niedziela, 21 kwietnia 2013

Anielski Niewolnik - 1

W każdym miejscu, gdzie się człowiek nie obejrzy wszyscy coś robią. Ludzie na wsi pracują w polu, lub sprzedają swoje dary w większych miastach jakimi obdarowała je ziemia. Strażnicy pilnują porządku w mieście, by nikomu nic się nie stało. Niektórzy mieli jakieś poważne spotkania dotyczące swoich pieniędzy, poddanych, czy w innych równie ważnych sprawach. Jednak była pewna osoba, która właśnie w tym czasie nie robiła nic.
Bo czy robieniem czegoś można nazwać spanie? Mimo to, osoba ta różniła się od innych. Może właśnie tym, że nie był człowiekiem, choć mało go od tego różniło. Najważniejszą różnicą była para śnieżnobiałych ze srebrnymi przebłyskami skrzydeł zdobiących plecy młodego anioła. Ubrany w długą białą szatę pomrukując cicho spał trochę skulony, na jednej z małych chmurek płynących leniwie po błękitnym niebie. Jego przydługie jasno fioletowe kosmyki tańczyły wraz z wiatrem jaki, tam w górze można było doskonale odczuć. Oczy jego przypominały swoją barwą najszlachetniejsze złoto w swej płynnej formie, lecz teraz schowane były pod powiekami, gdzie kurtyna czarnych rzęs dawała odrobinkę cienia na zaróżowione od snu policzki.
Jednak słońce postanowiło nie dać dłużej mu spać. Obudzony ze swojej drzemki przez promienie słoneczne leniwie przeciągnął się, ziewając. Wstał powoli, przecierając oczy piąstkami, starając się przez to wyrzucić resztki snu, po czym pewny, że już znowu nie zaśnie wyjrzał z chmury na dół, na ziemie, by zobaczyć co się tam dzieje ciekawego. Uśmiechnął się widząc znajomą, złotowłosą dziewczynę z przed kilku miesięcy, która teraz jak co dzień siedziała na łące i zbierała kolorowe kwiaty na bukiet, podśpiewując sobie cicho. Panienka ta jakiś tydzień temu obchodziła swoje dwunaste urodziny. Jej uroda dorównywała już z pewnością nie jednej księżnej i innym młodym damom dworu. Od chwili poznania młody anioł czuł coś do niej, jakby poczucie opieki nad jej niewinną duszyczką. Dlatego też starał się każdego dnia mieć ją na oku, jednak nigdy nie odważył się jej pokazać, nawet jeśli miałby zmienić swoją postać na tą ludzką.
Pierwszego dnia, gdy ją spotkał na początku myślał, że i dziewczyna jest jednym z aniołów przybierających ludzką formę, lecz gdy tylko będąc w górze zaczął śpiewać do niej, nie zauważył, by ta złotowłosa w jakiś sposób zareagowała. Na początku strasznie się rozczarował; tak dawno nie miał możliwości porozmawiania z kimś. Nie widział tu nigdzie żadnych aniołów, a ludzi nie chciał nachodzić. Zdążył zauważyć, że podejrzliwie traktują teraz nieznajomych i naprawdę trzeba długo czekać na ich zaufanie. Do swego domu nie mógł pójść, gdyż jakieś rok temu przez swoje roztargnienie zgubił klucz do Caelumaltus, a bez niego się tam nie dostanie. Martwił go również fakt, że do tej pory nie spotkał swojego przyjaciela, który lubił przylatywać tutaj i z chmur przypatrywać się razem z nim pracy ludziom; czasami pomagając im, gdy Ci nie mogli tego zauważyć.
- Jesteś sama, panienko? Może dołączysz się do nas? - z zamyśleń wyrwał go głos jakiegoś łysego mężczyzny idącego w kierunku blondynki, z trzema innymi osobami. Dziewczyna zaprzeczyła od razu, wstając gwałtownie, jednak mężczyzna był zbyt blisko, przez co miał możliwość złapania ją boleśnie za ramię.
Nie mógł pozwolić, aby dziewczynie stała się krzywda. Przed nią jeszcze tyle życia było. Przecież jest taka młoda i piękna. Zapewne właśnie to sprawiło, że była teraz trzymana przez tamtego osiłka, gdy drugi szedł w ich kierunku z liną.
Nie myśląc wiele zleciał na dół na ziemię i zmienił postać na ludzką. Jego białe skrzydła znikły zostawiając po sobie tylko kilka biało-srebrnych piór. Jego biała szata zafalowała na wietrze, gdy ten biegł do miejsca, gdzie zaczynała dziać się tragedia. Nie chciał dopuścić by dziewczynie stała się chociażby najmniejsza krzywda. Tylko nie jej. Nie mógłby znieść widoku jej cierpienia. Teraz jednak był pewny, że musi bronić tej duszyczki za wszelką cenę.
- Zostawcie ją! - krzyknął będąc jakieś trzy metry od nich. Mężczyźni spojrzeli na niego, z początku źli, że ktoś im przeszkadza, lecz zaraz ich usta wykrzywiły się w wrednym uśmiechu.
- Niby z jakiej racji mamy odpuścić takiej zdobyczy? - spytał łysy przekazując dziewczynę innemu, a sam zaczął iść w kierunku tego dziwnego chłopaka. Spojrzał pewnie w jego złote oczy, w których czaiła się determinacja.
- Madeline nie chce z wami przebywać, widzę to w jej oczach, oraz słyszę jak jej dusza prosi mnie o pomoc. Do tego trzymacie ją w taki bestialski sposób. Tak nie można traktować człowieka. Jeśli ją wypuścicie On z pewnością wam to wynagrodzi. - oznajmił uśmiechając się lekko. Miał taką nikła nadzieję, że to pomoże, jednak milił się. Mężczyzna roześmiał się, gdy reszta zawtórowała mu. Byli tak rozbrojeni tym chłopakiem, że kompletnie zapomnieli o dziewczynie, która dyskretnie podkradła sztylet z kieszeni jednego, który nawet tego nie poczuł i po rozcięciu swoich więzów zerwała się do ucieczki.
- Łapać ją! - krzyknął łysy do reszty, który pobiegli za dziewczynką. Złotooki westchnął z ulgą, odgarniając kosmyk swoich włosów z oczu. Nim zdążył jednak wykonać jakiś jeszcze ruch mężczyzna rzucił się na niego powalając chłopaka na ziemię, który jęknął cicho z bólu, jaki przeszył jego plecy po spotkaniu z glebą. Mężczyzna nic sobie z tego nic robiąc unieruchomił go, po czym od razu związał jego nadgarstki za plecami. Zadowolony z siebie cmoknął, patrząc z wyższością na chłopaka. Nawet jeśli nie złapią tej dziewuchy, co było dość pewne to i tak dostaną spora sumkę za tego chłopaka.
- Teraz masz za swoje dzieciaku. - rzekł łapiąc go brutalnie za ramię i podnosząc do pionu. Następnie bez słowa zaprowadził go tam, gdzie znajdowały się konie jego i towarzyszy, którzy już czekali tam na niego, jednak tak jak się spodziewał bez dziewczynki. Widząc go z fioletowłosym zaśmiali się cicho pod nosem wsiadając na swoje wierzchowce. Szef tej grupy posadził chłopaka na konia, po czym sam wskoczył za nim, by mieć pewność, że nie ucieknie. Szybko ruszyli swoje konie do galopu. Chcieli być jeszcze pod wieczór na miejscu, by zdążyć na licytację. Co do sprzedaży chłopaka był pewny, bardzo pewny.

1 komentarz: