Ze
znudzeniem patrzył na to, jaka walka przed nim się rozgrywa. Na jego szczęście
widać było, że ich bitwa coraz szybszymi krokami zmierza ku końcowi, z czego
bardzo się cieszył. Zdążył się już przecież strasznie wynudzić!
Poczekał
jeszcze chwilę, aż gangi opuszczą to miejsce, po czym ruszył w ślad za Blade
Children. Gdy znudziło mu się ich śledzenie postanowił się ujawnić.
-
Będzie zabawnie – przeszło mu przez myśl, gdy wyrównał kroku z jednym z
ostatnich ludzi. Gdy ten spojrzał na niego, Cień pomachał mu lekko, po czym ze
śmiechem podbiegł na sam początek, co
wywołało lekkie zamieszanie wśród członków gangu.
-
Kim ty jesteś?! – Usłyszał krzyk jednego z ludzi. Z tego co się domyślał był
kimś ważnym dla gangu, jednak to nie on był Silverem.
-
Jestem Kage i chciałbym porozmawiac z niejakim Silverem. Mogę się mu przydać –
odparł przystając, przy chłopaku ze zdjęcia. Widział w jego oczach mieszankę
złości jak i ciekawości. Jak na razie nie wpadł jeszcze w szał. To dobrze. –
Wysłuchasz mnie, czy mam może znaleźć sobie inny gang, na przykład ten, z
którym walczyliście przed chwilą. Było nudno – dodał z wyrzutem na koniec,
kładąc ręce na biodrach.
-
O co ci chodzi smarkaczu!? – wrzasnął i nim Cień zdążył zauważyć, został złapany za gardło i
przyciśnięty do pobliskiej ściany. Jęknął cicho czując bolące plecy od
uderzenia. – Myślisz, że jestem, głupi!? Z pewnością jesteś kimś z ludzi tego
Kuronuske!
-
Wasza taktyka jest niedopracowana… – rzekł udając, że ignoruje jego słowa,
jednak w rzeczywistości zastanawiał się, czy Isami wie, że jego brat jest
liderem tego gangu, czego już pewien, dzięki Silverowi. – Pomogę wam…
-
Nie, dzięki – warknął, puszczając go i wracając do swoich ludzi zwrócił się do
nich . – Idziemy.
-
Jak wolisz. Tylko wiedz, że więcej nie będę ci proponował takich rzeczy. –
Chłopak uśmiechnął się wymownie mimo, iż przez maskę nikt nie mógł tego
zauważyć. – To może ten niejaki Kuronuske, lider Dark Devil będzie chciał
otrzymać pomoc ode mnie. Mówi się trudno. Bye, bye.
Powolnym
krokiem zaczął się oddalać, jednak po przejściu kilku metrów, poczuł czyjąś
rękę na swoim ramieniu. Odwracając głowę do tyłu, jego oczom ukazała się twarz
Silvera, który patrzył na niego z czymś na kształt zmieszania i gniewu
jednocześnie. Naprawdę, śmieszna mieszanka.
-
Tak? – spytał, całkiem się odwracając. Udał, że nie widzi jego wzroku, bo
przecież jakby to skomentował, to z pewnością dostałby wybuch złości, a nie
zgodzenie się na jego pomoc. I w rzeczywistości tak było. Silver widząc na
początku tego chłopaka, myślał, że to ktoś z ludzi Darknessa, jednak wiedział,
że nikt nawet jeśli ma być szpiegiem, nie powiedział by o nim inaczej niż
właśnie Darkness. Dlatego też, gdy zatrzymał dzieciaka, był mu w jakiś sposób
wdzięczny, że nie skomentował jego wyrazu twarzy, a z pewnością, jego lekkie
zakłopotanie było widać. Był jeszcze inny powód tego, że go zatrzymał. Mówiąc
szczerze ciekawiło go, kim jest ten dzieciak. Silver był przekonany, że nie
jest w jego wieku, no ba! Musiał być trochę od niego młodszy, bo i wzrostem, i
sylwetką się nie szczycił. Do tego wszystkiego zastanawiał dlaczego nosi tą
maskę? Czyżby coś ukrywał?
-
Zgadzam się, tylko chcę wiedzieć po co to robisz? Dlaczego chcesz nam pomóc? Co
będziesz z tego miał? – Dopiero teraz do głowy wpadły mu te pytania. No tak,
przecież nie wiadomo co dzieciak będzie chciał w zamian.
-
Wystarczy mi tylko, że wygramy z Dark Devil, oraz że nie będziecie ich zabijać.
Nie chcę też, aby po moim odejściu to się zmieniło.
-
Możemy się chyba od tego powstrzymać. – Spojrzał przez chwilę na swoich
towarzyszy. – W takim razie witaj w Blade Children.
~ * ~
Powolnym
krokiem szedł razem ze swoimi przyjaciółmi w stronę szkoły. Dzisiejsza walka
skończyła się jak zwykle remisem, jednak Isami był już pewien, że niedługo
wygrają tę wojnę. Zdążył już zauważyć zwyczaje i zachowania tego gangu. Jeszcze
troszkę, a odniosą nad nimi całkowite zwycięstwo, które radośnie zmierza w ich
kierunku coraz większymi krokami. Po prostu żyć, nie umierać.
Musiał
przyznać sam przed sobą, że spodobało mu się bycie częścią Dark Devil.
Członkowie są taką jakby rodziną, do której w ciągu tych kilkunastu dni zdążył
się już porządnie przywiązać. Z resztą tak samo jak reszta do niego.
-
Isami! – Wzdrygnął się na taką dużą ilość decybeli tuż koło jego ucha. Spojrzał
z wyrzutem na starszego z bliźniaków, który uśmiechnął się niewinnie, jakby to
co przed chwilą zrobił, nie było jego robotą.
-
Odpłynąłeś... – dodał wesoło młodszy o kilka minut bliźniak i jak to miał w
zwyczaju uwiesił się na ramieniu Caleba, który na ten gest wywrócił wymownie
oczyma.
-
Przepraszam, zamyśliłem się – wyjaśnił, uśmiechając się delikatnie. Przeszli
przez bramę szkoły, rozglądając się uważnie. Na szczęście żaden z nauczycieli
nie sprawdzał teraz terenu szkoły, więc spokojnie mogli przejść do internatu.
-
Mam nowego współlokatora. Muszę przyznać, że jest w moim typie – rzekł, gdy
wchodzili po schodach na drugie piętro. Pierwsze co mu odpowiedziało, to cichy
gwizd uznania Maxa, jednak zaraz dostał on po głowie od bliźniaków, za
możliwość zdradzenia ich, dlatego też nawet nie skomentował metody uciszania,
tylko zrobił obrażoną minę równając kroku z Isami'm.
-
Opowiadaj – mruknął cicho, patrząc na niego kątem oka. Mimo, iż był hetero
lubił słuchać opisów jakie serwował jego przyjaciel.
-
Nie ma co opowiadać. Chłopak jest ładny, nawet bardzo, ale... – Zamilkł stając
na górze schodów.
-
Ale...? – ponaglił go zniecierpliwiony szatyn, trzymając się ciągle ramienia
Caleba.
-
Nic z tego nie będzie – dokończył idąc stronę swojego pokoju. – Dobranoc –
dodał przez ramię otwierając drzwi i wchodząc do środka.
Nie
chcąc zbudzić Naoyi, po cichu podszedł do swojej szafki i wyciągnął z niej
ręcznik i czystą bieliznę. Następnie udał się do łazienki z zamiarem wzięcia
szybkiego, zimnego prysznica.
Jakież
też było jego zdziwienie, gdy po zapaleniu światła zobaczył leżącego w wannie
nastolatka. Woda jeszcze parowała, a po pomieszczeniu rozchodził się zapach
jaśminu. Zaśmiał się widząc jak chłopak po chwili przeciąga się zupełnie
nieświadomy tego, iż nie jest sam w pomieszczeniu.
-
Myślałem, że śpisz – szepnął, a piętnastolatek krzyknął cicho wystraszony,
siadając prosto, tak gwałtownie, że zburzona woda wylała się na podłogę. Gdy
zobaczył kto jest powodem jego strachu, spojrzał na niego z wyrzutem.
-
Wystraszyłeś mnie – oznajmił wstając i wychodząc z wanny, zupełnie nie zważając
na swoją nagość. Dopiero po chwili owinął się ręcznikiem wokół bioder, po czym
usiadł na brzegu wanny. – Nie chcę być wścibski, ale gdzie byłeś? – Dopiero
teraz przypomniało mu się, że jak wychodził, to w pokoju nie było
ognistowłosego młodzieńca. Z resztą tak samo było jak wrócił. To było trochę
podejrzane.
-
Musiałem wyjść z kumplami na miasto. – Kuronuske podszedł do chłopaka powolnym
krokiem i pochylając się nad nim szepnął. – A co, martwiłeś się o mnie? – W
duszy pogratulował sobie w chwili, gdy na policzkach chłopca wykwitły delikatne
rumieńce.
-
Co? Oczywiście, że nie – bąknął, sprawnie wymijając go i ruszył w kierunku
wyjścia. – Po prostu zdążyłem już dowiedzieć się, że w tym mieście jest
niebezpiecznie w nocy. Następnym razem wychodź wcześniej na miasto, albo wcale
nie idź – zamilkł zdając sobie sprawę jak to musiało zabrzmieć. – A z resztą
nie jestem twoją matką. Rób, co chcesz – dodał szybko wychodząc z łazienki.
Położył
się w łóżku mrucząc pod nosem przekleństwa kierowane na swój adres za swoją
głupotę. Coś ciągnęło go do swojego współlokatora, a w niczym nie pomagał mu
fakt, że wiedział o chłopaku prawie wszystko.
Nawet
nie wiedział kiedy zasnął myśląc jakie to uczucie być pocałowanym przez
Isami'ego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz