niedziela, 21 kwietnia 2013

Anielski Niewolnik - 10

Narzeczona Lou postanowiła zostać jeszcze kilka dni w posiadłości, ku jego załamaniu. Jednak już przy obiedzie, gdy wszyscy zasiedli przy stole zauważył , że coś jest nie tak. Dziewczyna zachowywała się inaczej niż ostatnimi razy. Wszyscy to widzieli. Czyżby w końcu poszła po rozum, zastanawiał się co chwilkę.
Wydawała się nawet zainteresować chłopakiem, którego zagadywała raz po raz. A który, ku jego irytacji, odpowiadał jej, uśmiechając się przy tym pogodnie. Jednak nie wiedział jakie uczucia dokładnie nim kierują, gdy miał ochotę rozszarpać dziewczynę, po tym jak mierzwiła mu włosy, podczas śniadania kolejnego dnia.
- Chyba jesteś zazdrosny, braciszku. – Dwunastolatka odwróciła się na brzuch, leżąc na łóżku w brata sypialni. Chłopak chodził w tą i z powrotem, wyszukując coraz to nowsze sposoby na pozbycie się dziewczyny, bądź też skrócenia jej życia.
- Niby o kogo?! – Brat spojrzał na nią z ironią widoczną w jego oczach. – Bo chyba nie o tą wiedźmę.
- O Aurę… – odparła spokojnie, przyglądając się mimice Lou.
- Jeszcze czego – fuknął cicho, zaprzestając swojej dotychczasowej czynności. Szybkim krokiem dodarł do łóżka i położył się na nim, zaraz obok blondynki. – Chyba coś ci się pomyli..
- Denerwujesz się, że tak dobrze się dogadują. Wiadome jest, że nie chodzi ci o Clearę. W takim wypadku pozostaje nam tylko Aura –zauważyła, wzruszając ramionami. – Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się to prawdą.
- Jesteś głupia – westchnął cicho, patrząc na sufit. Nie skomentował faktu, iż dziewczyna przytuliła się do jego boku, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Niech ci będzie… jednak martwi mnie jedna rzecz. – Lou spojrzał uważnie na jej twarz. Rzeczywiście, widać było jakby coś ją trapiło. – Widzę, jak Aura stara się unikać jakiegokolwiek kontaktu z tobą. Zrobiłeś mu coś, prawda?
- Może… – odparł wymijająco. Przecież nie będzie zwierzał się siostrze, co robił, a co nie. Nie jest księdzem, chociaż i jemu też by nie powiedział.
- Czyli jednak… – Dziewczynka wstała z posłania, patrząc na dziewiętnastolatka z wyrzutem. Wygładziła starannie sukienkę, oraz poprawiła szybko włosy. Wszak nie wyjdzie w nieodpowiednim stanie na korytarz. Już miała coś jeszcze powiedzieć, jednak przeszkodziło jej w tym pukanie do drzwi.
- O matko… – warknął cicho, po czym zwrócił się do potencjalnego gościa. – …otwarte.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. – Brunetka uśmiechnęła się lekko, dygając i wchodząc do środka. – Och, nie wiedziałam, że tu jesteś Madeline.
- Właśnie wychodziłam. – Dziewczyna, jakby na potwierdzenie swoich słów podeszła ku drzwiom, zatrzymując się jeszcze przy nich. – Pójdę do Aury. Może zechce wyjść ze mną do ogrodu. Do zobaczenia podczas obiadu, braciszku, Clearo. – Skinęła lekko głową wchodząc na korytarz.
Lou podniósł się na łokciach, patrząc na nią ze zrezygnowaniem. No, jakby to był ten dzieciak to może byłby zadowolony, albo Zack informujący, iż jego ojciec już wrócił z jego niewolnikami, ale ona?
- Co chcesz? – spytał oschle, jakoś nie przejmując się tym, że może ją urazić, wręcz przeciwnie, robił to właśnie ku temu.
- Pobyć trochę z tobą, może też porozmawiać… Nie wstawaj – dodała, widząc jak ten się podnosi się do siadu. Natychmiast przemierzyła odległość jaka ich dzieliła siadając obok niego i zatrzymując go delikatnie dłońmi. – Nie ma potrzeby, byś to robił – szepnęła pochylając się nad nim. Nie przejęła się obojętnością na jego twarzy.
- Ach, tak? – mruknął, stwierdzając w duchu, że i tak nie ma nic lepszego do roboty. Z drugiej strony dziewczyna wydawała się bardzo zmienić w swoim sposobie zachowania, co wprawiało go w niezrozumiany niepokój.
- Tak, przecież zaraz i tak znów byś leżał. – Włosy opadły na jego twarz, irytująco łaskocząc go. Cleara pochyliła się nad nim bardziej, ustami wręcz muskając jego. – Nie możemy pozwolić sobie na niepotrzebne ruchy. – Ciepły oddech uderzył o jego wargi, które wygięły się w ironicznym uśmiechu.
- I słowa.
Złapał ją za kark, przyciągając ku sobie, by połączyć ich usta w natarczywym pocałunku. Nie miał ochoty na jakieś czułostki; z resztą ona również nie wydawała się mieć takiej potrzeby. Ręka dziewczyny sprawnie wślizgnęła się pod spodnie chłopaka, pobudzając jego penisa przez materiał bielizny. Chłopak zaś dłońmi wkradł się pod suknie, gładząc jej uda i pośladki.
Westchnął cicho, czując jej zimne palce zaciskające się na główce jego członka. Po tym jak zaczęła mu ostro i cholernie dobrze walić konia, zastanawiał się gdzie nauczyła się to robić. Przecież trzy miesiące temu jak zabierał jej dziewictwo, nie wydawała się być prawie wcale w tym obeznana. To niemożliwe, żeby podczas swojego drugiego razu aż tak się poprawiła, nawet jeśli czytała, bądź gadała gdzieś o tym.
Chyba, że była z kimś na boku, w jego głowie nagle zapaliła się czerwona żarówka, jednak chłopak zignorował to. Co go to obchodzi… sam sypiał z wieloma osobami.
- Ręką, ustami, czy może wolisz się już we mnie zagłębić? – Dziewczyna odsunęła się od niego, jeszcze palcami zbierając odrobinkę nasienia, jakie już wypłynęło z główki penisa, po czym oblizała je, patrząc narzeczonemu w oczy.
- Kurwa… – przeklął popychając brunetkę na plecy i podwijając jej suknię do góry. Ściągnął z bioder jej śnieżnobiałe majteczki, zrzucając je gdzieś koło łóżka. Nie czekając wiele, złapał ją jedną ręką w pasie, drugą naprowadził swoją męskość ku pochwie,  by od razu zagłębić się w niej jednym płynnym ruchem.
- Och, och tak! – krzyknęła rękoma łapiąc go za szyję. – Czuję, jak wypełniasz mnie całą… ach, ach… to takie… przyjemnie! – Paznokciami prawdopodobnie z powodu przyjemności nieświadomie podrapała skórę jego karku.
- Śliska… cholernie śliska i ciepła. – Biodrami zaczynał poruszać coraz szybciej. Ręką miętosił pierś dziewczyny przez materiał sukienki.
- Ach, ach! – Coraz to głośniejsze jęki wychodziły z jej ust. Teraz liczyło się tylko to co dostawała, ta dawka euforii jaka rozpierała dech w jej piersiach. Chcąc czuć to jeszcze bardziej starała się ruszać biodrami naprzeciw jemu, by jakoś spotęgować te uczucia. Aż do czasu, gdy wszystko skumulowało się i eksplodowało w niej; to był jej limit.
- Kurwa, ja pierdole… – wystękał czując jak niedaleko już do jego spełnienia. Przyśpieszył swoich ruchów, by zaraz wylać się we wnętrzu narzeczonej. Niekontrolowanie podrygiwał jeszcze biodrami, tym samym poruszając się jeszcze w dziewczynie.
- I jak, dobrze? – Brunetka uśmiechnęła się zadowolona, poprawiając się, gdy tylko ten przestał penetrować jej wnętrze.
- Zajebiście – mruknął, kładąc się na plecach. Dziewczyna pochyliła się nad jego męskością, wylizując ją ze swoich i jego soków. Następnie schowała go, zapinając jeszcze spodnie, po czym wstała z gracją, zabierając z podłogi swoje koronkowe majteczki.
- Idę się przebrać, spotkamy się na obiedzie. – I nie czekając na jego odpowiedź wyszła, po drodze wspominając idącemu w kierunku sypialni Lou lokajowi, iż chłopak jest zmęczony i przyda mu się odpoczynek. Wiedziała, że elfowi nie umknął szczegół trzymanej w dłoni bielizny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz