Nim szarooki zdążyłby coś powiedzieć, do pokoju wszedł – po
uprzednim zapukaniu – lokaj, niosąc dużą tacę z dwoma talerzami jakiejś
wykwintnie przygotowanej potrawy, oraz dwoma kieliszkami i butelką
starego, mocnego czerwonego wina.
- Pomyślałem, że od razu możemy zjeść tutaj obiad, skoro i tak tylko my jesteśmy w rezydencji.
–
Lou wskazał miejsce między nim, a Aurą, gdzie zaraz lokaj postawił
tacę, po czym skłonił się szybko i tak samo opuścił pomieszczenie.
- Dobrze. – Złotooki wziął do rąk talerz i powoli zaczął jeść posiłek, a zaraz za nim panicz, spoglądając na niego uważnie.
Wydawało
mu się, że coś jest dodane do tego jedzenia, jakaś nieznana mu
przyprawa, czy coś, jednak zaraz odgonił od siebie tą zbyt absurdalną
myśl. Przecież żaden z kucharzy nie zrobił by czegoś takiego, wiedząc,
iż nie było wiadome kto weźmie jaki talerz.
- I jak, smakowało?
Sam kazałem to przygotować. – powiedział, gdy tylko ten przełknął
ostatni kawałek mięsa; sam zdążył zjeść wcześniej. Zabrał od niego
naczynie i odstawił je, razem ze swoim na stolik. Zaraz też wrócił na
swoje miejsce przysuwając się bliżej do złotookiego. Patrzył uważnie na
jego policzki, które już stawały się różowe.
- Tak… – Jego oddech
zrobił się bardziej chaotyczny. Czuł jak fala gorąca rozlewa się po jego
ciele, z zupełnie nieznanych mu przyczyn. To było takie podobne do tego
podniecenia, o którym mówił mu Zack, gdy tłumaczył, co dokładnie miało
miejsce przed jego przyjściem i w tym trakcie, gdy mu pomagał z „Tym”
kłopotem.
- Coś się stało? Szybciej oddychasz i jesteś czerwony na
twarzy. – Lou przyłożył dłoń do jego policzka, by zaraz usłyszeć jak
Aura wzdycha cicho z zachwytu, wtulając się w jego dłoń. Miał przyjemnie
chłodne palce, co przynosiło wielką ulgę, tak jak i pragnienie, by te
same palce znalazły się też w innych miejscach. Z drugiej strony miał
świadomość, że to nie powinno się stać; że to jest nieetyczne.
- …ra. – Spojrzał nierozumiejącym wzrokiem na szarookiego, uśmiechając się przy tym delikatnie.
- Aura. – powtórzył srebrnowłosy; dzięki temu mógł w końcu dowiedzieć się, co mówił. – Na pewno dobrze się czujesz?
-
Gorąco mi… – stęknął, nagle siadając na kolanach dziewiętnastolatka i
po objęciu jego szyi ramionami, przylgnął do niego całym ciałem. – Twoja
skóra jest taka zimna. Ochłodź mnie, proszę. – Jęknął głośno, gdy
poczuł ręce Tono pod koszulką na plecach. Nie myśląc wiele wpił się w
jego usta, całując go mocno, lecz niesamowicie nieporadnie.
Dziewiętnastolatek przyciągnął bliżej do siebie chłopaka, wkradając się
językiem między jego wargi, penetrując nim tam sprawnie. Mógł poczuć jak
niższy chłopak drży z rozkoszy, jaką w chwili obecnej, w minimalnym
stopniu mu tylko dawał.
- Lou, błagam bardziej – westchnął,
odrywając się od jego ust i kurczowo przytulając się do niego. Zaraz
poczuł jak jego dłonie wkradają się w jego spodnie ściskając lekko
pośladki.
- Jesteś strasznie zdecydowany… – Szarooki uśmiechnął
się z wyższością, odpychając od siebie młodszego chłopaka. Nie zdążył
nic więcej zrobić jak zauważył, iż Aura cały czerwony na twarzy
przybliża się do niego szybko na czworakach i przytula do jego bioder,
policzkiem pocierając o sztywną męskość.
- Lou… – Spojrzał na
niego przenikliwie. – Ja… przepraszam… nie wiedziałem, że ty też masz
ten problem. – Przysunął się bliżej, rękoma opierając się o jego uda. –
Pomóżmy sobie nawzajem…
- Dobrze… – mruknął, łapiąc jego rękę i
wkładając ją do swoich spodni, przez chwilę pokazując mu co ma robić, po
czym sam zajął się penisem chłopaka. – I co, jak wrażenia ze mną? –
powiedział w chwili, gdy Aura jęknął przenikliwie prawie, że dochodząc.
