był wiecznym luzakiem i
dowcipnisiem, który robił kawały wszędzie gdzie się da, a szczególnie w szkole.
Jego żartami najczęściej pada matematyczka, która wiecznie roztargniona nigdy
niczego nie zauważa, przez co później wpada w jego pułapki, jednak jeszcze
nigdy pani Seiko Yano nie udało się złapać tego, kto to robi, a klasa zawsze ma
dobry ubaw.
-
To do zobaczenia o jedenastej. – Powolnym krokiem opuścił pokój szpitalny, a
następnie wyszedł ze szpitala. Mówiąc szczerze nie lubił tego kim stał się jego
brat. Lider gangu Dark Devil. I do tego wszystkiego musiał zacząć wojnę z Blade
Children, jakby nie mógł mieć nic innego do roboty tylko iść się bić. Z resztą
ma już za swoje. Z tą raną na brzuchu poleży sobie jeszcze w szpitalu, chociaż
nie spodziewał się, że to jego wyznaczy na swojego zastępcę podczas jego
nieobecności. Eh, ten świat schodzi coraz bardziej na psy.
Nawet
nie wiedział, kiedy doszedł do bram szkoły, jednak za bardzo to go nie obchodziło.
Ma zamiar iść do pokoju, umyć się i spać, najlepiej do jutra, jednak wiedział,
że brat mu nie popuści. Na szczęście deszcz przestał padać i nawet słońce
wyjrzało najpierw nieśmiało, a dopiero później pewniej zza chmur.
Wchodząc
do środka internatu napotkał na swej drodze jego czarnowłosą nauczycielkę
chemii. Widząc ją uśmiechnął się do niej delikatnie podchodząc bliżej.
-
Cześć, Anya – powiedział od razu przystając.
-
Cześć, Isami. Widzę, że już wróciłeś. – Kobieta uśmiechnęła się promiennie,
odgarniając swoje włosy za ucho. Isami był jej ulubionym uczniem, dlatego też
pozwalała mu mówić do niej po imieniu, co robił tylko gdy byli sami, choć ona
sama twierdziła, że może sobie pozwolić mówić tak nawet w szkole. – Zdążyłam już
jakąś godzinę temu zaprowadzić twojego nowego współlokatora do pokoju. Mam
nadzieję, że się nie gniewasz, ale wiesz jak to jest... Wyszedłeś, a ja nie
wiedziałam kiedy wrócisz, a nie mogłam pozwolić chłopcu czekać na Ciebie. Z
drugiej strony i tak miałam dać mu klucze, więc i tak by wszedł i tak.
-
To nic. Dziękuję za pomoc Anya. Teraz pójdę przywitać się z nowym znajomym. – Uśmiechnął
się delikatnie udając się do swojego pokoju. Przy drzwiach przystanął chwilę
szukając kluczy, a gdy je znalazł szybko otworzył drzwi wchodząc do środka. Od
razu spojrzał w kierunku półleżącego chłopaka, który również spoglądał w jego
kierunku. Zdążył zauważyć, że jego nowy współlokator ubrany jest w same
bokserki oraz, że trzyma rękę pod poduszką, jednak ta zaraz stamtąd zniknęła, a
sam chłopak wstał od razu. Kuronuske przyjrzał mu się uważnie. Delikatna, wręcz
dziewczęca budowa ciała i rysy twarzy. Duże brązowe oczy, które również
lustrowały jego osobę, oraz troszkę ciemniejsze barwą od oczu włosy. Grzywka
nieznośnie opadała mu na oczy, więc co chwilkę musiał ją poprawiać ręką. Część
włosów była mocno wycieniowana, co z pasmami sięgającymi do połowy pleców
dawało doprawdy wspaniały efekt.
Młodszy
chłopak również nie próżnował w ocenianiu siedemnastolatka. Wiedział z akt, że
jest on najlepszym uczniem w szkole, jednak nie był kujonem, jak jedna część
szkoły. Jemu po prostu nauka wchodziła od razu do głowy, nawet jak nie uważał
zbytnio na lekcji. Czasami wystarczyło do niego przeczytanie dwa razy notatek i
już umiał na klasówkę czy odpowiedź. Miał dużo przyjaciół, jednak tylko trzech,
za których mógłby oddać życie. Caleb, Lucas i Max. Razem w szkole byli
najbardziej rozpoznawanymi chłopakami, a to, że byli przyjaciółmi dodatkowo
podnosiło ich status w szkole. Pomocny uczniom i nauczycielom, choć również nie
był lizusem. Po prostu umiał nadawać na tych samych falach za równo z
rówieśnikami jak i starszymi osobami. Wiedział o rudzielcu wszystko. Przecież
nie przyjdzie do szkoły bez żadnych informacji na temat uczniów, czy nauczycieli.
On ma wszystko zaplanowane w najmniejszym szczególiku, jednak nie sądził, że
tym chłopakiem ukaże się On. Wysoki wysportowany, jednak nie napakowany
chłopak. Taki w sam raz. Lekko przydługie ogniste kosmyki, oraz dwa, błyszczące
szmaragdy ukrywane pod kurtyną czarnych, długich rzęs. Po prostu chodzący
ideał. Bóstwo. Już wiedział dlaczego był najbardziej pożądanym obiektem
dziewczyn jak i pewnej części płci brzydkiej.
-
Hej. Jestem Isami Kuronuske. Mam nadzieję, że będziemy się dogadywać – rzekł
łagodnie, wyciągając rękę do młodszego chłopaka. Z tego co powiedziała mu
wcześniej dyrektorka, miał bodajże piętnaście lat.
-
Naoya Uesugi. Miło mi cię poznać – odparł cicho, odwzajemniając ten gest.
Uśmiechnął się lekko, siadając na swoim posłaniu i okrywając swoje ciało
kołdrą. – Wybacz mój ubiór, ale byłem troszkę zmęczony po podróży, więc
pomyślałem, że się odrobinę prześpię.
-
Nie no, spoko. Czuj się jak u siebie. – Isami zaśmiał się lekko, siadając
naprzeciw niego.
-
Dobrze, dobranoc – szepnął jeszcze, kładąc się z powrotem. Akurat w tym
momencie przypomniało mu się, że to nawet i lepiej. Wystarczą mu jakieś cztery,
pięć godzin snu i będzie mógł rozejrzeć się trochę po okolicy, w poszukiwaniu
Blade Children.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz