Wyglądając przez okno swojej klasy
zauważył patrolującą teren szkoły dziewczynę o krótkich kasztanowych włosach.
Dziewczyna ubrana była w swój ciemny szkolny mundurek.
Wstał ze swojego miejsca i nie
śpiesząc się wyszedł z klasy. Ruka na początku zaoferowała się, by mu
towarzyszyć, lecz Kaname szybko wyperswadował jej ten pomysł.
Będąc na zewnątrz zaczął rozglądać
się, szukając wzrokiem nastolatkę. Gdy zauważył ją szybkim krokiem podszedł
bliżej.
- Yuki – powiedział cicho
przewodniczący Księżycowego Akademika. Uśmiechnął się lekko, gdy dziewczyna
odwróciła się w jego kierunku. Teraz mógł bliżej przyjrzeć się jej twarzy.
Oczy skierowane wprost na niego
miały kolor zmieszanej krwi z kasztanem. Kilka ciemnych kosmyków opadały na jej
twarz o jasnej cerze. Delikatny, mały nos oraz pełne malinowe usta, które jakby
prosiły się o chociażby najmniejszy pocałunek.
- Witaj Kaname-senpai. – Nastolatka
uśmiechnęła się delikatnie. – Co ty tutaj robisz?
- Chciałbym z tobą chwilę
porozmawiać. – Biorąc do ręki kosmyk jej kasztanowych włosów, na co dziewczyna
zarumieniła się delikatnie. – Martwię się o ciebie. Cały czas musisz sama
spełniać funkcję prefekta, odkąd ten chłopak opuścił tą szkołę. – Uśmiechnął
się ledwo widocznie na wspomnienie o Kiryu.
- To pewnie musiało być coś ważnego.
Jestem pewna, że jak Zero tylko będzie mógł to wróci. – Yuki od razu przeszła
do obrony swojego przyjaciela. Była całkowicie przekonana, że jego nieobecność
jest z pewnością uzasadniona. Jednak martwiła się i tęskniła za nim.
- Rozumiem – szepnął cicho. –Nie
przemęczaj się za bardzo.
- Oczywiście, senpai. – Patrzyła przez
chwilę jak Kuran odchodzi od niej i znika za drzwiami, po czym poszła dalej
patrolować okolicę.
Po jakimś czasie znalazła się przy
fontannie. Na jej środku znajdował się posąg kobiety w sukni, która trzymała w
rękach dzbanek, z którego dzióbka delikatnym strumieniem leciała woda.
Szesnastolatka usiadła na jej
brzegu, wzdychając cicho zadowolona. Zanurzyła rękę w przyjemnie chłodnej
wodzie.
- Jak zwykle się obijasz. To chyba
weszło ci w nawyk.
Poderwała głowę do góry, rozglądając
się za swoim rozmówcą. Widząc zarys jego sylwetki skrywanej pośród drzew,
przygotowała się na ewentualny atak. Przecież nigdy nie wiadomo co może się stać.
- Spokojnie to tylko ja. – Powolnym
krokiem podszedł bliżej z podniesionymi do góry rękami. Uśmiechnął się
minimalnie widząc zdziwienie wymalowane na jej twarzy.
-Zero! – krzyknęła cicho,
podbiegając do chłopaka. Będąc przy nim rzuciła się mu na szyję.
Nie spodziewał się tego z jej
strony. Wiedział, że nastolatka tęskni za nim, lecz nie sądził, że aż tak.
Westchnął cicho słysząc jak Yuki
zanosi się płaczem. Objął ja jedną ręka w pasie, w czasie gdy drugą głaskał ją
uspokajająco po głowie.
- No już dobrze. Nie płacz – szepnął
po chwili, odpychając dziewczynę od siebie delikatnie, na wyciągnięcie swoich
ramion. Kciukiem starł łzy spływające po jej policzkach. – Nie warto płakać z
mojego powodu. No, uśmiechnij się.
- Co się z tobą działo? – spytała u
uśmiechając się leciutko. Cieszyła się ogromnie, że srebrnowłosy już wrócił.
Było jej dziwnie smutno bez swojego najlepszego przyjaciela. – Strasznie długo
cię nie było.
- To nic takiego. Ważne jest chyba,
że wróciłem –rzekł, podchodząc do fontanny. Skrzywił się, widząc swoje odbicie.
– Było trudno, lecz wróciłem – szepnął cicho licząc, że dziewczyna tego nie
usłyszy. Na marne, była zbyt blisko.
- Nie rozumiem. – oznajmiła, stając
obok niego. –Wytłumacz mi to, proszę.
- Nie musisz wiedzieć. – próbował
zbyć jakoś tą małą natrętna muchę. Wiedział, że teraz nastolatka nie będzie
chciała dać mu spokoju.
- Może nie muszę wiedzieć, lecz chcę
i nalegam, abyś mi powiedział – rzekła, spoglądając hardo na siedemnastolatka.
- Nie będę już prefektem. Moje
miejsce zajmie ktoś inny – mruknął, patrząc katem oka na Yuki. Wiedział, że nie
powinien mówić jej tego w taki sposób. W końcu oni się już tyle znają. Nie miał
jednak zbyt dużo czasu, aby jako tako ułożyć swoją wypowiedź. Mimo to, gdyby
nie dowiedziała się od niego, zauważyła by przecież w czasie pilnowania uczniów
Dziennej Klasy. – Gdyby tego było mało, dyrektor oznajmił mi, że jako, iż
jestem wampirem, to muszę zacząć uczęszczać na Nocne Zajęcia, a co się z tym
łączy nie będę uczniem Dziennej Klasy.
- Mogę porozmawiać z dyrektorem –
zaproponowała pośpiesznie panna Cross. – Może zmieni jeszcze swoje zdanie i
znów będziesz uczęszczał ze mną do klasy.
- Nie da rady. – Nastolatek zaśmiał
się serdecznie, siadając na brzegu fontanny. Dziewczyna uczyniła to samo. –
Rozkaz z góry.
- No dobrze – westchnęła
zrezygnowana, lecz jakby po chwili wstąpiły w nią nowe siły. – Ale i tak
porozmawiam z nim.
Zero spojrzał na nią z politowaniem.
Ona od zawsze taka była. Jak tylko coś sobie postanowi, musi dopiąć swojego
celu.
- Może lepiej będzie, jeśli dasz
sobie spokój? – spytał cicho. Yuki spojrzała na niego nie rozumiejącym
wzrokiem. – No wiesz, ze mną – sprostował szybko, lecz widząc, że dziewczyna
nadal nic nie rozumie westchnął. – Chodzi mi o to, żebyś nie rozmawiała o tym z
dyrektorem, bo przecież i tak nic z tego nie wyjdzie. Będziesz tylko marnowała
swój czas.
Nastolatka nic nie odpowiedziała.
Chciała bardzo mu pomóc, jednak nie miała pojęcia jak może to zrobić. Przez to
jej humor robił się coraz gorszy.
- Ej, rozchmurz się. Przecież
będziemy się widywać. – Poczochrał ją pieszczotliwie po włosach, uśmiechając
się do niej uspokajająco. Szesnastolatka spojrzała na niego kątem oka, po czym
znowu przytuliła się do jego boku.
- Zero… – mruknęła, zaciskając ręce
na jego ubraniach.– A właściwie, gdzie ty będziesz tam spał? Przecież w
Księżycowym Akademiku nie ma już wolnych pokoi. – Oderwała się od niego i
odeszła kilka metrów. –Wszystkie są albo zajęte, albo nie nadają się do użytku.
- Nie mówiłem? – Wampir teatralnie
pacnął się w czoło, śmiejąc się pod nosem. – Będę dzielił pokój z
przewodniczącym Kuranem, gdyż u niego znajduje się druga sypialnia, która teraz
należeć będzie do mnie. – po czym widząc, że dziewczyna chce cos powiedzieć
dodał. – Proszę, nie pytaj o nic więcej, gdyż ja sam nie mam zielonego pojęcia
jak to będzie. Chodź patrolować dzisiaj jeszcze razem. Chyba, że nie chcesz?
- Chcę. – Uśmiechnęła się szeroko.
Razem skierowali swe kroki w stronę szkoły, by tam sprawdzić raz jeszcze teren.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz