sobota, 27 kwietnia 2013

Vampire Maiden - 33 [Koniec]



Yuki biegła za Kaname ile miała tylko sił w nogach. Jednak gdyby osiemnastolatek nie zwolnił specjalnie dla niej, już dawno zgubiła by go z oczu.
- Kaname-senpai… ha… ha.. ha… czemu… ha… tak szybko… ha… ha… biegniemy? – pytała w biegu, miedzy łapanymi haustami powietrza. Nie wiedziała, skąd brała w sobie jeszcze tyle energii, by móc biec dalej. Przebiegli przecież już naprawdę dobre kilkanaście kilometrów. To po mieście, to do upadłego już domu Kiryuu, to zaraz na nowy plac zabaw, a teraz na stary. Ile tak można? Ile jeszcze wytrzyma?
- Nie możemy do tego dopuścić – mruknął tylko, przystając nagle. Dziewczyna nie mogąc wyhamować, wpadła w jego ramiona. Wampir natychmiast uniósł ją, biegnąc teraz najszybciej jak mógł. Już po chwili znajdowali się przed starym placem zabaw, w którym wiedzieli już kilka postaci. Kaname podobnie jak wcześniej Zero, przeskoczył bramkę, lądując wygodnie i stawiając dziewczynę na nogi.
- Zero! – krzyknęła przerażona, widząc jak nieznany jej wampir, odrywa się od szyi jej przyjaciela. Chłopak spojrzał na nią mętnym wzrokiem. Zaraz jednak on sam wgryzł się w mężczyznę, który pochylił się, by chłopak miał większą swobodę ku temu.
- Nic już nie możecie zrobić – zwróciła się do nich różowowłosa, podchodząc bliżej ku Yuki. – Kiryuu sam zdecydował. W świetle naszego prawa nie możecie już nic zrobić.
- Skalani  – warknął wściekle, przystępując do niej. Już nawet widział jak ona również szykuje się do ataku. – Nie myślałem, że ktoś z was mógł przeżyć. Plugawy odłam! – Splunął, patrząc na nią z nienawiścią. To przez takich jak oni, wampiry musiały zacząć się ukrywać.
- Nie mów, że się ich brzydzisz? – Dziewczyna parsknęła śmiechem, rozbawiona. – Nie zapomniałeś, że twoja matka chciała, abyśmy zaczęli żyć w zgodzie?
- Zabiliście ją… – Yuki po raz pierwszy widziała tak wściekłego przewodniczącego. Jednak coś w środku niej, również kierowało ją ku złości.
- Jakbyśmy mogli?! Naszą boginię!? To wyście ją zabili! Ten stary Ichijou nie chciał dopuścić do połączenia Czystokrwistych z przedstawicielami ich własnego odłamu! – krzyknęła rzucając się w jego kierunku. Tym razem nie z nożami, jak to było, gdy chciała zatrzymać srebrnowłosego, tylko z pazurami, które wydłużyły się w coś, na kształt szponów.
- Przestańcie… – jęknęła przerażona, patrząc to na walczącą dwójkę, to na Zero, który właśnie posilał się. Chłopak jakby czując jej wzrok na sobie, oderwał się patrząc na nią głodnym wzrokiem. Podobnym do tego, który mają wampiry poziomu E. Które upadły już na dno.
- Yuki… Kuran. – mruknął, pojawiając się przy niej i łapiąc ją mocno za ramiona. Dziewczyna krzyknęła przerażona sprawiając, że zaniepokojony Kaname spojrzał w jej stronę. Laila natomiast wykorzystała moment jego nieuwagi, by powalić go na ziemię i przyłożyć szpony do jego szyi.
- Nie jesteś Skalaną, więc czym jesteś? – warknął w kierunku dziewczyny.
- Dhampirem… Jestem dzieckiem wampira i ludzkiej kobiety, na którym wampiry postanowiły zrobić eksperymenty. – odparła, siadając na nim okrakiem.
- Laila… Wstań – polecił jej brunet, co dziewczyna wykonała ze zbolałą miną. Miała nadzieję na zabicie tego śmiecia. Takiego samego jak ojciec.
- Już teraz rozumiem wszystko – odezwał się nagle, rzucając dziewczyną w stronę Kaname. Yuki pisnęła wystraszona, lądując w ramionach szatyna. – Jesteście rodzeństwem. Tak samo jak wasi rodzice. To dlatego chciałeś doprowadzić do tego, by była w tobie zakochana bardziej, niż w przypadku jej przeznaczenia.
- Co? – Spojrzała niepewnie na osiemnastolatka. Czy to prawda? Była jego siostrą i mimo to mogła z nim być?
- Passio… Uczyń mojego brata, jednym z naszych – zwrócił się do Władcy, który z tryumfem w oczach, podszedł do Ichiru podnosząc go i przystawiając jego głowę do swojej krwawiącej jeszcze szyi.
- Zero… Nie przeszedłeś jeszcze do końca przemiany. To dopiero pierwszy punkt. Na razie twoje ciało zaakceptowało krew Passio, jak to zrobiło za pierwszym razem. Teraz jednak musi przejść jeszcze przemiana fizyczna twego ciała. – Nobody pojawiła się przy chłopaku, przytulając się do jego ramienia. – Kaname Kuranie… Przegrałeś tą bitwę i zarazem przegrałeś całą wojnę z nami… Zero już nigdy do was nie wróci…
- Nie… – przerwał blondynce wampir. – Nasza wojna dopiero się narodziła. Mylisz naszą wojną z tą, jaką toczyliście z moim ojcem. A ja w stosunku do niego nie zginę, wygrywając.
- Hmpf… Nie rozśmieszaj mnie, Kaname. – Srebrnowłosy spojrzał na niego z politowaniem. – Nie myśl, że to, co miało miejsce nie tak dawno, powtórzy się jeszcze. Przysięgam… Jeśli jeszcze raz dojdzie do podobnej sytuacji zabiję cię.
- Przysięgasz wbrew swym uczuciom.
- Nie, przysięgam w zgodzie z nimi – odparł. Zaraz też pojawił się przy nich, będąc dosłownie w odległości kilku centymetrów. – Dzięki za nasze wspólne wspomnienia… Nawet jeżeli nie były najlepsze…
- Jeszcze będziesz śnił o tym, zobaczysz… – mruknął, przystępując ku niemu na krok, jednak ten zaraz się cofnął. I tak za każdym jego krokiem. – Cholera! Wrócisz tutaj! Wrócisz do mnie! Przyrzekam ci to… – zamilkł, czując jego wargi, delikatnie pieszczące jego własne.
- Widzisz, on jest naprawdę podobny do ciebie… – powiedział wskazując na bruneta, który przytrzymywał teraz jego brata. Przemiana poszła szybko, Ichiru rozglądał się na boki, błyszczącymi czerwienią oczyma. – Tylko, że lepszy…
Kaname spojrzał na niego w zupełnym osłupieniu. Nie spodziewał się, że takie słowa opuszczą gardło chłopaka.
To nie tak miało wyglądać. To nie tak miało się skończyć.
- Teraz możemy odejść… – Laila zaśmiała się, chwytając Kanę w swoje ramiona. Wypowiedziała bezgłośnie jakieś słowa, a po chwili ciało jej i brunetki strawiły płomienie nic po sobie nie zostawiając. Władca Mroku uczynił to samo, gdy tylko pojawił się przy nim jego Oblubieniec. Na placu zostało tylko rodzeństwo Kuran, oraz Nobody.
- Nie znacie imienia tego, kto stał się Panem waszego małego łowcy już bardzo dawno temu… Kaname Kuran… Yuki Kuran… Informacji o nas poszukujcie w dzienniku waszej matki. Podpowiem wam tylko jedno… Imię Władcy Mroku, pana Splamionych brzmi Passio Dolor. – Następnie blondynka rozmyła się w powietrzu, zostawiając im tylko zagadkę do rozwiązania. Czy im się to udało? Nie wiadome jest, czy w ogóle wzięli się za poszukiwanie łowcy przemienionego w wampira.
Pewnym są tylko dwie rzeczy…
Wszelkie informacje o Zero Kiryuu zniknęły z rejestru szkoły i innych możliwych miejsc. Jakby nigdy w rodzinie łowców nie urodziły się bliźniaki, a wśród nich chłopiec o tym jakże specyficznym imieniu.
Natomiast o Yuki i Kaname można dowiedzieć się bardzo dużo. Chyba w okolicy szkoły Cross, oraz miejscu ich zamieszkania nie byłoby osoby, która nie wiedziałaby o zaręczynach tej pary. Jak i tego, że po kilku latach parę miesięcy po ślubie, w domu rodziny Kuranów można było usłyszeć płacz małego dziecka.

3 komentarze:

  1. Ostatnio przeglądałam wszystkie blogi, które mam przyjemność obserwować. Robiłam to z prostego powodu - nudziło mi się. I jako że dodałam nowy rozdział któregoś z opowiadań - trafiłam na twój. Postanowiłam, że przeczytam sobie Vampire Maiden od nowa. Po raz...Nie pamiętam który, ale czytałam to opowiadanie wiele razy. I ciągle po przeczytaniu, niezmiennie pozostają te same uczucia. Szczęście i taka lekkość. Geez.~ Nie potrafię tego wyjaśnić! Ale jest to cudowne i jak najbardziej pozytywne. Miałam zamiar pozostawić to bez komentarza, ale chcę wypowiedzieć się na temat kilku rzeczy. A dokładniej chodzi mi o dwóch bohaterów. Jednym z nich jest Kaname. Od początku podobała mi się jego postać, ale wtedy, gdy uświadomił sobie, że czuję coś do Zero stał się taki...zbyt nachalny. W dość "specyficzny" sposób chciał wyciągnąć, a raczej wymusić na Kiryuu siłowe przyznanie się do uczuć skierowanych do niego. Na początku było to trochę niesmaczne, ale po krótkim czasie ta jego zaborczość zaczęła mi odpowiadać. I przywykłam do niej, co sprawiło, że byłam trochę zakończona końcówką. Wiem, że sam Kaname na kilku wampirów, nie miał by szans, ale nie wyrażał dość sporych chęci odzyskania Zero. Może i już wiele nie mógł zrobić, ale powinien włożyć w tę sytuację trochę więcej zawziętości, odwagi i pokazać Zero, że naprawdę go kocha. Że nie chcę go nikomu oddawać, że nie może bez niego żyć i że zrobi wszystko by z nim zostać. Tak nie było, więc w tej kwestii pozostał pewien zawód. Drugą z postaci jest Passio Dolor. Od początku z wielką niecierpliwością oczekiwałam jego spotkania z Zero. Poza tym, w kilku rozdziałach wspomniane było to, że już nie może się tego doczekać. A kiedy już to spotkanie nastąpiło, nie wyraziłaś zbyt wielkiego szczęścia, ulgi i przypływu miłości Passio względem Zero. Rozegrałaś to tak, że Zero ciągle będący niedostępny i niechętny na jakikolwiek dotyk, zaczął się stawiać i mierzyć do swojego "stwórcy" bronią, nie pozwalając mu się zbliżyć. No dobrze, to mogłam zaakceptować ponieważ taki srebrnowłosy jak najbardziej mi odpowiada. Jego charakter sprawił, że badzo się do niego przywiązałam. Miałabym wiele wontów jeśli chodzi o zakończenie w którym Yuuki i Kaname są razem, mają dzieci i tworzą piękną rodzinę z reklamy kostki rosołowej. Na szczęście napisałaś kontynuacje, która ukazuję prawdę. I za to Ci dziękuję. Przy okazji przypominam, że czekam na nowy rozdział. :* ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Musiałam przedzielić komentarz na 2 części, ze względu na jego długość. :P

    Wracając do pierwszej serii. Samo uczucie między Zero i Kaname jest bez zastrzeżeń. Trochę jednak brakowało mi opisów, które dokładniej opisywałyby ich uczucia. Podam taki krótki, banalny przykład : Kaname w skupieniu obserwował, odpływającego we własnych rozmyśleniach srebrnowłosego. Jego wzrok powędrował na jego przymknięte powieki, otoczone wachlarzem gęstych, ciemnych rzęs, które idealnie kontrastowały się z jego bladą cerą. Malinowe, pełne usta, o których tak marzy, wygięte były w lekkim, ledwo zauważalnym uśmiechu, a lekko przydługawe włosy opadały na twarz, która przybierała spokojny wyraz. Był piękny. W pewnym momencie oczy Zero uchyliły się delikatnie a spojrzenie turkusowych oczów, odnalazło to należące do ciemnowłosego obserwatora. Serce Kaname zabiło szybciej, a spowodowane było to spojrzeniem łowcy, które nie raziło jak zwykle chłodem. Można było w nich dostrzec lekkie iskierki rozbawienia, ale również czegoś innego...czegoś bardziej ciepłego i mniej oczekiwanego. Czegoś co można było codziennie ujrzeć w oczach czystokrwistego, kiedy jego myśli skupiały się na osobie, którą darzył gorącym, ale także do tej pory nieodwzajemnionym uczuciem..." Ojeju...Mniej więcej coś w tym stylu. Wiesz o co mi chodzi. Chodzi o uczucia. W tym opowiadaniu można było je dostrzec, ale w małych ilościach. Wszystko raczej miało podtekst seksualny. A przecież nie o to chodzi. Miłość ze swej istoty jest niesprawdzalna - potrzebuje więc przysiąg i dowodów. Seks nie całkiem jest jej dowodem. Choć wielu tak uważa, ja myślę inaczej. Tak więc, to jest lekkim minusem całokształtu, ale nie jest on aż tak wielki, by zmienić zdanie o całości i o twoim talencie. W dalszym ciągu nad życie kocham to opowiadanie i ciebie - ponieważ je napisałaś. Jeszcze raz Ci bardzo za to dziękuję. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. 43 year-old Help Desk Operator Aurelie Borghese, hailing from Angus enjoys watching movies like Blood River and Urban exploration. Took a trip to Gondwana Rainforests of Australia and drives a XF. ich strona

    OdpowiedzUsuń