Poprawił bardziej kołdrę
sprawdzając, czy na pewno dobrze przykrywała ciało nieprzytomnego chłopaka.
Kątem oka spojrzał na stojącego przy oknie nauczyciela etyki.
- Sensei? – mruknął cicho,
prostując się i podchodząc do mężczyzny. Toga mruknął cicho, trzymając w ustach
papierosa. Nie zapalonego jeszcze; nie chciał palić w tym miejscu, tym
bardziej, że był przy nieprzytomnym chłopaku, jednak fajka jaką miał między
wargami, uspokajała go. – Powie sensei o tym kōchō, prawda?
- A jak myślisz? – Mężczyzna spojrzał
na niego wręcz z urazą. – To wręcz mój obowiązek jako nauczyciela. W tej szkole
w ogóle nie powinno dochodzić do takich sytuacji.
- A co zrobi sensei, jeśli okaże
się, że Zero-kun sam tego chciał?
- Myślisz, że zgodziłby się na to?
– przyjrzał mu się z niedowierzaniem. – Czy ty sam siebie słyszałeś? Rozumiem,
że postrzegasz go jako osobę, którą był jeszcze pięć lat temu. Jednak musisz
pamiętać, że po tym co się stało, zmienił się i to bardzo. Jego świat został
pogrzebany wraz z jego niewinnym sercem dziecka. On już nie będzie taki jak
dawniej.
- Sądzę, że nie powinniśmy mówić o
tym Cross-kōchō, mimo wszystko – mruknął, przyglądając się spokojnej twarzy
rówieśnika. – Narobimy tylko niepotrzebnego zamieszania wokół niego, a przecież obydwoje tego nie
chcecie, prawda? Pan i dyrektor…
- Co ja? Co ja? – Kaien wszedł do
pokoju radosnym krokiem. Zaraz za nim podążała Yuki wraz z Kaną.
- Nic mu nie jest? – spytała
szesnastolatka, podchodząc do swego przybranego brata. Zero poruszył się lekko,
mruknął coś pod nosem, marszcząc przy tym czoło, po czym przewrócił się na bok,
zwijając się w pozycję embrionalną.
- Co chwilę tak robi – oznajmił
chłopak, obserwując jak Yuki powtarza jego gesty sprzed chwili. – Nie wiemy
dokładnie, jaka jest przyczyna jego nagłego omdlenia, jednak Yagari-sensei, ma
kilka teorii na ten temat.
- Słuchamy, sensei – odrzekła
brunetka, odgarniając włosy do tyłu. Przelotnie spojrzała na Fabiana, by
zobaczyć położenie jego rąk. Prawą trzymał na koszuli, dokładnie w tym miejscu
gdzie serce, natomiast drugą miał tuż obok bata. Zaraz jednak spuścił obydwie
dłonie wzdłuż ciała, jakby nic przed chwilą nie robił. Natomiast dziewczyna już
się domyśliła.
Przegryzła wargę, wściekła. Jeśli
Laila dowie się, że nie udało im się dopilnować chłopaka, będą mieli przerąbane.
A szczególnie ona. Laila będzie traktowała ją jak powietrze. Cholera, tylko
skąd ona mogła wiedzieć, że ten bałwan o wiele wcześniej zażyje jej specyfik?
Nauczyciel już rozchylał wargi z
zamiarem powiedzenia tego, co leżało mu na wątrobie. Nie mógł pozwolić, aby
taka sytuacja się powtórzyła, a z pewnością nie jego uczniowi i synowi zmarłego,
najlepszego przyjaciela. W głosie zdążył już ułożyć wypowiedź, jaką właśnie będzie
przekazywał dyrektorowi i reszcie.
Pierwsza głoska właściwie
opuszczała już gardło mężczyzny, jednak odgłos pukania skutecznie zmusił ją do
wycofania się z powrotem tam, skąd miała okazję uciec. Z niechęcią uczyniła
tak, podobnie jak Yagari, który spojrzał wściekle na wejście do pokoju.
Kaname wszedł do środka, zamykając
za sobą drzwi. Jego wzrok od razu spoczął na Yuki, a dokładnie na postać, przy
której dziewczyna siedziała. Zmarszczył brwi, podchodząc bliżej, jednak po
postąpieniu dosłownie dwóch kroków, Yagari stanął przed nim, uniemożliwiając mu
dalszej wędrówki.
Fabian zaś przełknął nerwowo ślinę.
On również jakie mężczyzna miał podejrzenia, co do Kaname, jednak nie mógł
działać pochopnie. Nie chciał się przez przypadek zdradzić; wtedy nie mógłby
już obserwować chłopaka, a przynajmniej nie tak jak powinien.
„-
Strasznie się poci. Umyjmy go, to może mu w jakimś stopniu pomóc, a
przynajmniej trochę ulżyć – mruknął mężczyzna, gdy niósł nieprzytomnego
siedemnastolatka do jego starego pokoju. Stanął przy drzwiach do łazienki,
czekając, aż Fabian otworzy mu je. Kiryuu jęknął cicho, z dawką bólu i
przerażenia. Prefekt zamknął podwoje, zamykając je na klucz; jak dobrze, że w
końcu dyrektor postanowił naprawić ten zamek.
Wymienił
z Lockhartem krótkie spojrzenie. Osiemnastolatek ściągnął szybko buty i
skarpetki, by zaraz w ślad za nimi poszły koszula wraz ze spodniami. Zostając w
samej bieliźnie, otworzył kabinę czekając, aż Yagari podejdzie do niego.
Łowca
i nauczyciel w jednym delikatnie postawił chłopaka na nogach w dalszym ciągu
trzymając go mocno pod pachami. Fabian zaraz też powtórzył czynności na
chłopaku, z tym jednak wyjątkiem, iż jego pozbawił już bielizny. Odebrał od
Yagari’ego młodszego o rok chłopaka, przytulając go do siebie w pasie i już
miał wchodzić z nim do kabiny, gdy Toga zatrzymał go, łapiąc go za ramię.
-
Co się stało? – burknął niepewnie chłopak, patrząc na skoncentrowaną twarz
nauczyciela. Mężczyzna chrząknął, jakby niepewny brzmienia swojego głosu w tej
chwili.
-
Jego pośladki i uda… – sapnął cicho, najwyraźniej nie dowierzając jeszcze w to,
co widzi. Fabian skierował swój wzrok na lustro, dzięki któremu mógłby dojrzeć
wymienione przez mężczyznę miejsca ciała Kiryuu. Jęknął ze zgrozą, dopiero
wtedy zauważając, to co pominął przy rozbieraniu chłopaka.
Lepka
i praktycznie wysychająca już sperma, zdobiła skórę siedemnastolatka.
-
Tym bardziej trzeba go umyć… – Odzyskał głos mężczyzna, w końcu puszczając jego
ramię i pozwalając, by ten wszedł już do kabiny i odkręcił wodę.”
Kana wykorzystując chwilę
zamieszania, podeszła do okna otwierając je na rozcież. Wychyliła się lekko,
gwiżdżąc i czekając, aż krążąca do tej pory motylica podleci do niej. Gdy
wylądowała na jej dłoni, zamknęła szczelnie okno.
- San… bierz się do roboty… –
szepnęła cicho, przybliżając do siebie motylicę, która tylko zatrzepotała skrzydełkami
wzbijając się w powietrze, by zaraz na jej miejscu miała się pojawić ludzka
postać. Yuki obserwująca ruchy brunetki, jęknęła cicho ze strachu.
Tym samym zwróciła uwagę reszty na
to, co się działo.
- Co. To. Jest? – wycedził Toga,
patrząc groźnie, na dziwną postać. Długie, różowoczerwone włosy zostały zebrane
przez Kanę do tyłu, ukazując delikatnie pucołowatą, bladą twarzyczkę. Za grubą
zasłoną długich rzęs, kryły się rodonitowe tęczówki, które zatrzymywały się
kolejno na każdym, by zatrzymać się na postaci byłego prefekta.
Wyciągnęła w jego kierunku chudą
dłoń, która zdawała się być przez to jeszcze bardziej długa. Wydawała się nie
zwracać uwagi na to, że jedyne co zakrywa jej ciało w strategicznych miejscach,
to krwista prześwitująca szata, przypominająca kształtem, obejmujące ją jej
własne skrzydełka. Powolnym, lekko chwiejnym krokiem podeszła do łóżka wampira,
upadając na ziemię, tuż przy nim. Podniosła się na kolanach, opierając głowę na
piersi wampira, wsłuchując się w rytm serca.
- Pragniesz zaznać szczęścia u Jego
boku,
Kochać się z nim, aż do nadejścia zmroku.
W chwili, gdy wasze ciała splecione
ciasno,
On spoglądać będzie na Twą buźkę
krasną.
Wątpliwości jedno Twoje słowo,
jeden gest,
Cierpiący w Bólu przejdzie każdy
Twój test.
Czekając wraz z Nikim, czeka u
siebie
On również mocno pragnie mieć
Ciebie. – Jej głos mimo, iż był cichy, każdy doskonale mógł zrozumieć
wypowiedziane przez nią słowa. Wszyscy patrzyli na nią uważnie, gdy ta
powolnymi ruchami gładziła jego włosów i skórę jego twarzy. Chłopak jęknął
cicho, mrużąc oczy, by za chwilę uchylić je, ukazując dziewczynie, czyste
fiołkowe tęczówki. Uśmiechnęła się do niego ciepło, wstając z klęczek i
pomagając mu wyjść z łóżka. Przytuliła go do siebie; dopiero teraz można było
zobaczyć jaka jest wysoka. Zero sięgał jej ledwo do ramienia, a przecież mógł
pochwalić się swoim wzrostem.
- Zdradzi się zaraz… – syknął
Fabian, podchodząc do brunetki.
- Nie… patrz… – kiwnęła głową w
kierunku Sanguine, która szepnęła kilka słów do ucha łowcy, a gdy ten kiwnął
delikatnie głową, ucałowała go w czoło, ponownie przybierając swoją formę.
- Kōchō… – Srebrnowłosy zwrócił się
do Kaiena, patrząc nas niego z nieśmiałym uśmiechem. Tak niepotykanym na jego
twarzy, a tak bardzo mu pasującym. – Na tą wycieczkę pojedziemy za kilka dni,
prawda?
- Nie sądzę, żeby dobrym pomysłem
było, aby Zero jechał z nami… – Kaname i Toga spojrzeli na siebie gniewnie, gdy
tylko obydwoje zauważyli, że z ich gardła uciekły te same słowa.
- Tak, jedziemy~ – zapewnił
dyrektor, jakby już zapominając o tym, co przed chwilą miało miejsce w
pomieszczeniu.
- To dobrze. – Uśmiech chłopaka
powiększył się minimalnie. – W takim razie mogę wrócić do siebie. Ostatnio
jestem nad wyraz zmęczony. – I nie czekając na odzew z ich strony, ruszył w
kierunku łóżka, zaraz się na nim kładąc i ponownie zapadając w sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz