sobota, 27 kwietnia 2013

Vampire Maiden - 27



Poprawił bardziej kołdrę sprawdzając, czy na pewno dobrze przykrywała ciało nieprzytomnego chłopaka. Kątem oka spojrzał na stojącego przy oknie nauczyciela etyki.
- Sensei? – mruknął cicho, prostując się i podchodząc do mężczyzny. Toga mruknął cicho, trzymając w ustach papierosa. Nie zapalonego jeszcze; nie chciał palić w tym miejscu, tym bardziej, że był przy nieprzytomnym chłopaku, jednak fajka jaką miał między wargami, uspokajała go. – Powie sensei o tym kōchō, prawda?
- A jak myślisz? – Mężczyzna spojrzał na niego wręcz z urazą. – To wręcz mój obowiązek jako nauczyciela. W tej szkole w ogóle nie powinno dochodzić do takich sytuacji.
- A co zrobi sensei, jeśli okaże się, że Zero-kun sam tego chciał?
- Myślisz, że zgodziłby się na to? – przyjrzał mu się z niedowierzaniem. – Czy ty sam siebie słyszałeś? Rozumiem, że postrzegasz go jako osobę, którą był jeszcze pięć lat temu. Jednak musisz pamiętać, że po tym co się stało, zmienił się i to bardzo. Jego świat został pogrzebany wraz z jego niewinnym sercem dziecka. On już nie będzie taki jak dawniej.
- Sądzę, że nie powinniśmy mówić o tym Cross-kōchō, mimo wszystko – mruknął, przyglądając się spokojnej twarzy rówieśnika. – Narobimy tylko niepotrzebnego zamieszania  wokół niego, a przecież obydwoje tego nie chcecie, prawda? Pan i dyrektor…
- Co ja? Co ja? – Kaien wszedł do pokoju radosnym krokiem. Zaraz za nim podążała Yuki wraz z Kaną.
- Nic mu nie jest? – spytała szesnastolatka, podchodząc do swego przybranego brata. Zero poruszył się lekko, mruknął coś pod nosem, marszcząc przy tym czoło, po czym przewrócił się na bok, zwijając się w pozycję embrionalną.
- Co chwilę tak robi – oznajmił chłopak, obserwując jak Yuki powtarza jego gesty sprzed chwili. – Nie wiemy dokładnie, jaka jest przyczyna jego nagłego omdlenia, jednak Yagari-sensei, ma kilka teorii na ten temat.
- Słuchamy, sensei – odrzekła brunetka, odgarniając włosy do tyłu. Przelotnie spojrzała na Fabiana, by zobaczyć położenie jego rąk. Prawą trzymał na koszuli, dokładnie w tym miejscu gdzie serce, natomiast drugą miał tuż obok bata. Zaraz jednak spuścił obydwie dłonie wzdłuż ciała, jakby nic przed chwilą nie robił. Natomiast dziewczyna już się domyśliła.
Przegryzła wargę, wściekła. Jeśli Laila dowie się, że nie udało im się dopilnować chłopaka, będą mieli przerąbane. A szczególnie ona. Laila będzie traktowała ją jak powietrze. Cholera, tylko skąd ona mogła wiedzieć, że ten bałwan o wiele wcześniej zażyje jej specyfik?
Nauczyciel już rozchylał wargi z zamiarem powiedzenia tego, co leżało mu na wątrobie. Nie mógł pozwolić, aby taka sytuacja się powtórzyła, a z pewnością nie jego uczniowi i synowi zmarłego, najlepszego przyjaciela. W głosie zdążył już ułożyć wypowiedź, jaką właśnie będzie przekazywał dyrektorowi i reszcie.
Pierwsza głoska właściwie opuszczała już gardło mężczyzny, jednak odgłos pukania skutecznie zmusił ją do wycofania się z powrotem tam, skąd miała okazję uciec. Z niechęcią uczyniła tak, podobnie jak Yagari, który spojrzał wściekle na wejście do pokoju.
Kaname wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Jego wzrok od razu spoczął na Yuki, a dokładnie na postać, przy której dziewczyna siedziała. Zmarszczył brwi, podchodząc bliżej, jednak po postąpieniu dosłownie dwóch kroków, Yagari stanął przed nim, uniemożliwiając mu dalszej wędrówki.
Fabian zaś przełknął nerwowo ślinę. On również jakie mężczyzna miał podejrzenia, co do Kaname, jednak nie mógł działać pochopnie. Nie chciał się przez przypadek zdradzić; wtedy nie mógłby już obserwować chłopaka, a przynajmniej nie tak jak powinien.

„- Strasznie się poci. Umyjmy go, to może mu w jakimś stopniu pomóc, a przynajmniej trochę ulżyć – mruknął mężczyzna, gdy niósł nieprzytomnego siedemnastolatka do jego starego pokoju. Stanął przy drzwiach do łazienki, czekając, aż Fabian otworzy mu je. Kiryuu jęknął cicho, z dawką bólu i przerażenia. Prefekt zamknął podwoje, zamykając je na klucz; jak dobrze, że w końcu dyrektor postanowił naprawić ten zamek.
Wymienił z Lockhartem krótkie spojrzenie. Osiemnastolatek ściągnął szybko buty i skarpetki, by zaraz w ślad za nimi poszły koszula wraz ze spodniami. Zostając w samej bieliźnie, otworzył kabinę czekając, aż Yagari podejdzie do niego.
Łowca i nauczyciel w jednym delikatnie postawił chłopaka na nogach w dalszym ciągu trzymając go mocno pod pachami. Fabian zaraz też powtórzył czynności na chłopaku, z tym jednak wyjątkiem, iż jego pozbawił już bielizny. Odebrał od Yagari’ego młodszego o rok chłopaka, przytulając go do siebie w pasie i już miał wchodzić z nim do kabiny, gdy Toga zatrzymał go, łapiąc go za ramię.
- Co się stało? – burknął niepewnie chłopak, patrząc na skoncentrowaną twarz nauczyciela. Mężczyzna chrząknął, jakby niepewny brzmienia swojego głosu w tej chwili.
- Jego pośladki i uda… – sapnął cicho, najwyraźniej nie dowierzając jeszcze w to, co widzi. Fabian skierował swój wzrok na lustro, dzięki któremu mógłby dojrzeć wymienione przez mężczyznę miejsca ciała Kiryuu. Jęknął ze zgrozą, dopiero wtedy zauważając, to co pominął przy rozbieraniu chłopaka.
Lepka i praktycznie wysychająca już sperma, zdobiła skórę siedemnastolatka.
- Tym bardziej trzeba go umyć… – Odzyskał głos mężczyzna, w końcu puszczając jego ramię i pozwalając, by ten wszedł już do kabiny i odkręcił wodę.”

Kana wykorzystując chwilę zamieszania, podeszła do okna otwierając je na rozcież. Wychyliła się lekko, gwiżdżąc i czekając, aż krążąca do tej pory motylica podleci do niej. Gdy wylądowała na jej dłoni, zamknęła szczelnie okno.
- San… bierz się do roboty… – szepnęła cicho, przybliżając do siebie motylicę, która tylko zatrzepotała skrzydełkami wzbijając się w powietrze, by zaraz na jej miejscu miała się pojawić ludzka postać. Yuki obserwująca ruchy brunetki, jęknęła cicho ze strachu.
Tym samym zwróciła uwagę reszty na to, co się działo.
- Co. To. Jest? – wycedził Toga, patrząc groźnie, na dziwną postać. Długie, różowoczerwone włosy zostały zebrane przez Kanę do tyłu, ukazując delikatnie pucołowatą, bladą twarzyczkę. Za grubą zasłoną długich rzęs, kryły się rodonitowe tęczówki, które zatrzymywały się kolejno na każdym, by zatrzymać się na postaci byłego prefekta.
Wyciągnęła w jego kierunku chudą dłoń, która zdawała się być przez to jeszcze bardziej długa. Wydawała się nie zwracać uwagi na to, że jedyne co zakrywa jej ciało w strategicznych miejscach, to krwista prześwitująca szata, przypominająca kształtem, obejmujące ją jej własne skrzydełka. Powolnym, lekko chwiejnym krokiem podeszła do łóżka wampira, upadając na ziemię, tuż przy nim. Podniosła się na kolanach, opierając głowę na piersi wampira, wsłuchując się w rytm serca.
- Pragniesz zaznać szczęścia u Jego boku,
Kochać się z nim, aż do nadejścia zmroku.
W chwili, gdy wasze ciała splecione ciasno,
On spoglądać będzie na Twą buźkę krasną.
Wątpliwości jedno Twoje słowo, jeden gest,
Cierpiący w Bólu przejdzie każdy Twój test.
Czekając wraz z Nikim, czeka u siebie
On również mocno pragnie mieć Ciebie. – Jej głos mimo, iż był cichy, każdy doskonale mógł zrozumieć wypowiedziane przez nią słowa. Wszyscy patrzyli na nią uważnie, gdy ta powolnymi ruchami gładziła jego włosów i skórę jego twarzy. Chłopak jęknął cicho, mrużąc oczy, by za chwilę uchylić je, ukazując dziewczynie, czyste fiołkowe tęczówki. Uśmiechnęła się do niego ciepło, wstając z klęczek i pomagając mu wyjść z łóżka. Przytuliła go do siebie; dopiero teraz można było zobaczyć jaka jest wysoka. Zero sięgał jej ledwo do ramienia, a przecież mógł pochwalić się swoim wzrostem.
- Zdradzi się zaraz… – syknął Fabian, podchodząc do brunetki.
- Nie… patrz… – kiwnęła głową w kierunku Sanguine, która szepnęła kilka słów do ucha łowcy, a gdy ten kiwnął delikatnie głową, ucałowała go w czoło, ponownie przybierając swoją formę.
- Kōchō… – Srebrnowłosy zwrócił się do Kaiena, patrząc nas niego z nieśmiałym uśmiechem. Tak niepotykanym na jego twarzy, a tak bardzo mu pasującym. – Na tą wycieczkę pojedziemy za kilka dni, prawda?
- Nie sądzę, żeby dobrym pomysłem było, aby Zero jechał z nami… – Kaname i Toga spojrzeli na siebie gniewnie, gdy tylko obydwoje zauważyli, że z ich gardła uciekły te same słowa.
- Tak, jedziemy~ – zapewnił dyrektor, jakby już zapominając o tym, co przed chwilą miało miejsce w pomieszczeniu.
- To dobrze. – Uśmiech chłopaka powiększył się minimalnie. – W takim razie mogę wrócić do siebie. Ostatnio jestem nad wyraz zmęczony. – I nie czekając na odzew z ich strony, ruszył w kierunku łóżka, zaraz się na nim kładąc i ponownie zapadając w sen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz