W każdym miejscu, gdzie się człowiek nie obejrzy wszyscy coś robią.
Ludzie na wsi pracują w polu, lub sprzedają swoje dary w większych
miastach jakimi obdarowała je ziemia. Strażnicy pilnują porządku w
mieście, by nikomu nic się nie stało. Niektórzy mieli jakieś poważne
spotkania dotyczące swoich pieniędzy,
poddanych, czy w innych równie ważnych sprawach. Jednak była pewna
osoba, która właśnie w tym czasie nie robiła nic.
Bo czy robieniem
czegoś można nazwać spanie? Mimo to, osoba ta różniła się od innych.
Może właśnie tym, że nie był człowiekiem, choć mało go od tego różniło.
Najważniejszą różnicą była para śnieżnobiałych ze srebrnymi przebłyskami
skrzydeł zdobiących plecy młodego anioła. Ubrany w długą białą szatę
pomrukując cicho spał trochę skulony, na jednej z małych chmurek
płynących leniwie po błękitnym niebie. Jego przydługie jasno fioletowe
kosmyki tańczyły wraz z wiatrem jaki, tam w górze można było doskonale
odczuć. Oczy jego przypominały swoją barwą najszlachetniejsze złoto w
swej płynnej formie, lecz teraz schowane były pod powiekami, gdzie
kurtyna czarnych rzęs dawała odrobinkę cienia na zaróżowione od snu
policzki.
Jednak słońce postanowiło nie dać dłużej mu spać.
Obudzony ze swojej drzemki przez promienie słoneczne leniwie przeciągnął
się, ziewając. Wstał powoli, przecierając oczy piąstkami, starając się
przez to wyrzucić resztki snu, po czym pewny, że już znowu nie zaśnie
wyjrzał z chmury na dół, na ziemie, by zobaczyć co się tam dzieje
ciekawego. Uśmiechnął się widząc znajomą, złotowłosą dziewczynę z przed
kilku miesięcy, która teraz jak co dzień siedziała na łące i zbierała
kolorowe kwiaty na bukiet, podśpiewując sobie cicho. Panienka ta jakiś
tydzień temu obchodziła swoje dwunaste urodziny. Jej uroda dorównywała
już z pewnością nie jednej księżnej i innym młodym damom dworu. Od
chwili poznania młody anioł czuł coś do niej, jakby poczucie opieki nad
jej niewinną duszyczką. Dlatego też starał się każdego dnia mieć ją na
oku, jednak nigdy nie odważył się jej pokazać, nawet jeśli miałby
zmienić swoją postać na tą ludzką.
Pierwszego dnia, gdy ją spotkał
na początku myślał, że i dziewczyna jest jednym z aniołów
przybierających ludzką formę, lecz gdy tylko będąc w górze zaczął
śpiewać do niej, nie zauważył, by ta złotowłosa w jakiś sposób
zareagowała. Na początku strasznie się rozczarował; tak dawno nie miał
możliwości porozmawiania z kimś. Nie widział tu nigdzie żadnych aniołów,
a ludzi nie chciał nachodzić. Zdążył zauważyć, że podejrzliwie traktują
teraz nieznajomych i naprawdę trzeba długo czekać na ich zaufanie. Do
swego domu nie mógł pójść, gdyż jakieś rok temu przez swoje
roztargnienie zgubił klucz do Caelumaltus, a bez niego się tam nie
dostanie. Martwił go również fakt, że do tej pory nie spotkał swojego
przyjaciela, który lubił przylatywać tutaj i z chmur przypatrywać się
razem z nim pracy ludziom; czasami pomagając im, gdy Ci nie mogli tego
zauważyć.
- Jesteś sama, panienko? Może dołączysz się do nas? - z
zamyśleń wyrwał go głos jakiegoś łysego mężczyzny idącego w kierunku
blondynki, z trzema innymi osobami. Dziewczyna zaprzeczyła od razu,
wstając gwałtownie, jednak mężczyzna był zbyt blisko, przez co miał
możliwość złapania ją boleśnie za ramię.
Nie mógł pozwolić, aby
dziewczynie stała się krzywda. Przed nią jeszcze tyle życia było.
Przecież jest taka młoda i piękna. Zapewne właśnie to sprawiło, że była
teraz trzymana przez tamtego osiłka, gdy drugi szedł w ich kierunku z
liną.
Nie myśląc wiele zleciał na dół na ziemię i zmienił postać
na ludzką. Jego białe skrzydła znikły zostawiając po sobie tylko kilka
biało-srebrnych piór. Jego biała szata zafalowała na wietrze, gdy ten
biegł do miejsca, gdzie zaczynała dziać się tragedia. Nie chciał
dopuścić by dziewczynie stała się chociażby najmniejsza krzywda. Tylko
nie jej. Nie mógłby znieść widoku jej cierpienia. Teraz jednak był
pewny, że musi bronić tej duszyczki za wszelką cenę.
- Zostawcie
ją! - krzyknął będąc jakieś trzy metry od nich. Mężczyźni spojrzeli na
niego, z początku źli, że ktoś im przeszkadza, lecz zaraz ich usta
wykrzywiły się w wrednym uśmiechu.
- Niby z jakiej racji mamy
odpuścić takiej zdobyczy? - spytał łysy przekazując dziewczynę innemu, a
sam zaczął iść w kierunku tego dziwnego chłopaka. Spojrzał pewnie w
jego złote oczy, w których czaiła się determinacja.
- Madeline nie
chce z wami przebywać, widzę to w jej oczach, oraz słyszę jak jej dusza
prosi mnie o pomoc. Do tego trzymacie ją w taki bestialski sposób. Tak
nie można traktować człowieka. Jeśli ją wypuścicie On z pewnością wam to
wynagrodzi. - oznajmił uśmiechając się lekko. Miał taką nikła nadzieję,
że to pomoże, jednak milił się. Mężczyzna roześmiał się, gdy reszta
zawtórowała mu. Byli tak rozbrojeni tym chłopakiem, że kompletnie
zapomnieli o dziewczynie, która dyskretnie podkradła sztylet z kieszeni
jednego, który nawet tego nie poczuł i po rozcięciu swoich więzów
zerwała się do ucieczki.
- Łapać ją! - krzyknął łysy do reszty,
który pobiegli za dziewczynką. Złotooki westchnął z ulgą, odgarniając
kosmyk swoich włosów z oczu. Nim zdążył jednak wykonać jakiś jeszcze
ruch mężczyzna rzucił się na niego powalając chłopaka na ziemię, który
jęknął cicho z bólu, jaki przeszył jego plecy po spotkaniu z glebą.
Mężczyzna nic sobie z tego nic robiąc unieruchomił go, po czym od razu
związał jego nadgarstki za plecami. Zadowolony z siebie cmoknął, patrząc
z wyższością na chłopaka. Nawet jeśli nie złapią tej dziewuchy, co było
dość pewne to i tak dostaną spora sumkę za tego chłopaka.
- Teraz
masz za swoje dzieciaku. - rzekł łapiąc go brutalnie za ramię i
podnosząc do pionu. Następnie bez słowa zaprowadził go tam, gdzie
znajdowały się konie jego i towarzyszy, którzy już czekali tam na niego,
jednak tak jak się spodziewał bez dziewczynki. Widząc go z
fioletowłosym zaśmiali się cicho pod nosem wsiadając na swoje
wierzchowce. Szef tej grupy posadził chłopaka na konia, po czym sam
wskoczył za nim, by mieć pewność, że nie ucieknie. Szybko ruszyli swoje
konie do galopu. Chcieli być jeszcze pod wieczór na miejscu, by zdążyć
na licytację. Co do sprzedaży chłopaka był pewny, bardzo pewny.
Fajnie się zapowiada, lecę po kolejny rozdział :3
OdpowiedzUsuń~Midziak