niedziela, 21 kwietnia 2013

Anielski Niewolnik - 03

Lekko łysawy, dość tęgiej postury facet wyszedł na podest, kłaniając się przed ludźmi, siedzącymi przy swoich stolikach. W pomieszczeniu było ciemno, więc nie mógł zobaczyć twarzy żadnego z prawdopodobnie przyszłego klienta. Jedyne światło, jakie teraz było padało właśnie, na scenę.
- Witam wszystkich w Rasowej Panience. Zapewniam, że nie pożałujecie swojego przyjścia. W tym miejscu dostaniecie wszystko, co wasza dusza zapragnie, od niewinnej elfki do dzikiego kotołaka. Tak, tak mamy tu ich. Chociaż dla tych, którzy maja już dość magicznych istot mamy również ludzi. Jednak państwo sami wiecie, co wam się podoba. Licytacja odbywa się od razu po pokazaniu niewolnika i wyznaczenia ceny minimalnej. - Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje ubytki w uzębieniu. Następnie krzyknął gdzieś do tyłu. - Din, przyprowadź pierwszego niewolnika.
Już po chwili wysoki barczysty mężczyzna wprowadził na podest obok prezentera młodą niską dziewczynę o długich kasztanowych włosach i zielonych oczach. Patrzyła wystraszona na boki nie wiedząc co robić. Ubrana tylko w skąpą koszulkę i spódniczkę, które ukazywały więcej niż miały zakrywać.
- Ta oto panienka jak państwo widzicie jest dobrze obdarowana przez naturę. Mogę przyznać z ręką na sercu, iż jest dziewicą. Zaczniemy od trzech tysięcy.
- Cztery!
- Siedem!

~ * ~

- Nie licytujesz, paniczu? - szepnął elf do ucha srebrnowłosego młodzieńca siedzącego na końcu sali i powoli popijającego wina ze złotego pucharku. Trwała już czwarta licytacja, a młodzieniec nawet nie zatrzymał wzroku na danym niewolniku dłużej niż kilka sekund.
- Elfka sprzedana za dwadzieścia siedem tysięcy. - krzyknął mężczyzna uderzając swoją laską o ziemię.
- Nie lubisz patrzeć jak sprzedają kogoś z Twojej rasy, prawda? - uśmiechnął się kpiąco, spoglądając na niego chwilkę i upijając kolejny łyk. - Wiesz, nie chcę jakoś kupować zastraszonego czy buntowniczego niewolnika. Chyba mi się to znudziło. Czekam na coś co będzie inne od reszty.

~ * ~

Zatrzymali się w jakiejś ciemnej uliczce. Mężczyzna zsiadł z konia, po czym niezbyt delikatnie zrzucił z niego złotookiego. Chłopak jęknął cicho z bólu, powoli wstając z brudnej ziemi. Spojrzał pytająco na mężczyznę, którego usta wykrzywione były w cwanym uśmiechu, złapał go za poły ubrań, po czym zaciągnął do drzwi, znajdujących się niedaleko. Zapukał szybko trzy razy. Nie musiał długo czekać. Już po chwili w drzwiach zostało otworzone małe okienko, ukazując twarz jakiegoś mięśniaka.
- Hasło? - spytał cicho, uważnie lustrując stojące przed nimi osoby.
- Dzikie żądze – odparł, łapiąc mocniej chłopaka, gdy drzwi się otworzyły, po czym wszedł tam razem z nim.
- Witaj, Miru. - Zaszczebiotała radośnie rudowłosa kobieta, ubrana w skąpą sukienkę. - Tak dawno cię tu nie było. Tęskniłam.
- Nie martw się. Zaraz to wszystko nadrobimy - odparł przyciągając ją do siebie i składając na jej ustach namiętny pocałunek.
- A co tu masz? - spojrzała zaciekawiona w kierunku chłopaka, który uśmiechał się do niej delikatnie, jednak osobiście nie podobał mu się jej ubiór. - Coś taki spokojny bardzo... Ile masz lat?
- Mówiąc szczerze, to od dawna nie liczyłem swojego wieku - oznajmił patrząc w innym kierunku. Nie chciało mu się wierzyć, że na ziemi są tacy bezwstydni ludzie.
- Hmm, on naprawdę się wcale nie boi... - zamilkła lustrując go wzrokiem, by zaraz radośnie klasnąć w dłonie i łapiąc go za rękę zaprowadziła go korytarzem do pokoju, które okazało się być garderobą. Za nimi powolnym krokiem wszedł Miru i opierając się o framugę patrzył jak ruda siłą ściąga szatę z chłopaka, który broni się jak umie, byleby tylko tego nie robiła. W końcu jednak udało się jej  ściągnąć jego szaty, a  jej oczom ukazał się kompletnie nagi młodzieniec, który rumieniąc się stanął tyłem do nich.
-Zobacz na niego. Żadnej skazy, blizny, nawet nie ma jednego zadrapania. Cena początkowa to przynajmniej  piętnaście tysięcy, czyli dla Ciebie będzie jakieś siedem i pół. - oznajmiła podchodząc do szafy i wyciągając z niej czystą bieliznę. Przecież nie puści go nagiego na licytację. - Trzymaj. - podała mu ubranie, które ten wziął od niej z wdzięcznością i założył na siebie. Następnie założył skórzane, przylegające spodnie do kolan, oraz również czarną, obcisłą koszulę.
- Dziękuję, chociaż mogłem być w mojej szacie - szepnął cicho zakładając na nogi getry tego samego koloru co reszta. Były troszkę za duże, toteż schodziły mu odrobinę na pięty, jednak nie przeszkadzało mu, ani tez nie wyglądało to brzydko.
- Dobrze teraz chodźmy, niech zacznie się już licytacja. - Wyszła z chłopakiem z pokoju, a następnie zaprowadziła go w kierunku sali, gdzie słychać było przekrzykiwania ludzi. Poczekała chwilę, aż prezenter karze przyprowadzić nowego niewolnika, a gdy takie słowa nadeszły weszła z chłopakiem na podest, po czym cofnęła się kilka kroków.
Złotooki rozglądał się chwilę zaciekawiony, a mimo, że nie widział twarzy osób tam zebranych uśmiechał się do wszystkich delikatnie i z takim jakby spokojem.
- Yy, mamy tutaj niedawno złapanego młodzieńca. Łowca, który go złapał twierdzi, że jest w nienaruszonym stanie, oraz żąda minimum piętnastu tysięcy. Czy jest ktoś kto da piętnaście tysięcy? Jest ktoś chętny? - Mężczyzna uśmiechnął się niepewnie gdy chłopak spojrzał w niego kierunku. Po raz pierwszy miał do czynienia z niewolnikiem, który był tak spokojny, a on sam wydawałby się jakby są chciał tu być, właśnie na tym miejscu.

~ * ~

Gdy tylko zobaczył tego chłopaka wiedział, że musi go mieć. Ten chłopak był inny. I nie chodziło tu wcale o jego wygląd, choć i to było takie dość szczególne. Mimo pozycji w jakiej się znajdował, on cały czas być uśmiechnięty, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, w jakim gównie się znajduje.
- Dwadzieścia tysięcy! - Dało się słyszeć gdzieś z boku.
- Paniczu, wszystko w porządku? Patrzysz się w tego niewolnika od dobrych dwóch minut. To do panicza niepodobne. - Elf uśmiechnął się delikatnie patrząc jak jego pan spoglądał na tamtego chłopaka z nieukrywanym zainteresowaniem.
- Chcę go mieć - szepnął w końcu, odrywając wzrok od sceny.
- W takim razie kup go, paniczu.
- Ćwierć miliona! - krzyknął wstając od stolika i podszedł do sceny, wcześniej biorąc do reki walizkę. Wszyscy słysząc jego głos, jak jeden mąż zamilkli. Każdy znał go. Nie tylko z powodu nazwiska. Słynął on również z okrucieństwa do swoich niewolników. Prezenter spojrzał smutno na chłopaka, pukając laską o ziemię.
- Tu masz całą sumę - oznajmił podając mu walizkę, po czym złapał chłopaka za rękę i wyprowadził z sali na zewnątrz.

1 komentarz:

  1. Poprzedniego rozdizału nie ogarniałam... Ale teraz już rozumiem...

    Biedny aniołek ;_;...

    Ale to dopiero 3 rodział... Lece dalej ^^

    Sorka ze takie krótkie komu.. jak juz będę konczyc czytanie na dzis machne coś dłuższego : )

    OdpowiedzUsuń