-
Do… uhmm… dobrze – stęknął, nie mogąc skupić się na obydwu
czynnościach. Dlatego też zaprzestał swoich czynności, wzdychając cicho i
opierając się z tyłu rękoma. Krzyknął zaskoczony, gdy poczuł jak język
dziewiętnastolatka wodzi sobie mokrą ścieżkę po trzonie penisa. –
Przestań… on jest brudny… nie możesz…!
- Spokojnie… – Lou
uśmiechnął się lekko, co z wystawionym na wierzch językiem wyglądało
dość komicznie. – To tylko pieszczoty~… – Mrugnął do niego, powracając
do przerwanego przed chwilą zajęcia. Tym razem jednak skupił się na
główce członka, dokładnie ją wylizując, a następnie wkładając sobie
między usta. W między czasie spojrzał w górę, na złotookiego, który
wciągał ze świstem powietrze, całkowicie poddając się temu uczuciu. Nie
zwrócił uwagi na palce, jakie pojawiły się między pośladkami, naciskając
lekko na jego szparkę. Zaraz potem, jeden z nich zatopił się we
wnętrzu, miarowo przygotowując go do punktu kulminacyjnego tego, jakie
miało mieć tu miejsce.
Nie widząc żadnego oporu z jego strony,
włożył kolejnego palca, zaczynając rozciągać szparki odbytu chłopaka.
Uśmiechnął się zauważając, iż ten najwidoczniej nie ma nic przeciwko
temu.
- T-to dziwne… Ach! – krzyknął, gdy Lou palcami natrafił na jego prostatę. – Dobrze… Lou, tak mi rób!
-
Jakiś teraz bezwstydny. – Srebrnowłosy uśmiechnął się, wiedząc, co jest
tego przyczyną. To był idealny plan. Dzięki temu dzieciak oddaje mu się
bez szemrania, a nawet sam nalega na dalsze czyny. – W takim razie
pozwól mi teraz na główną zabawę. – Mówiąc to, wyciągnął swego penisa z
odmętów spodni i po ściągnięciu do końca ubrań z fioletowowłosego,
wszedł w niego powoli.
- Aaaj! – krzyknął, czując ogrom narządu
młodego Tono. – Boooli~… – zastękał, zaciskając palce na włosach
jasnowłosego, prawdopodobnie nieświadomie nawet ciągnąc je ku sobie.
-
Spokojnie – mruknął, zatrzymując się. – Jestem już w połowie, więc od
teraz będzie tylko z górki. Zaufaj mi… – Zaśmiał się kpiąco w duchu,
widząc jak ten kiwa głową na zgodę. Dzieciak był już jego.
Jednak
postanowił dać mu jakąś nagrodę za to, iż teraz mu się odda. Jego ruchy
były spokojne, miarowe, bez żadnych gwałtownych pchnięć. Dodatkowo ręką
obciągał mu, by to potęgowało jego doznania. Widział jak sprawia mu to
przyjemność, jednak z jakiegoś powodu i jemu podobało się to o wiele
bardziej niż zazwyczaj. Nie rozumiał już samego siebie. Coś złego
musiało się z nim dziać.
- Lou, czuję jak się porusza…. Nghm! –
Chłopak przyciągnął twarz szarookiego ku sobie. Zajęczał, czując jak z
każdym pchnięciem penis uderza go w punkt G. – Wypełniasz mnie całego…
Proszę, nie przestawaj… Szybciej~!
- Mały, perwersyjny… – warknął, przyśpieszając swoich ruchów, wedle życzenia chłopaka.
-
Ach, ach…. Jak dobrze~! Ughmmmn~! – krzyknął dochodząc na rękę i brzuch
dziewiętnastolatka, falując lekko biodrami, jakby jeszcze chciał
pozostać w tym niesamowitym uczuciu. Dodatkowo mięśnie jego odbytu
zacisnęły się na penisie Lou, przez co ten jęknął zaskoczony. Jeszcze
nigdy nie zdarzyło mu się, aby coś takiego miało miejsce. Dlatego też
zatrzymał się, wciągając ciężej powietrze.
- Co ty… Uuch~! –
stęknął głośniej, w chwili gdy mniejszy chłopak rozluźnił się, a on
właśnie wtedy doszedł w jego wnętrzu. Opadł na niego, chwytając szybciej
powietrza do płuc.
- Lou… jeszcze mi jest gorąco… – Spojrzał na twarz Aury i rzeczywiście, dalej wydawał się być zamroczony tym specyfikiem.
- No cóż, chyba czas na rundę drugą… – Uśmiechnął się zwycięsko. Na szczęście sił to jeszcze on miał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz