sobota, 27 kwietnia 2013

Vampire Maiden - 14



Szatynka spojrzała nieufnie na nową, trzecią strażniczkę. Nie wiedząc dlaczego, dziewczyna wcale, ale to wcale jej się nie podobała. Może było to spowodowane tym, że gdy tylko się zjawiła przy bramie, zaczęła dyrygować każdym, jakoby to ona była tu najważniejsza. Irytowało ją to, tym bardziej, że jak przy niej stanęła musiała zadzierać głowę do góry, by spojrzeć jej w oczy. Podejrzewała, że była wzrostu Zero, albo i nawet odrobinkę wyższa.
- Nie śpij tylko na straży. – Wzdrygnęła się zaskoczona, słysząc cichy szept przy uchu. Odwróciła się napotykając psotny wzrok niebieskookiego. To dziwne; nie mogła zrozumieć, dlaczego nie poczuła za sobą jego obecności.
- Fabian-san, nie strasz mnie, proszę – bąknęła, zaraz odchodząc od chłopaka i biorąc się za swoje obowiązki. Do otwarcia Bramy zostało już niewiele czasu.
- Unikasz mnie? – Stanął przy niej, skutecznie pomagając odsunąć wielbicielki uczniów Klasy Nocnej. Wystarczyło, że uśmiechnął się do nich, a te już zarumienione cofały się krok, czy dwa do tyłu.
- Niby dlaczego tak uważasz? – Spojrzała na niego, przystając. Przecież i tak zrobił za nią porządek w tym miejscu. Druga stroną skutecznie zajęła się ta nowa, której imienia jakoś nie mogła, bądź też po prostu nie chciała zapamiętać.
- Twoje zachowanie przed chwilą było tego idealnym dowodem – powiedział, łapiąc ją delikatnie za ramiona. Yuki zarumieniła się na ten gest. Kątem oka widziała też, jak kilka dziewcząt spojrzało na nią nienawistnie.
No pięknie, pomyślała. Znienawidzą mnie jeszcze za to, że niby przystawiam się do niego. Spojrzała na niego spłoszona, gdy jego twarz przybliżyła się niebezpiecznie do jej buzi. Nieświadomie uchyliła delikatnie wargi, oblizując je koniuszkiem języka. Fabian uśmiechnął się zwycięsko, zmniejszając jeszcze dzielącą ich usta odległość, po czym złączył ich wargi w pocałunku. Jej dłonie założył sobie na karku, sam swoje układając na jej biodrach. Nieznacznie pogłębił pocałunek, doskonale zdając sobie sprawę z tego, iż brama właśnie zaczęła się otwierać.
- Oooj… – Ciche, zdziwione stęknięcie wydobywające się z ust Hanabusy, jakby otrzeźwiło ją, gdyż zaraz oderwała się od osiemnastolatka, patrząc z jękiem na Kaname. Którego nie było wśród zebranych wampirów. Zamiast niego, zauważyła posiadacza srebrnych włosów.
- Zero? – pisnęła wręcz zdenerwowana, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Czuła się taka winna. Widziała szok i ból w oczach swojego przyjaciela. I dopiero wtedy zdała sobie z czegoś sprawę. Te wszystkie gesty jakie wykonywał, chcąc się nad nią opiekować, a jakie ona odbierała za złośliwe. Jego wzrok, gdy widział ją i Kaname; przepełniony zazdrością, kiedy ona myślała, że ten po prostu aż tak bardzo nienawidzi Czystokrwistego wampira.
Chciała podejść do chłopaka, jednak gdy tylko była od niego jakieś dwa metry, ten minął ją bez słowa, potrącając ją barkiem tak, że ta zachwiała się i upadła na pośladki.
- Zero! – krzyknęła jeszcze za nim, jednak ten się nie obejrzał. Przyłożyła dłoń do ust, starając  powstrzymać cisnące do oczu łzy.
- Wiedziałam, że takie z ciebie ziółko, Yuki – warknęła Ruka, po czym zaczęła biec za chłopakiem. Reszta uczniów z klasy oddalającej się dwójki, jakby wyrwani z trasu, ponowili swoja wędrówkę do klasy. Druga strażniczka wygięła wargi w zadowolonym uśmiechu, po czym przywdziewając na twarz zatroskanie podeszła do Yuki i pomogła jej wstać.
- Daj mu trochę czasu. Niech ochłonie. Wtedy mu wszystko wytłumaczysz – powiedziała do niej miękko, delikatnie otrzepując z kurzu materiał jej marynarki. Razem z dziewczyną obserwowała, jak ostatni wampir znika im z oczu, po czym zaoferowała, że sama z Fabianem zajmą się resztą, a ona niech idzie wypocząć. Yuki kiwnęła smętnie głową, zmierzając wręcz nieprzytomnie w kierunku swojego akademika.
Fabian, gdy tylko uporał się z nastolatkami, które zbyt zdziwione sceną pocałunku jego i Yuki, nawet nie myślały o podjęciu gonitwy na swoimi idolami; podszedł do Kany i pchnął ja na drzewo.
- Oszalałaś?! – warknął nisko, łapiąc ją za ramiona, ściskając je dość mocno. – Jeśli ta głupia suka cię posłucha i rzeczywiście pójdzie później przeprosić chłopaka, to…
- Znasz Zero – przerwała mu gniewnie dziewczyna, odpychając od siebie chłopaka. – Do tego widziałeś jego wzrok… Jest zraniony, więc nie tak prędko wybaczy jej, czy tobie. Tym bardziej nie będzie skory do rozmowy z nią. A to, że będzie chciała z nim pogadać, będzie go jeszcze bardziej drażniło. – Ruszyła powolnym krokiem w stronę szkoły. Teraz jej celem był gabinet dyrektora. Uśmiechnęła się łagodnie widząc idącego Kurana, który uważnie przyglądał się dziewczynie. Zaraz za nim podążał dyrektor, który dostrzegając ją widocznie się ożywił i co rusz wskazywał na nią.
- Witaj, Kaname-san – dygnęła, gdy tylko znalazła się w małej odległości od niego.
Przez chwilę ich spojrzenia się skrzyżowały, jednak zaraz przeniosła swój wzrok na dyrektora. – Proszę mi wybaczyć moje nie wstawienie się, jednak Fabian pokazywał mi okolicę i nie wiadomo kiedy czas nam zleciał, a chwilę później okazało się, iż musimy iść do bramy, by przypilnować uczniów.
- Nic się nie stało, Kana-chan. – zaszczebiotał dyrektor, klepiąc lekko brunetkę po ramieniu. – Nie sądzicie, że to trochę zabawne? Wasze imiona? Kaname – Wskazał na wampira z psotnym uśmiechem. – … i Kana. – Tu zaraz przytulił do siebie dziewczynę, tak jak zawsze starał się to zrobić z Yuki, a która już nie chciała. Ach, jego córeczka przechodzi okres buntu!
- Widzę, że pozwoliłeś już Zero wychodzić na zajęcia. Bardzo mnie to cieszy, gdyż niepokoiły mnie jego piętrzące się zaległości – zabrał głos Lockhart, z błyskiem w oku rejestrując jak Kuran podnosi jedną brew do góry, by zaraz wyraz jego twarzy pozostawał taki jak zawsze. Szatyn spojrzał uważnie na strażnika, przystępując do niego o krok.
- A ja widzę, że pozwoliłeś sobie na bliższy kontakt z Yuki. Masz jej błyszczyk na ustach – warknął, wyjaśniając skąd się domyśla. Do tego jego oczy zalśniły lekko, informując o niego zdenerwowaniu.
- Prawda~! – parsknął cicho, kręcąc z rozbawieniem głową. – Muszę przyznać, że jest ładna i sądziłem, że wpadła mi w oko, ale po tym jak zobaczyłem zachowanie Zero, oraz jak ją ujrzałem, zrozumiałem, że komuś innemu zależało na niej bardziej niż mnie.
- …ach, biedny Zero. To był dla niego wielki cios, gdy zobaczył swoją lubą całującą się z jej przyjacielem. – Kana podjęła zaraz wątek, patrząc na twarz dyrektora. Wyglądał na bardzo zmartwionego. – Jednak proszę się nie martwić. Dopilnuję, żeby się tym nie przejmował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz