Aura natychmiast ukłonił się przed blondynem, po czym pobiegł w
kierunku posiadłości. Madeline zachichotała cichutko na zachowanie
chłopaka. Ojciec również wydawał się być tym rozbawiony.
- Chyba zaczynam żałować, że go ci oddałem – burknął dziewiętnastolatek,
wyobrażając sobie, co mógłby z nim robić. Oczywiście nic wielkiego,
biorąc pod uwagę fakt, iż miał mieć na niego ultimatum, które jasno
zapowiadało brak seksu. Z drugiej strony miał dostać w zamian trzech
niewolników. To jakaś rekompensata. Na razie da chłopakowi spokój. To
co, że nie jest już niewolnikiem. Nikt nie może mu się sprzeciwiać.
-
Oj, przestań. – Mężczyzna machnął na syna lekceważąco ręką. Złapał
delikatnie córkę od ramię, po czym razem poszli w ślad za chłopakiem,
jednocześnie dyskutując na temat piór.
- Twojego przyjaciela strawię, jednak tej małpy to mogłeś nie zapraszać – zwrócił się do rodzica, gdy tylko go dogonił.
- Nie mam pojęcia, czemu jej nie lubisz – powiedział zrezygnowany. Ileż razy można przerabiać tę samą kwestię?
-
Ona jest głupia! – krzyknął od razu, machając rękoma Na co dzień zimny
drań, pokazuje czasami swoje inne oblicze. Te bardziej ludzkie. A to
tylko dzięki temu, iż rozmową jest jego przyszła żona. – Interesuje ją
tylko wygląd zewnętrzny. Zero atrakcyjności w niej. Nawet konno nie lubi
jeździć, ba! Ona w ogóle nie podejdzie do niego, bo mówi, że jest to
„brudne zwierzę”. – W tym momencie udał głos dziewczyny, wciskając w to
nutkę rozdrażnienia. Zupełnie jak ona, gdy wymawiała się na temat koni.
-
Przesadzasz. – Blondyn uśmiechnął się lekko, wymieniając radosne
spojrzenie z córką. Drzwi do posiadłości otworzyła im służka,
wpuszczając ich do środka i kłaniając się przed nimi. – Madeline,
przebierz proszę sukienkę. Jest troszkę brudna z tyłu, jak upadałaś.
-
Oczywiście, ojcze. – Dziewczynka stanęła na palcach, starając się
pocałować rodzica w policzek, jednak przez swój wzrost nie udawało jej
się to. Blondyn zaśmiał się cicho, pochylając się, jednocześnie
pozwalając córce zrobić to, co zamierzała. Następnie od razu ruszyła ku
swojej sypialni.
- To ja też idę. – Nim zdążył coś powiedzieć,
jego syna już nie było na korytarzu. Mężczyzna pokręcił tylko z
pobłażaniem głową kierując się do salonu, gdzie miał zamiar oczekiwać
gości.
Aura śpiewał cicho swoją ulubioną pieśń, która uczył się
wraz z siostrami od matki, szperając przy tym w szafie. W rytm melodii
kręcił lekko biodrami, zupełnie nieświadomie. Był w samym spodenkach;
koszulkę już przy wejściu ściągnął, złożył i położył na skraju swojego
łóżka. Gdy znalazł w końcu odpowiedni ciuch, złapał go w dłonie,
prostując się. Założył białą koszulę na ramiona, nie przejmując się
faktem, iż jest ona na niego odrobinę za duża. Zaczął szybko zapinać
guziki, by zaraz usłyszeć czyjś głos, przez co podskoczył zaskoczony.
-
Nie myślałem, że aż tak gustujesz w białym, żeby dobrowolnie się w nie
ubierać. – Lou podszedł do chłopaka, odpinając te guziki, jakimi przed
chwilą zajmował się złotooki. Patrzył przy tym na niego z pewną dozą
rozbawienia.
- Z-zawsze ubierałem się na jasne kolory – zająknął
się, odchodząc od niego kawałek, tym samym uniemożliwiając mu jego
zajęcie. Nie czuł się zbyt pewnie w jego towarzystwie, tym bardziej, iż
byli teraz całkowicie sami. Nie miał żadnej gwarancji, iż nie zrobi mu
czegoś. Aż za dobrze pamiętał ich wczorajszą przejażdżkę. Szybko zapiął
koszulę do końca. Spojrzał spłoszony na młodzieńca, który to właśnie
położył dłonie na jego biodrach.
- Och? Nie wiedziałem. – Językiem zaczął wodzić po jego szyi.
- Nie rozmawialiśmy – pisnął wręcz, starając się odsunąć od niego. – Proszę, przestań.
-
Dlaczego? Nie podoba ci się to? – mruknął zaprzestając. – A może… – W
tym momencie jego ręka wślizgnęła się pod koszulkę i zaczęła gładzić
pierś byłego niewolnika. Dwoma palcami zaczął podszczypywać jeden z
sutków. – …wolisz to?
- N-nie… – Jęknął nie wiedząc nawet
dlaczego. To co on mu robił było dziwne. Czuł jak miejsce, gdzie go
dotyka pali, jednak w paradoksalny sposób przyjemnie.
- Twoje
ciało stara się przekazać mi coś całkowicie innego. – Srebrnowłosy
uśmiechnął się zwycięsko, popychając go na łóżko. Aura nawet nie
zauważył, kiedy się przy nim znaleźli.
Otworzył oczy,
zastanawiając się, kiedy je zamknął, patrząc na pochylającego się nad
nim dziewiętnastolatka. Wzdrygnął się, gdy do jego uszu doszedł dźwięk
odpinającego guzika i zamka spodni. Zwrócił tam swoje spojrzenie, by
zobaczyć jak ręka młodego Tono wkrada się pod jego bieliznę i łapie
pewnie jego przyrodzenie.
- Aa… C-co ty robisz? – Wciągnął
gwałtownie powietrze, czując się jeszcze bardziej skołowanie niż przed
chwilą. To było naprawdę przedziwne uczucie.
- Ha! Podoba ci się
to. Zdradzasz się. – zaśmiał się poruszając powoli ręką po jego penisie.
Dokładnie mógł wyczuć opuszkami jak krew chłopaka zaczyna krążyć ku
temu organowi. Sam też czuł jak jego powoli kroczy ku wbijaniu się w
materiał spodni.
- Nie… to nie prawda… – Pokręcił gwałtownie
głową. Ręce zacisnął na materiale koszuli, odpychając od siebie
srebrnookiego. W kącikach oczy zebrało się kilka łez.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz