Powolnym krokiem wszedł do Księżycowego Akademika.
Zaciekawiony rozglądał się na boki. Był tu tylko ze dwa razy i jakoś nigdy nie
miał wtedy czasu, aby podziwiać wnętrza, a jest co. W duchu podziwiał wampiry
za taką klasę i dostojeństwo.
Podążył w kierunku jak mniemał kuchni i nie mylił się. Już po zapaleniu światła rozpoznał się w otoczeniu.
Pomieszczenie to było urządzone z klasą i smakiem. Ściany były koloru brzoskwiniowego. Szafki kuchenne znajdowały się po prawej stronie. Lodówka zaś, oraz kuchenka i umywalka były na wprost tuż obok szafek.
Na samym środku stał zakryty białym obrusem dębowy stół, a przy nim ustawione było osiem krzeseł. Na blacie stołu, dokładnie na środku stał biały, porcelanowy wazon, do którego wstawione były piękne czerwone róże. Ich słodki i zarazem intensywny zapach unosił się w powietrzu. Okno znajdujące się nad zlewem wskazywał las, jaki rozprzestrzeniał się za akademikiem, zaś na hebanowym blacie kuchennym stał nie za duży i nie za mały koszyczek z owocami.
Wampir obserwując dokładnie otoczenie podszedł powolnym krokiem do lodówki i
otworzył ją.Podążył w kierunku jak mniemał kuchni i nie mylił się. Już po zapaleniu światła rozpoznał się w otoczeniu.
Pomieszczenie to było urządzone z klasą i smakiem. Ściany były koloru brzoskwiniowego. Szafki kuchenne znajdowały się po prawej stronie. Lodówka zaś, oraz kuchenka i umywalka były na wprost tuż obok szafek.
Na samym środku stał zakryty białym obrusem dębowy stół, a przy nim ustawione było osiem krzeseł. Na blacie stołu, dokładnie na środku stał biały, porcelanowy wazon, do którego wstawione były piękne czerwone róże. Ich słodki i zarazem intensywny zapach unosił się w powietrzu. Okno znajdujące się nad zlewem wskazywał las, jaki rozprzestrzeniał się za akademikiem, zaś na hebanowym blacie kuchennym stał nie za duży i nie za mały koszyczek z owocami.
Nigdy nie uważał, że te wampiry mogą jeść coś tak przyziemnego jakimi są zwykłe kanapki, które nietknięte i zapakowane czekały, aż ktoś w końcu raczy je skosztować. Kiryuu zawsze sądził, że oni jedzą jakieś wykwintne dania, takie jak suflety, czy chociażby owoce morza. No cóż. Najwidoczniej się mylił. A tyle razy, gdy był mały jego mama mówiła mu i Ichiru, aby nie oceniali książki po okładce.
Z lekkim uśmiechem na ustach wyciągnął kanapki, oraz sok z czarnej porzeczki z lodówki, po czym postawił to na stole. Podszedł jeszcze do szafki, by poszukać jakąś szklankę, a gdy ją znalazł usiadł przy stole.
nalał sobie soku i rozpakował jedzenie z woreczka, po czym nie śpiesząc się zaczął jeść, popijając od czasu do czasu.
po skończonym posiłku syty i napity posprzątał wszystko po sobie. Następnie wyszedł z kuchni zostawiając tam taki porządek, jakby nikt tam nie wchodził.
Będąc na schodach prowadzących na piętro, na którym znajdowały sie sypialnie, zastanawiał sie, czy wytrzyma dzieląc pokój z Kuranem.
- Jakoś to będzie. - szepnął do siebie, po czym wszedł powoli do pokoju rozglądając sie na boki z zaciekawieniem. Musiał przyznać po raz kolejny tej nocy, że wampiry mają styl.
Ściągnął swoją bluzę i powiesił ją na oparciu sofy, przy której aktualnie się znajdował. Otworzył starannie zdobione mahoniowe drzwi prowadzące do łazienki. Wchodząc do środka, zaczął rozpinać guziki swojej białej koszuli, gdy coś przykuło jego uwagę. Była to wielka, stojąca na środku łazienki wanna, która mogła pomieścić chyba ze trzy, bądź cztery osoby. Szybkim krokiem podszedł do niej i odkręcił pozłacane kurki regulując odpowiednią dla siebie temperaturę. Woda spływała ciepłym strumieniem z kranu.
Podszedł do szafki i chwycił pierwszą, lepszą buteleczkę z płynem do kąpieli. Po otworzeniu jej, po pomieszczeniu rozniósł się przyjemny truskawkowy zapach. Uśmiechając się delikatnie wlał część jej zawartości do wody, po czym zamknął butelkę i odłożył ja na swoje miejsce. Następnie rozebrał się do końca i zanurzył się w przyjemnie ciepłej wodzie, wcześniej zakręcając kurki.
Odetchnął cicho odprężony, opierając się wygodniej o brzeg wanny. Zamknął leniwie oczy, a po jakimś czasie zmorzył go sen.
" - Zero! - krzyknęła młoda kobieta, próbując uchronić swojego syna. Na marne, wampirzyca właśnie w tym momencie zadała jej ostateczny cios. Chwilę później głowa rodziny Kiryuu podzielił los swojej małżonki opadając bezwładnie obok jej martwego ciała.
Chłopiec krzyknął cicho imię brata. Bał się, że ta wampirzyca mogła mu coś zrobić.
Poczuł jak Shizuka łapie go od tyłu i wgryza się w jego szyję.
Następnie ciemność.
- Gdzie ja jestem? - jego słowa odbiły się przerażającym echem po tym miejscu. Wyciągnął przed siebie ręce, lecz nie mógł ich w żadnym stopniu zobaczyć.
W pewnym momencie zauważył jakieś małe światełko, do którego nie myśląc wiele zaczął biec.
Znalazł się w jasnym pomieszczeniu, w którym nie było niczego, prócz jednej osoby. Ubrany w jasne szaty stał odwrócony do niego tyłem, lecz gdy po chwili obrócił się w jego stronę, srebrnowłosy stęknął cicho ze zdziwienia. Nie mógł uwierzyć, że oto przed nim stoi właśnie teraz przewodniczący, który powolnym krokiem podszedł do chłopaka, po czym objął go w pasie.
- Martwiłem się o Ciebie. Tak bardzo się o ciebie bałem, że już nie przyjdziesz. - przybliżył swoja twarz do twarzy Zero. Stykali się nosami. Usta Kaname zbliżały się powoli do jego warg."
Obudził go trzask zamykanym drzwi. Otworzył oczy, lecz po chwili znów je zamknął, leżąc w tej samej pozycji. Serce biło mu jak szalone. Po chwili usłyszał ciche skrzypnięcie drzwi do łazienki, oraz nie za głośne, lecz zdecydowane czyjeś kroki. Osoba ta przykucnęła przy wannie i odgarnęła mu za ucho kilka nieznośnych kosmyków, jakie opadały na twarz Kiryuu. W tym samym czasie nastolatek otworzył oczy i spojrzał na przybysza. Właśnie mierzył się wzrokiem z Kaname Kuranem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz