Szatynka
spojrzała nieufnie na nową, trzecią strażniczkę. Nie wiedząc dlaczego,
dziewczyna wcale, ale to wcale jej się nie podobała. Może było to spowodowane
tym, że gdy tylko się zjawiła przy bramie, zaczęła dyrygować każdym, jakoby to
ona była tu najważniejsza. Irytowało ją to, tym bardziej, że jak przy niej
stanęła musiała zadzierać głowę do góry, by spojrzeć jej w oczy. Podejrzewała,
że była wzrostu Zero, albo i nawet odrobinkę wyższa.
-
Nie śpij tylko na straży. – Wzdrygnęła się zaskoczona, słysząc cichy szept przy
uchu. Odwróciła się napotykając psotny wzrok niebieskookiego. To dziwne; nie
mogła zrozumieć, dlaczego nie poczuła za sobą jego obecności.
-
Fabian-san, nie strasz mnie, proszę – bąknęła, zaraz odchodząc od chłopaka i
biorąc się za swoje obowiązki. Do otwarcia Bramy zostało już niewiele czasu.
-
Unikasz mnie? – Stanął przy niej, skutecznie pomagając odsunąć wielbicielki
uczniów Klasy Nocnej. Wystarczyło, że uśmiechnął się do nich, a te już
zarumienione cofały się krok, czy dwa do tyłu.
-
Niby dlaczego tak uważasz? – Spojrzała na niego, przystając. Przecież i tak
zrobił za nią porządek w tym miejscu. Druga stroną skutecznie zajęła się ta
nowa, której imienia jakoś nie mogła, bądź też po prostu nie chciała
zapamiętać.
-
Twoje zachowanie przed chwilą było tego idealnym dowodem – powiedział, łapiąc
ją delikatnie za ramiona. Yuki zarumieniła się na ten gest. Kątem oka widziała
też, jak kilka dziewcząt spojrzało na nią nienawistnie.
No
pięknie, pomyślała. Znienawidzą mnie jeszcze za to, że niby przystawiam się do
niego. Spojrzała na niego spłoszona, gdy jego twarz przybliżyła się
niebezpiecznie do jej buzi. Nieświadomie uchyliła delikatnie wargi, oblizując
je koniuszkiem języka. Fabian uśmiechnął się zwycięsko, zmniejszając jeszcze
dzielącą ich usta odległość, po czym złączył ich wargi w pocałunku. Jej dłonie
założył sobie na karku, sam swoje układając na jej biodrach. Nieznacznie
pogłębił pocałunek, doskonale zdając sobie sprawę z tego, iż brama właśnie
zaczęła się otwierać.
-
Oooj… – Ciche, zdziwione stęknięcie wydobywające się z ust Hanabusy, jakby
otrzeźwiło ją, gdyż zaraz oderwała się od osiemnastolatka, patrząc z jękiem na
Kaname. Którego nie było wśród zebranych wampirów. Zamiast niego, zauważyła
posiadacza srebrnych włosów.
-
Zero? – pisnęła wręcz zdenerwowana, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Czuła się
taka winna. Widziała szok i ból w oczach swojego przyjaciela. I dopiero wtedy
zdała sobie z czegoś sprawę. Te wszystkie gesty jakie wykonywał, chcąc się nad
nią opiekować, a jakie ona odbierała za złośliwe. Jego wzrok, gdy widział ją i
Kaname; przepełniony zazdrością, kiedy ona myślała, że ten po prostu aż tak
bardzo nienawidzi Czystokrwistego wampira.
Chciała
podejść do chłopaka, jednak gdy tylko była od niego jakieś dwa metry, ten minął
ją bez słowa, potrącając ją barkiem tak, że ta zachwiała się i upadła na
pośladki.
-
Zero! – krzyknęła jeszcze za nim, jednak ten się nie obejrzał. Przyłożyła dłoń
do ust, starając powstrzymać cisnące do
oczu łzy.
-
Wiedziałam, że takie z ciebie ziółko, Yuki – warknęła Ruka, po czym zaczęła
biec za chłopakiem. Reszta uczniów z klasy oddalającej się dwójki, jakby
wyrwani z trasu, ponowili swoja wędrówkę do klasy. Druga strażniczka wygięła
wargi w zadowolonym uśmiechu, po czym przywdziewając na twarz zatroskanie
podeszła do Yuki i pomogła jej wstać.
-
Daj mu trochę czasu. Niech ochłonie. Wtedy mu wszystko wytłumaczysz –
powiedziała do niej miękko, delikatnie otrzepując z kurzu materiał jej
marynarki. Razem z dziewczyną obserwowała, jak ostatni wampir znika im z oczu,
po czym zaoferowała, że sama z Fabianem zajmą się resztą, a ona niech idzie
wypocząć. Yuki kiwnęła smętnie głową, zmierzając wręcz nieprzytomnie w kierunku
swojego akademika.
Fabian,
gdy tylko uporał się z nastolatkami, które zbyt zdziwione sceną pocałunku jego
i Yuki, nawet nie myślały o podjęciu gonitwy na swoimi idolami; podszedł do
Kany i pchnął ja na drzewo.
-
Oszalałaś?! – warknął nisko, łapiąc ją za ramiona, ściskając je dość mocno. –
Jeśli ta głupia suka cię posłucha i rzeczywiście pójdzie później przeprosić
chłopaka, to…
-
Znasz Zero – przerwała mu gniewnie dziewczyna, odpychając od siebie chłopaka. –
Do tego widziałeś jego wzrok… Jest zraniony, więc nie tak prędko wybaczy jej,
czy tobie. Tym bardziej nie będzie skory do rozmowy z nią. A to, że będzie
chciała z nim pogadać, będzie go jeszcze bardziej drażniło. – Ruszyła powolnym
krokiem w stronę szkoły. Teraz jej celem był gabinet dyrektora. Uśmiechnęła się
łagodnie widząc idącego Kurana, który uważnie przyglądał się dziewczynie. Zaraz
za nim podążał dyrektor, który dostrzegając ją widocznie się ożywił i co rusz
wskazywał na nią.
-
Witaj, Kaname-san – dygnęła, gdy tylko znalazła się w małej odległości od
niego.
Przez chwilę ich spojrzenia się skrzyżowały, jednak zaraz przeniosła swój wzrok na dyrektora. – Proszę mi wybaczyć moje nie wstawienie się, jednak Fabian pokazywał mi okolicę i nie wiadomo kiedy czas nam zleciał, a chwilę później okazało się, iż musimy iść do bramy, by przypilnować uczniów.
Przez chwilę ich spojrzenia się skrzyżowały, jednak zaraz przeniosła swój wzrok na dyrektora. – Proszę mi wybaczyć moje nie wstawienie się, jednak Fabian pokazywał mi okolicę i nie wiadomo kiedy czas nam zleciał, a chwilę później okazało się, iż musimy iść do bramy, by przypilnować uczniów.
-
Nic się nie stało, Kana-chan. – zaszczebiotał dyrektor, klepiąc lekko brunetkę
po ramieniu. – Nie sądzicie, że to trochę zabawne? Wasze imiona? Kaname – Wskazał
na wampira z psotnym uśmiechem. – … i Kana. – Tu zaraz przytulił do siebie
dziewczynę, tak jak zawsze starał się to zrobić z Yuki, a która już nie
chciała. Ach, jego córeczka przechodzi okres buntu!
-
Widzę, że pozwoliłeś już Zero wychodzić na zajęcia. Bardzo mnie to cieszy, gdyż
niepokoiły mnie jego piętrzące się zaległości – zabrał głos Lockhart, z
błyskiem w oku rejestrując jak Kuran podnosi jedną brew do góry, by zaraz wyraz
jego twarzy pozostawał taki jak zawsze. Szatyn spojrzał uważnie na strażnika,
przystępując do niego o krok.
-
A ja widzę, że pozwoliłeś sobie na bliższy kontakt z Yuki. Masz jej błyszczyk
na ustach – warknął, wyjaśniając skąd się domyśla. Do tego jego oczy zalśniły
lekko, informując o niego zdenerwowaniu.
-
Prawda~! – parsknął cicho, kręcąc z rozbawieniem głową. – Muszę przyznać, że
jest ładna i sądziłem, że wpadła mi w oko, ale po tym jak zobaczyłem zachowanie
Zero, oraz jak ją ujrzałem, zrozumiałem, że komuś innemu zależało na niej
bardziej niż mnie.
-
…ach, biedny Zero. To był dla niego wielki cios, gdy zobaczył swoją lubą
całującą się z jej przyjacielem. – Kana podjęła zaraz wątek, patrząc na twarz
dyrektora. Wyglądał na bardzo zmartwionego. – Jednak proszę się nie martwić.
Dopilnuję, żeby się tym nie przejmował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz