Dzisiejszy wieczór był okropny. Deszcz padał nieustannie, ani na
chwilę nie dając odpocząć ludziom, którzy uciekali przed kroplami wody
do domu. Mimo to nie mógł wypatrzeć swojego starszego braciszka. Bardzo
się martwił, tym bardziej, że Itachi zapewniał o swoim szybkim powrocie.
- "Zaraz wracam"? Właśnie widzę - mruknął chłopiec, wybiegając na ulewę. Nie miał ochoty być w domu i wypatrywać go, martwiąc się przy tym niemiłosiernie. Postanowił wziąć sprawę w swoje ręce.
Nie
zważał na deszcz, który starał się z widocznymi efektami nie zostawić
na nim nawet suchej nitki. W jego głowie krążyła tylko jedna myśl -
"Muszę go znaleźć". Przecież nie mógł on, ot tak zniknąć.
- Chyba
jednak może. - szepnął zrezygnowany siadając na ławeczce w parku. Szukał
go już dobre dwie godziny, a jego jak nie było, tak nie ma. Nie ma już
pomysłów co do tego, gdzie Itachi mógł sobie pójść.
- Ej, spójrz
jakiś dzieciak tam siedzi. - zignorował głos jakiegoś mężczyzny, nawet
nie zaszczycając go spojrzeniem swoim onyksowych tęczówek. - Może się
zgubił. Nie będzie dobrze, jak tu zostanie. Z pewnością zachoruje.
-
Zostaw go. Jak się zgubił, to niech radzi sobie sam. - ten głos...
Wszędzie go rozpozna. Natychmiast wstał i rzucił sie w kierunku brata.
Przytulił się mocno do jego boku, zanosząc się głośnym płaczem. Itachi
uśmiechnął się kącikiem ust, biorąc chłopca na ręce. Już po chwili
ośmiolatek uspokoił się, piąstkami wycierając łzy, choć nie widać było
różnicy ze względu na padający deszcz. - Strasznie zmokłeś, Sasuke.
-
Mówiłeś, że idziesz tylko na chwilę. - rzekł oskarżycielsko przytulając
sie mocniej do brata i chowając głowę w zagłębieniu szyi. - Martwiłem
się. - bąknął cicho, jakby do siebie.
- Wybacz, Sasuke. - nastolatek kiwnął szarowłosemu shinobi, żegnając się z nim i ruszył w stronę domu.
Już
w progu przywitali ich rodzicie. Itachi odstawił swojego brata na
ziemię, który spuścił łepek na dół, jakby znalazł coś ciekawego na
panelach podłogi. Zmartwiona Mikoto natychmiast podeszła do nich z
ręcznikami, podając jeden starszemu synowi, a sama zabrała się za
wycieranie włosów młodszego.
- Martwiłam się o was. - szepnęła w między czasie. - Przebierzcie się w jakieś suche i ciepłe ubrania. Zrobię wam herbaty.
Obydwoje
natychmiast kiwnęli głowami i ruszyli w stronę swoich pokoi, patrząc
kątem oka na milczącego ojca. Sasuke skulił się widocznie, widząc jego
wściekły wzrok.
- Byle szybko. - mruknął, na co chłopiec drgnął
przyśpieszając kroku. Będąc w swoim pokoju szybko przebrał się, mokre
rzeczy zanosząc do łazienki. Następnie od razu udał się do kuchni, gdzie
byli jego rodzice. Matka widząc go uśmiechnęła się ciepło, stawiając
przed nim gorącą zielona herbatę.
- Dziękuję. - powiedział cichutko, spuszczając główkę. Usiadł przy stole naprzeciwko ojca.
-
Może teraz mi powiesz, gdzie byłeś? - warknął Fugaku mrożąc swojego
syna spojrzeniem, gdy ten tylko podniósł swój wzrok na niego.
-
Szu-szukałem braciszka. - wyjąkał zlękniony. rzadko jego tata był zły na
niego. W takich momentach miał ochotę uciec do sypialni brata i
przytulić się do niego.
- Oczywiście nie zważałeś na pogodę i też
na to, aby spytać nas o zgodę. - mężczyzna był rozczarowały. Sądził, że
jego syn był bardziej odpowiedzialny. Widać pomylił się. - Nie
spodziewałem się po Tobie takiej nieodpowiedzialności.
-
Przepraszam. - bąknął cicho, prawie niedosłyszalnie. Czuł, jak małe
łezki zbierają się w kącikach oczu. Matka spojrzała smutno na nich, nie
odzywając się słowem. Wiedziała, że to dla dobra ich synka.
-
Mógłbyś być dla niego milszy. Nie chciał źle. - w jego obronie stanął
Itachi, zjawiając się w progu kuchni. Patrząc zimno na ojca, usiadł koło
brata. - Każdemu zdarzają się błędy. Sasuke nie jest wyjątkiem.
-
Nii-san... - pomyślał ośmiolatek patrząc katem oka na starszego
chłopaka. Jego brat od zawsze był dla niego autorytetem; osobą, od
której chciał się uczyć. Był on dla niego wszystkim.
- Nie z Tobą
rozmawiam, Itachi. - zauważył mężczyzna, ponownie kierując wzrok na
młodszego z synów. - Wyjaśnij mi dlaczego postąpiłeś tak, a nie ina...
-
Poniekąd ta sprawa dotyczy i mnie. - przerwał ojcu, uśmiechając się
przy tym ironicznie. Przyciągnął do siebie ośmiolatka, sadzając go na
kolanach. Prawą ręką trzymał go w pasie, gdy drugą leniwie gładził jego
włosy. - Do tego muszę przyznać, że moje słowa jakoby zmusiły Sasuke do
opuszczenia rezydencji Uchiha. Myślę, że to Ci wystarczy ojcze, abyś
całą winę przelał na mnie. Teraz jednak wybacz mi, ale mam jutro bardzo
ważną misję do wykonania i muszę być wypoczęty. - młodzieniec wstał i
oddalił sie do swego pokoju, cały czas przytrzymując brata jedną ręką,
aby ten mu nie upadł.
Posadził młodszego brata na łóżku, po czym
zaczął ściągać z niego ubrania, jednocześnie patrząc mu prosto w oczy.
Nie mógł się powstrzymać, by nie spojrzeć na pokrytą soczystym rumieńcem
twarz chłopca.
- Słodko się rumienisz. - oznajmił, w chwili, gdy
zostawił brata tylko w majtkach. Sam również rozebrał się do bielizny i
położył obok małego Sasuke, przykrywając siebie i jego kołdrą.
- Dziękuje, że się za mnie wstawiłeś. - szepnął kładąc się na brzuchu brata i chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
-
Nie ma za co, choć mógłbyś się jakoś dla mnie odwdzięczyć. - mruknął
Ita, kierując twarz małego ku swojej. Zaraz złączył ich wargi w krótkim
pocałunku. - Właśnie tak, żebyś wiedział na przyszłość.
Chłopiec
uśmiechnął się szeroko, co jego brat zauważył mimo panującej w pokoju
ciemności. Po chwili Sasuke pochylił się całując usta Itachiego,
jednocześnie rozchylając swoje wargi z czego nastolatek ochoczo
skorzystał wślizgując się tam swoim językiem. W między czasie zaczął
ugniatać jędrne pośladki chłopca, który jęczał cichuteńko w jego usta,
nie mogą się od tego powstrzymać. Nieświadomie zaczął poruszać
bioderkami, pobudzając tym samym męskość chłopaka, który sapnął po
chwili, będąc już bardzo pobudzonym. Czując nieznośnie pulsującą
męskość, odsunął od siebie młodszego, przerywając tym samym wszystkie
pieszczoty.
- Coś się stało? - spytał zmartwiony. Nie dostał
jednak żadnej odpowiedzi, gdyż trzynastolatek wstał i wyszedł do
łazienki. Zamykając drzwi, podszedł szybko do prysznica odkręcając wodę i
regulując jej temperaturę. Szybko ściągnął bokserki, uwalniając z niej
nabrzmiałą męskość i wszedł pod strumień wody. Nie czekając wiele, ręką
zaczął gładzić trzon i główkę penisa, posapując przy tym cichutko. Drugą
dłonią ugniatał leniwie jądra. Myślał o tym jakby to wyglądało, gdyby
teraz był z nim jego brat, a on zagłębiałby się w jego wnętrzu. Oczami
wyobraźni widział rumieńce na jego policzkach i wykrzywioną w ekstazie
buzię, jednocześnie wyginając się w piękny łuczek, jęczałby i prosił o
więcej.
- Sasu-ke. - wyjęczał spuszczając się obficie na swoją
dłoń. Na razie musiało mu to wystarczyć. Wiedział, że gdyby teraz się z
nim kochał, zrobiłby mu tylko krzywdę. Poczeka. Przecież ma jeszcze
czas.
Z tą myślą zakręcił wodę i wyszedł spod natrysku. Szybko
wytarł się i zakładając poprzednie bokserki wrócił do pokoju, gdzie spał
już jego braciszek. Uśmiechnął się czule, kładąc się obok niego i po
chwili on również zapadł w objęcia Morfeusza, który dał mu sen o nim i
Sasuke w ich upojnych chwilach za kilka lat. Tak jakby starał się
pokazać mu przyszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz