sobota, 27 kwietnia 2013

Zagubiony Narzeczony - 5



Mruknął cicho czując jak promienie słoneczne nieznośnie opadały na jego twarz. Przewrócił się na drugi bok, jednak jak na złość sen nie chciał już do niego zawitać. Zirytowany warknął pod nosem siadając na łóżku. Po chwili wstał i powolnym krokiem udał się do łazienki. Chwycił szczotkę znajdującą się na półce pod lustrem, by rozczesać swoje srebrne włosy. Następnie szybko oplótł dwa małe warkocze, w czasie gdy do łazienki weszła jego pokojówka z naręczem ubrań.
- Przygotowałam świeże rzeczy dla panicza - szepnęła patrząc na chłopaka, który ubrany tylko w krótkie spodenki do spania, odwrócił się do niej przodem, przez co szatynka zarumieniła się obficie i wyszła wcześniej mówiąc, że ma jeszcze dużo pracy do zrobienia.

~ * ~

Pokręcił rozbawiony głową podchodząc do szafki i ubierając się w to, co przyniosła mu Anya.
Gdy tylko ubrał swoje rzeczy przejrzał się szybko w lustrze, cmokając cicho zadowolony, po czym wyszedł z łazienki, a następnie ze swojej sypialni na korytarz.
Nie zastanawiając się długo podszedł do pokoju gościnnego, gdzie od dwóch tygodni przebywał złotowłosy młodzieniec. Niestety jak na razie do tej pory chłopak nie obudził się, co coraz bardziej niepokoiło Serafina, jednak jego rany już się zagoiły; nawet ręka blondyna jest prawie jak nowa. Lekarze to dobra rzecz.
Cicho wszedł do sypialni uratowanego, od razu siadając na fotelu stojącym przy samym łóżku. Widząc jego spokojną twarz uśmiechnął się pod nosem, zaczynając gładzić go delikatnie i leniwie po jego miękkich w dotyku włosach. Nagle usłyszał jak chłopak mruknął cicho zadowolony, by zaraz wtulić się ufnie w jego dłoń mrucząc głośniej.
Po chwili otworzył sennie swoje oczy o kolorze soczystej zieleni wiosną, patrząc wprost na osobę, która przy nim siedziała.
Srebrnowłosy musiał w duchu przyznać, że ma bardzo piękne oczy, które idealnie do niego pasowały. Jednak nie mógł dłużej o tym myśleć, gdyż blondyn krzyknął cicho, odsuwając się na koniec łóżka.
- Kim jesteś i co ja tu robię?! – warknął patrząc groźnie na nieznajomego, który zaśmiał się serdecznie.
- Spokojnie. Nie masz się czego obawiać z mojej strony. Przecież to ja uratowałem ciebie – oznajmił wstając z fotela i siadając przy chłopaku, który spiął się na ten gest. – Spokojnie, chcę tylko porozmawiać.
- O czym? – spytał szybko, nie patrząc na twarz swojego rozmówcy.
- Co ci się stało?– spytał po chwili cicho. To pytanie nurtowało go od chwili, gdy zobaczył tego złotowłosego aniołka. – Gdy znalazłem ciebie nieprzytomnego, miałeś liczne obrażenia na ciele i złamaną rękę. Jednak najlepsi lekarze w mieście zdążyli już wyleczyć ciebie, chociaż dalej możesz odczuwać jakiś ból.
- Zostałem zaatakowany podczas przejażdżki konnej w lesie. Nie mogłem walczyć z moimi oprawcami, ponieważ zostawiłem w swojej sypialni mój miecz. Gdy uciekłem było już ciemno, przez co nie zauważyłem, iż przede mną znajduje się przepaść, a w niej rwąca rzeka. Wpadłem do niej, chyba straciłem przytomność, no i obudziłem się tutaj. – Nie wiedział czemu powiedział mu o wszystkim, jednak czuł, że nie powinien go okłamywać. Uśmiechnął się kwaśno na wspomnienie mężczyzny, który się dobierał do niego.
- Teraz już wszystko wiem. – Niebieskooki poczochrał pieszczotliwie niższego chłopaka po włosach. Następnie wstał od łóżka i podszedł do szafy znajdującej się po lewej stronie łoża. Wyciągnął z niej nowiutki błękitny mundur blondyna; dokładnie taki sam, który chłopak miał wcześniej na sobie.
- W czasie, gdy byłeś nieprzytomny dałem twoje ubrania do mojej osobistej krawcowej. Dopilnowałem, aby był taki sam, jaki ty miałeś. Oczywiście w szafie są jeszcze inne ubrania pod Twój rozmiar – oznajmił podając rzeczy zdziwionemu zielonookiemu. Uśmiechnął się lekko stojąc przy nim. – Dasz radę sam się przebrać, czy może ci pomóc?
- Nie, dzięki. Dam sobie radę sam – rzekł hardo odpinając pierwsze guziki białej koszuli w której był. – C-co ty robisz? – pisnął cicho czując jego ręce na swoich dłoniach. – Przestań! To nie jest zabawne!
- Spokojnie, tylko pomagam. – Uśmiechnął się do niego uspokajająco, ściągając koszulę z chłopaka, którego policzki pokryły się obfitym rumieńcem, a swoje oczy zamknął zażenowany.
- Słodki jesteś. – Usłyszał, a chwilę później poczuł, że odrywa się od ziemi. Odruchowo objął srebrnowłosego za szyję i przytulił się do niego ciasno. Czekał spokojnie, aż mężczyzna zaniesie go do miejsca, w którym go postawi na nogi. Gdy przystanął otworzył powoli oczy, lecz nie zdążył rozejrzeć się po pomieszczeniu, gdyż starszy od niego chłopak puścił go, jednak zamiast spaść na podłogę, Wolfram wpadł do wielkiego basenu z ciepłą wodą.
Wynurzając się na powierzchnię, wzrokiem szukał chłopaka, który mu to zrobił, lecz zamiast niego zauważył tylko ubranie, jakie miał na sobie oraz te, w które miał się ubrać. Już chciał wyjść z wody, gdy poczuł czyjeś ręce oplatające go w pasie.
- A ty gdzie? – gorący oddech owiał jego szyję, a ciało chłopaka nie wiedząc czemu przeszedł przyjemny dreszcz podniecenia.
Srebrnowłosy uśmiechnął się lekko, całując mniejszego chłopaka po szyi i ramionach, w czasie gdy jego ręce błądziły po brzuchu chłopaka, na co ten w pewnym momencie jęknął cicho, a jego policzki zaróżowiły się.
- Jesteś tak bardzo słodki – mruknął, odwracając blondyna przodem do siebie i ręką trzymając go delikatnie, ale zarazem tak by nie uciekł, pocałował go w jego lekko rozchylone wargi. Jego lewa dłoń tymczasem wślizgnęła się pod jego bieliznę ugniatając miarowo pobudzającą się do życia męskość blondyna.
- P-przestań. – Jęknął, gdy oderwali się od swoich ust. Oparł swoją głowę o ramię młodego mężczyzny jęcząc troszkę głośniej.
- Aishiteiru masu – szepnął blondynowi prosto do ucha przyspieszając ruchy swojej dłoni. Po chwili poczuł jak całe ciało blondyna spina się, a on sam krzyknął głośno dochodząc.
Przytulił chłopaka do siebie głaszcząc go prawą ręką leniwie po plecach.
- Dlaczego? – spytał cicho, wtulając się w jego tors. Mimo, iż właśnie przed chwilą starszy chłopak zrobił mu coś czego nie chciał, to wciąż czuł się dobrze w jego ramionach. Taki bezpieczny i... kochany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz