niedziela, 28 kwietnia 2013

Wojna Gangów - 4



Ze znudzeniem patrzył na to, jaka walka przed nim się rozgrywa. Na jego szczęście widać było, że ich bitwa coraz szybszymi krokami zmierza ku końcowi, z czego bardzo się cieszył. Zdążył się już przecież strasznie wynudzić!
Poczekał jeszcze chwilę, aż gangi opuszczą to miejsce, po czym ruszył w ślad za Blade Children. Gdy znudziło mu się ich śledzenie postanowił się ujawnić.
- Będzie zabawnie – przeszło mu przez myśl, gdy wyrównał kroku z jednym z ostatnich ludzi. Gdy ten spojrzał na niego, Cień pomachał mu lekko, po czym ze śmiechem  podbiegł na sam początek, co wywołało lekkie zamieszanie wśród członków gangu.
- Kim ty jesteś?! – Usłyszał krzyk jednego z ludzi. Z tego co się domyślał był kimś ważnym dla gangu, jednak to nie on był Silverem.
- Jestem Kage i chciałbym porozmawiac z niejakim Silverem. Mogę się mu przydać – odparł przystając, przy chłopaku ze zdjęcia. Widział w jego oczach mieszankę złości jak i ciekawości. Jak na razie nie wpadł jeszcze w szał. To dobrze. – Wysłuchasz mnie, czy mam może znaleźć sobie inny gang, na przykład ten, z którym walczyliście przed chwilą. Było nudno – dodał z wyrzutem na koniec, kładąc ręce na biodrach.
- O co ci chodzi smarkaczu!? – wrzasnął i nim Cień  zdążył zauważyć, został złapany za gardło i przyciśnięty do pobliskiej ściany. Jęknął cicho czując bolące plecy od uderzenia. – Myślisz, że jestem, głupi!? Z pewnością jesteś kimś z ludzi tego Kuronuske!
- Wasza taktyka jest niedopracowana… – rzekł udając, że ignoruje jego słowa, jednak w rzeczywistości zastanawiał się, czy Isami wie, że jego brat jest liderem tego gangu, czego już pewien, dzięki Silverowi. – Pomogę wam…
- Nie, dzięki – warknął, puszczając go i wracając do swoich ludzi zwrócił się do nich . – Idziemy.
- Jak wolisz. Tylko wiedz, że więcej nie będę ci proponował takich rzeczy. – Chłopak uśmiechnął się wymownie mimo, iż przez maskę nikt nie mógł tego zauważyć. – To może ten niejaki Kuronuske, lider Dark Devil będzie chciał otrzymać pomoc ode mnie. Mówi się trudno. Bye, bye.
Powolnym krokiem zaczął się oddalać, jednak po przejściu kilku metrów, poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwracając głowę do tyłu, jego oczom ukazała się twarz Silvera, który patrzył na niego z czymś na kształt zmieszania i gniewu jednocześnie. Naprawdę, śmieszna mieszanka.
- Tak? – spytał, całkiem się odwracając. Udał, że nie widzi jego wzroku, bo przecież jakby to skomentował, to z pewnością dostałby wybuch złości, a nie zgodzenie się na jego pomoc. I w rzeczywistości tak było. Silver widząc na początku tego chłopaka, myślał, że to ktoś z ludzi Darknessa, jednak wiedział, że nikt nawet jeśli ma być szpiegiem, nie powiedział by o nim inaczej niż właśnie Darkness. Dlatego też, gdy zatrzymał dzieciaka, był mu w jakiś sposób wdzięczny, że nie skomentował jego wyrazu twarzy, a z pewnością, jego lekkie zakłopotanie było widać. Był jeszcze inny powód tego, że go zatrzymał. Mówiąc szczerze ciekawiło go, kim jest ten dzieciak. Silver był przekonany, że nie jest w jego wieku, no ba! Musiał być trochę od niego młodszy, bo i wzrostem, i sylwetką się nie szczycił. Do tego wszystkiego zastanawiał dlaczego nosi tą maskę? Czyżby coś ukrywał?
- Zgadzam się, tylko chcę wiedzieć po co to robisz? Dlaczego chcesz nam pomóc? Co będziesz z tego miał? – Dopiero teraz do głowy wpadły mu te pytania. No tak, przecież nie wiadomo co dzieciak będzie chciał w zamian.
- Wystarczy mi tylko, że wygramy z Dark Devil, oraz że nie będziecie ich zabijać. Nie chcę też, aby po moim odejściu to się zmieniło.
- Możemy się chyba od tego powstrzymać. – Spojrzał przez chwilę na swoich towarzyszy. – W takim razie witaj w Blade Children.

~ * ~

Powolnym krokiem szedł razem ze swoimi przyjaciółmi w stronę szkoły. Dzisiejsza walka skończyła się jak zwykle remisem, jednak Isami był już pewien, że niedługo wygrają tę wojnę. Zdążył już zauważyć zwyczaje i zachowania tego gangu. Jeszcze troszkę, a odniosą nad nimi całkowite zwycięstwo, które radośnie zmierza w ich kierunku coraz większymi krokami. Po prostu żyć, nie umierać.
Musiał przyznać sam przed sobą, że spodobało mu się bycie częścią Dark Devil. Członkowie są taką jakby rodziną, do której w ciągu tych kilkunastu dni zdążył się już porządnie przywiązać. Z resztą tak samo jak reszta do niego.
- Isami! – Wzdrygnął się na taką dużą ilość decybeli tuż koło jego ucha. Spojrzał z wyrzutem na starszego z bliźniaków, który uśmiechnął się niewinnie, jakby to co przed chwilą zrobił, nie było jego robotą.
- Odpłynąłeś... – dodał wesoło młodszy o kilka minut bliźniak i jak to miał w zwyczaju uwiesił się na ramieniu Caleba, który na ten gest wywrócił wymownie oczyma.
- Przepraszam, zamyśliłem się – wyjaśnił, uśmiechając się delikatnie. Przeszli przez bramę szkoły, rozglądając się uważnie. Na szczęście żaden z nauczycieli nie sprawdzał teraz terenu szkoły, więc spokojnie mogli przejść do internatu.
- Mam nowego współlokatora. Muszę przyznać, że jest w moim typie – rzekł, gdy wchodzili po schodach na drugie piętro. Pierwsze co mu odpowiedziało, to cichy gwizd uznania Maxa, jednak zaraz dostał on po głowie od bliźniaków, za możliwość zdradzenia ich, dlatego też nawet nie skomentował metody uciszania, tylko zrobił obrażoną minę równając kroku z Isami'm.
- Opowiadaj – mruknął cicho, patrząc na niego kątem oka. Mimo, iż był hetero lubił słuchać opisów jakie serwował jego przyjaciel.
- Nie ma co opowiadać. Chłopak jest ładny, nawet bardzo, ale... – Zamilkł stając na górze schodów.
- Ale...? – ponaglił go zniecierpliwiony szatyn, trzymając się ciągle ramienia Caleba.
- Nic z tego nie będzie – dokończył idąc stronę swojego pokoju. – Dobranoc – dodał przez ramię otwierając drzwi i wchodząc do środka.
Nie chcąc zbudzić Naoyi, po cichu podszedł do swojej szafki i wyciągnął z niej ręcznik i czystą bieliznę. Następnie udał się do łazienki z zamiarem wzięcia szybkiego, zimnego prysznica.
Jakież też było jego zdziwienie, gdy po zapaleniu światła zobaczył leżącego w wannie nastolatka. Woda jeszcze parowała, a po pomieszczeniu rozchodził się zapach jaśminu. Zaśmiał się widząc jak chłopak po chwili przeciąga się zupełnie nieświadomy tego, iż nie jest sam w pomieszczeniu.
- Myślałem, że śpisz – szepnął, a piętnastolatek krzyknął cicho wystraszony, siadając prosto, tak gwałtownie, że zburzona woda wylała się na podłogę. Gdy zobaczył kto jest powodem jego strachu, spojrzał na niego z wyrzutem.
- Wystraszyłeś mnie – oznajmił wstając i wychodząc z wanny, zupełnie nie zważając na swoją nagość. Dopiero po chwili owinął się ręcznikiem wokół bioder, po czym usiadł na brzegu wanny. – Nie chcę być wścibski, ale gdzie byłeś? – Dopiero teraz przypomniało mu się, że jak wychodził, to w pokoju nie było ognistowłosego młodzieńca. Z resztą tak samo było jak wrócił. To było trochę podejrzane.
- Musiałem wyjść z kumplami na miasto. – Kuronuske podszedł do chłopaka powolnym krokiem i pochylając się nad nim szepnął. – A co, martwiłeś się o mnie? – W duszy pogratulował sobie w chwili, gdy na policzkach chłopca wykwitły delikatne rumieńce.
- Co? Oczywiście, że nie – bąknął, sprawnie wymijając go i ruszył w kierunku wyjścia. – Po prostu zdążyłem już dowiedzieć się, że w tym mieście jest niebezpiecznie w nocy. Następnym razem wychodź wcześniej na miasto, albo wcale nie idź – zamilkł zdając sobie sprawę jak to musiało zabrzmieć. – A z resztą nie jestem twoją matką. Rób, co chcesz – dodał szybko wychodząc z łazienki.
Położył się w łóżku mrucząc pod nosem przekleństwa kierowane na swój adres za swoją głupotę. Coś ciągnęło go do swojego współlokatora, a w niczym nie pomagał mu fakt, że wiedział o chłopaku prawie wszystko.
Nawet nie wiedział kiedy zasnął myśląc jakie to uczucie być pocałowanym przez Isami'ego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz