Narzeczona Lou postanowiła zostać jeszcze kilka dni w posiadłości, ku
jego załamaniu. Jednak już przy obiedzie, gdy wszyscy zasiedli przy
stole zauważył , że coś jest nie tak. Dziewczyna zachowywała się inaczej
niż ostatnimi razy. Wszyscy to widzieli. Czyżby w końcu poszła po
rozum,
zastanawiał się co chwilkę.

Wydawała
się nawet zainteresować chłopakiem, którego zagadywała raz po raz. A
który, ku jego irytacji, odpowiadał jej, uśmiechając się przy tym
pogodnie. Jednak nie wiedział jakie uczucia dokładnie nim kierują, gdy
miał ochotę rozszarpać dziewczynę, po tym jak mierzwiła mu włosy,
podczas śniadania kolejnego dnia.
- Chyba jesteś zazdrosny,
braciszku. – Dwunastolatka odwróciła się na brzuch, leżąc na łóżku w
brata sypialni. Chłopak chodził w tą i z powrotem, wyszukując coraz to
nowsze sposoby na pozbycie się dziewczyny, bądź też skrócenia jej życia.
- Niby o kogo?! – Brat spojrzał na nią z ironią widoczną w jego oczach. – Bo chyba nie o tą wiedźmę.
- O Aurę… – odparła spokojnie, przyglądając się mimice Lou.
-
Jeszcze czego – fuknął cicho, zaprzestając swojej dotychczasowej
czynności. Szybkim krokiem dodarł do łóżka i położył się na nim, zaraz
obok blondynki. – Chyba coś ci się pomyli..
- Denerwujesz się, że
tak dobrze się dogadują. Wiadome jest, że nie chodzi ci o Clearę. W
takim wypadku pozostaje nam tylko Aura –zauważyła, wzruszając ramionami.
– Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się to prawdą.
- Jesteś
głupia – westchnął cicho, patrząc na sufit. Nie skomentował faktu, iż
dziewczyna przytuliła się do jego boku, kładąc głowę na jego ramieniu.
-
Niech ci będzie… jednak martwi mnie jedna rzecz. – Lou spojrzał uważnie
na jej twarz. Rzeczywiście, widać było jakby coś ją trapiło. – Widzę,
jak Aura stara się unikać jakiegokolwiek kontaktu z tobą. Zrobiłeś mu
coś, prawda?
- Może… – odparł wymijająco. Przecież nie będzie
zwierzał się siostrze, co robił, a co nie. Nie jest księdzem, chociaż i
jemu też by nie powiedział.
- Czyli jednak… – Dziewczynka wstała z
posłania, patrząc na dziewiętnastolatka z wyrzutem. Wygładziła
starannie sukienkę, oraz poprawiła szybko włosy. Wszak nie wyjdzie w
nieodpowiednim stanie na korytarz. Już miała coś jeszcze powiedzieć,
jednak przeszkodziło jej w tym pukanie do drzwi.
- O matko… – warknął cicho, po czym zwrócił się do potencjalnego gościa. – …otwarte.
-
Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. – Brunetka uśmiechnęła się lekko,
dygając i wchodząc do środka. – Och, nie wiedziałam, że tu jesteś
Madeline.
- Właśnie wychodziłam. – Dziewczyna, jakby na
potwierdzenie swoich słów podeszła ku drzwiom, zatrzymując się jeszcze
przy nich. – Pójdę do Aury. Może zechce wyjść ze mną do ogrodu. Do
zobaczenia podczas obiadu, braciszku, Clearo. – Skinęła lekko głową
wchodząc na korytarz.
Lou podniósł się na łokciach, patrząc na nią
ze zrezygnowaniem. No, jakby to był ten dzieciak to może byłby
zadowolony, albo Zack informujący, iż jego ojciec już wrócił z jego
niewolnikami, ale ona?
- Co chcesz? – spytał oschle, jakoś nie przejmując się tym, że może ją urazić, wręcz przeciwnie, robił to właśnie ku temu.
-
Pobyć trochę z tobą, może też porozmawiać… Nie wstawaj – dodała, widząc
jak ten się podnosi się do siadu. Natychmiast przemierzyła odległość
jaka ich dzieliła siadając obok niego i zatrzymując go delikatnie
dłońmi. – Nie ma potrzeby, byś to robił – szepnęła pochylając się nad
nim. Nie przejęła się obojętnością na jego twarzy.
- Ach, tak? –
mruknął, stwierdzając w duchu, że i tak nie ma nic lepszego do roboty. Z
drugiej strony dziewczyna wydawała się bardzo zmienić w swoim sposobie
zachowania, co wprawiało go w niezrozumiany niepokój.
- Tak,
przecież zaraz i tak znów byś leżał. – Włosy opadły na jego twarz,
irytująco łaskocząc go. Cleara pochyliła się nad nim bardziej, ustami
wręcz muskając jego. – Nie możemy pozwolić sobie na niepotrzebne ruchy. –
Ciepły oddech uderzył o jego wargi, które wygięły się w ironicznym
uśmiechu.
- I słowa.
Złapał ją za kark, przyciągając ku
sobie, by połączyć ich usta w natarczywym pocałunku. Nie miał ochoty na
jakieś czułostki; z resztą ona również nie wydawała się mieć takiej
potrzeby. Ręka dziewczyny sprawnie wślizgnęła się pod spodnie chłopaka,
pobudzając jego penisa przez materiał bielizny. Chłopak zaś dłońmi
wkradł się pod suknie, gładząc jej uda i pośladki.
Westchnął
cicho, czując jej zimne palce zaciskające się na główce jego członka. Po
tym jak zaczęła mu ostro i cholernie dobrze walić konia, zastanawiał
się gdzie nauczyła się to robić. Przecież trzy miesiące temu jak
zabierał jej dziewictwo, nie wydawała się być prawie wcale w tym
obeznana. To niemożliwe, żeby podczas swojego drugiego razu aż tak się
poprawiła, nawet jeśli czytała, bądź gadała gdzieś o tym.
Chyba,
że była z kimś na boku, w jego głowie nagle zapaliła się czerwona
żarówka, jednak chłopak zignorował to. Co go to obchodzi… sam sypiał z
wieloma osobami.
- Ręką, ustami, czy może wolisz się już we mnie
zagłębić? – Dziewczyna odsunęła się od niego, jeszcze palcami zbierając
odrobinkę nasienia, jakie już wypłynęło z główki penisa, po czym
oblizała je, patrząc narzeczonemu w oczy.
- Kurwa… – przeklął
popychając brunetkę na plecy i podwijając jej suknię do góry. Ściągnął z
bioder jej śnieżnobiałe majteczki, zrzucając je gdzieś koło łóżka. Nie
czekając wiele, złapał ją jedną ręką w pasie, drugą naprowadził swoją
męskość ku pochwie, by od razu zagłębić się w niej jednym płynnym
ruchem.
- Och, och tak! – krzyknęła rękoma łapiąc go za szyję. –
Czuję, jak wypełniasz mnie całą… ach, ach… to takie… przyjemnie! –
Paznokciami prawdopodobnie z powodu przyjemności nieświadomie podrapała
skórę jego karku.
- Śliska… cholernie śliska i ciepła. – Biodrami
zaczynał poruszać coraz szybciej. Ręką miętosił pierś dziewczyny przez
materiał sukienki.
- Ach, ach! – Coraz to głośniejsze jęki
wychodziły z jej ust. Teraz liczyło się tylko to co dostawała, ta dawka
euforii jaka rozpierała dech w jej piersiach. Chcąc czuć to jeszcze
bardziej starała się ruszać biodrami naprzeciw jemu, by jakoś spotęgować
te uczucia. Aż do czasu, gdy wszystko skumulowało się i eksplodowało w
niej; to był jej limit.
- Kurwa, ja pierdole… – wystękał czując
jak niedaleko już do jego spełnienia. Przyśpieszył swoich ruchów, by
zaraz wylać się we wnętrzu narzeczonej. Niekontrolowanie podrygiwał
jeszcze biodrami, tym samym poruszając się jeszcze w dziewczynie.
- I jak, dobrze? – Brunetka uśmiechnęła się zadowolona, poprawiając się, gdy tylko ten przestał penetrować jej wnętrze.
-
Zajebiście – mruknął, kładąc się na plecach. Dziewczyna pochyliła się
nad jego męskością, wylizując ją ze swoich i jego soków. Następnie
schowała go, zapinając jeszcze spodnie, po czym wstała z gracją,
zabierając z podłogi swoje koronkowe majteczki.
- Idę się
przebrać, spotkamy się na obiedzie. – I nie czekając na jego odpowiedź
wyszła, po drodze wspominając idącemu w kierunku sypialni Lou lokajowi,
iż chłopak jest zmęczony i przyda mu się odpoczynek. Wiedziała, że
elfowi nie umknął szczegół trzymanej w dłoni bielizny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz