Dziewczyna
zaśmiała się rozbawiona, gdy tylko usłyszała całą wypowiedź swojego i Jego
sługi. Przywołała ku sobie lokaja, który zaraz podszedł do niej z nową, pełną
butelką, napełniając trzymany przez nią pusty kieliszek czymś co miało być
czerwonym winem, jednak wampir doskonale mógł wyczuć subtelną, delikatną woń
najwyraźniej dziewiczej krwi. Oczy mężczyzny zabłysły na blady odcień
szkarłatu.
Laila
spojrzała mu w oczy zdegustowała. Nikt nie miał takich pięknych oczu, łaknących
krew jak Ich oblubieniec. Chociaż Nobody również miał takie same oczy… Ach, ich
obu pragnęła równie mocno, co młodą Shinonome… I co robić? Kogo wybrać? Kana i
Nobody nienawidzą się wzajemnie. Kane rozumie, bo ta czuje się zwyczajnie
zagrożona. Przecież nie jest wampirzycą, tak jak Nobody. Kana jest tylko
dziewczyną, jaka dała poprowadzić na sobie badania, przez co zyskała kilka mocy
ich Pana. Natomiast Nobody… Pan jest ojcem tej osoby. A może odwrotnie? Jest
synem? Ach, nie wiedziała tego…! I to naprawdę było frustrujące! A przecież tak
długo już z nimi żyła!
-
Panienko. – Spojrzała nieprzytomnie na sługę, który patrzył na nią niepewnie w
wyczekiwaniu na odpowiedź. Zamoczyła wargi w napoju, rozpoznając od razu do
kogo należy krew, jaka została zmieszana z jej ukochanym winem. Głupia, nie
musiała.
-
Ach, tak. Powiedz mu, że niedługo sama się z nim u niego pokażę. Teraz
przekazywanie go z rąk do rąk jest zbyt niebezpieczne. Ktoś zbyt pewny swoich
możliwości może przez to stracić czujność, co chłopak z pewnością wykorzysta. A
tu, jest pod stałą kontrolą. Do tego eliksiry jakie mu podaje muszą być pod
ścisłym nadzorem. A nie pozwoliłabym wam wziąć za to odpowiedzialności podczas
podróży. Jesteście zbyt niekompetentni. – Pozwoliła sobie na przechylenie
kieliszka do ust i wypicia duszkiem jego zawartość. Następnie wzniosła naczynie
w kierunku lokaja, który ponownie napełnił je mieszanką wina i krwi. Pozostawiła
rękę w tym miejscu, ruszając dłonią to w prawo, to w lewo i patrząc z
rozbawieniem, jak wampir podąża głodnym wzrokiem za ruchem jej ręki. – Masz,
napij się… ale nie tego – zastrzegła zaraz, widząc jak sięga po pucharek.
Pstryknęła palcami drugiej ręki, a lokaj zaraz pojawił się przy mężczyźnie
podając mu do rąk zdjęcie. – Krew osoby na tym zdjęciu jest dostępna dla ciebie
w całości. Wiedz tylko, że możesz mieć trochę problemów z jej zdobyciem. Jednak
będą trzy osoby, które nie będą ci ani pomagać, ani przeszkadzać. może będzie
to dla ciebie bardzo pomocne. Te osoby będą chciałby bronić łowcę sądząc, iż to
na niego kierujesz swój atak. Wykorzystasz ten moment do zaatakowania swojego
prawdziwego celu.
-
Oczywiście, moja pani. – Mężczyzna skłonił się nisko, z zamiarem wzięcia tej
krwi już teraz. U takiej pięknej osóbki, musi płynąć przepyszna, soczysta krew.
-
Pamiętaj tylko, żebyś najpierw poszedł przekazać Panu informację na temat
Ichiru-chan… – upomniała go, uśmiechając się do niego serdecznie. Poczekała, aż
mężczyzna opuści pomieszczenie, po czym rozsiadła się wygodnie, popijając z
uwielbieniem alkohol. – Myślałam, że nie lubisz tu przychodzić – odezwała się,
sprawiając, że dziewczyna jaka właśnie teraz weszła cicho do pomieszczenia,
wzdrygnęła się zaskoczona. – Kana, naprawdę nie musiałaś upuszczać sobie krwi…
Przez to będziesz osłabiona.
-
Przestań. To nic takiego. Ważne, żebyś ty miała dobry posiłek – odparła. –
Swoją drogą, dlaczego pijesz krew? Przecież nie jesteś…
-
Tak, nie jestem wampirzycą – przerwała jej, uśmiechając się kącikiem ust.
Wiedziała, że Nobody również znajduje się gdzieś w pomieszczeniu. – Jednak
dziewicza krew jest mi wielce potrzebna do dalszej egzystencji.
-
Dlaczego? – mruknęła, starając się powstrzymać rumieńce wypływające na jej
policzki. Laila już nabrała powietrza do ust, widocznie gotowa wytłumaczyć jej
wszystko.
-
Myślisz, że możesz jej o Tym powiedzieć? Ufasz jej na tyle, żeby mieć pewność,
że nie wykorzysta tego kiedyś przeciwko tobie? – Kobiecy głos Nodoby ubiegł
potok słów, jaki miał opuścić gardło kobiety. Blondynka w błękitnej sukni
wyszła z cienia, znajdując się tuż przy siedzącej Laili. – Osobiście nie
popieram tego, jednak też nie mogę zabronić ci nie powiedzenia jej. Z drugiej
strony ma prawo wiedzieć, jakie znaczenie ma teraz dla ciebie jej krew. Chociaż
dziw mnie bierze, gdy pomyślę, że jeszcze jest dziewicą. Czyżbyście mimo
swojego wspólnie spędzonego razem roku, nie robiły niczego złego? – Złośliwy uśmiech zawitał na jej wargach, ukazując
zdumiewająco długie kły.
-
Nie powinnaś być teraz przy swoim kochanku, Miko? – sarknęła dziewczyna,
patrząc na nią nienawistnie. Niech odejdzie od jej Laili, albo rozerwie ją na
strzępy.
-
Ulala… Czego ja się dowiaduje. Władca nie będzie z tego zadowolony. Ukrywać
prawdę przed nim. Lepiej powiedz mu o nim, bo wiesz, że nie lubi takich
tajemnic, Miko – podchwyciła Laila, uśmiechając się rozbawiona. Dłonią
przywołała ku sobie brunetkę, która natychmiast podeszła do niej, przysiadając
na podłokietniku i przytulając się ciasno do różowowłosej. Tak długo nie miała
okazji, by się z nią zobaczyć, więc przełamała się w sobie i przyszła do tego
znienawidzonego przez nią miejsca.
-
Oj, tam… Nie ma co do gadania. Ten mój tak zwany kochanek, to tylko kuzyn twojej
ukochanej, który jest zakochany po uszu w tym ciele. – Przejechała powoli
dłonią po swoim boku. – Nic więcej. Gdy mnie ujrzał, zbyt się podniecił. Moja miła
osoba postanowiła tylko mu troszkę ulżyć. Nic więcej się nie miało tu miejsca…
-
Doprawdy? A te ciche słowa, jakie wypowiadałaś mu do ucha, gdy byłam już przy
drzwiach wyjściowych? „Och, proszę tak! Ach, rób mi tak.. Głębiej, mocnie-ej!
Agh~! Tak~, tak~, tak~!” – Zajęczała na koniec, udając jej głos, mając przy tym
niezły ubaw. Niech Laila widzi, jaka z tej kobiety dziwka. Niech się do niej
zrazi; niech patrzy z zainteresowaniem tylko i wyłącznie na nią.
-
To była twoja wyobraźnia, maleńka. Nawet w najmniejszym stopniu nie znasz mojej
siły. To co zostało powiedziane w tamtym pomieszczeniu miało zostać owiane
nutką tajemnicy, jakiej prawdziwe słowa znać będą tylko ja, Fabian i Władca.
Reszta osób jakie byłyby w pomieszczeniu słyszałyby właśnie to, co ty usłyszałaś
– odparła kobieta, patrząc z zainteresowaniem na swoje paznokcie, wystawiając
dłonie przed siebie. – Swoją drogą… nie sądzisz, że to niegrzeczne tak
podsłuchiwać? – Utkwiła na niej uważne spojrzenie, pod którym dziewczyna
myślała, że Miko zaraz wwierci się
jej pod czaszkę i zobaczy wszystkie myśli i wspomnienia.
-
Mam rozumieć przez to, że wprowadzasz już powoli plan w życie? – spytała się
dla upewnienia Laila, tym samym zmuszając, aby wzrok Nodoby spoczął na jej
osobie. – Od dawna była z ciebie bardzo zapobiegliwa osoba. Nie ważne co trzeba
było zrobić. W twoim wykonaniu zawsze były dwa wyjścia ratunkowe. I to właśnie
kocham w twoich planach i taktykach. Nieważne, jaką opcję wybierzemy, i tak
później pójdzie na nasze.
-
Dziękuje za twoje słowa. To zaszczyt móc usłyszeć je wychodzące z twoich ust. –
Kobieta w błękitnej sukni skłoniła się dostojnie. – Mogę rzec, iż właśnie
uczyniliśmy Pierwszy Krok naszego wspaniałego planu.
-
Wspaniale, wręcz cudownie. Władca z pewnością będzie zadowolony z otrzymania
takiej informacji. – Różowowłosa uśmiechnęła się, całując przytuloną do niej
dziewczynę w policzek. – Kana, zrobisz to dla mnie i pójdziesz przekazać mu to?
-
Oczywiście – mruknęła wstając smętnie i wychodząc z pomieszczenia.
-
Zaiste, jeszcze nie nauczyłaś się szanować do końca jej uczucia. – Westchnięcie
wyrwało się z ust Nobody. – Nie tego zostałaś ode mnie nauczona… Żyjesz już
ponad sto lat, powinnaś znać się już bardziej na kobietach. Tym bardziej, iż
byłaś… – Przerwała w tym momencie, mając świadomość, że Laila dokładnie zdawała
sobie sprawę z tego, co miało zostać wypowiedziane, a nie zostało. – Nie
trzymaj jej w złudnych obietnicach. Pobaw się nią i porzuć, albo poproś, by
stała się twoją oblubienicą mimo, iż nią nie jest… Zdecyduj, co jest dla ciebie
ważniejsze. Jeśli jednak nie potrafisz tego zrobić, ja wykonam to za ciebie. Pozbawię
ją życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz