sobota, 10 października 2015

Vampire Bridegroom - 11



Wróciłam! Wróciłam i mam się dobrze :D
 Do tego mam dla Was rozdział z wampirkami. Kolejny jest już w trakcie pisania (nie liczyłam słów, ale koło 1/2 str A4 jest).
Mam nadzieję, że niedługo znów coś opublikuję i przez niedługo mam na myśli - przynajmniej jeszcze w tym miesiącu xD

~*~

Kaname od chwili, kiedy Zero odszedł z długowiecznym wampirem pragnął za wszelką cenę odnaleźć chłopaka. Czuł, że srebrnowłosy powinien być obok niego, dosłownie na wyciągnięcie ręki. Tak, aby mógł w każdej chwili przytulić szczupłe ciało. Nawet jeśli to oznaczałoby ciągłą walkę o uczucia chłopaka. Nawet jeśli zniszczyłoby to dzisiejszy obraz jego rodziny.
Oczywiście, kochał swoją żonę i dzieci. Szczególnie swoje dzieci. Jednak w chwili, gdyby miał wybrać: rodzina, czy Zero, najpewniej ruszyłby w stronę łowcy.
Wiele razy wyobrażał sobie spotkanie po latach między nim, a chłopakiem. Najczęściej wtedy to on, Kaname, wkradał się do rezydencji Dolora, pozbawiał życia władcę i jego sługusów, a następnie wpadał do sypialni Kiryuu. Oczami wyobraźni widział jego wygląd. Wyostrzone rysy twarzy, to samo twarde spojrzenie – w którym kryło się jeszcze więcej doświadczenia – i w dalszym ciągu smukłe ciało.
Teraz jednak, kiedy miał przed sobą chłopaka, jakaś siła zabraniała mu podejścia do niego choćby o krok. Nie tak to sobie wyobrażał. Zero nie powinien wyglądać na młodszego od jego syna!
– Nic już z tego nie rozumiem – szepnął cicho Harume, rzucając ojcu zagubione spojrzenie. – Przysięgam, że ta rozmowa miała miejsce!
– Nieprawda! – zaprzeczył od razu Zero, kręcąc gorliwie głową. – Jak mogłeś ze mną rozmawiać, skoro nie widzieliśmy się od paru tygodni?!
– Cii… Mój książę. – Sanquine podeszła do chłopców z zamiarem przytulenia obu. Dotknęła tylko jego koszulki, kiedy z siłą została odepchnięta przez Ichiru.
– Nie waż się go dotykać, wiedźmo! – warknął, powoli tracąc cierpliwość. Teraz już był pewny, że motylica maczała w tym palce. Od razu zauważył to po jej swawolnym zachowaniu i tonie głosu.
– Bracie! – krzyknął chłopak, podbiegając w stronę San, jednak starszy Kiryuu mu to uniemożliwił. – Co ty wyrabiasz!?
– Aqua, zabierz stąd matkę – powiedział grobowo, rzucając nieprzyjemne spojrzenie Sanguine. Rudowłosa w dalszym ciągu uśmiechała się z wyższością, stopniowo pozwalając synowi dawać się wyprowadzić z pomieszczenia.
– Pamiętaj, że teraz tylko ja decyduję o tym, co Ulubieniec będzie pamiętał, a czego nie – odezwała się z satysfakcją i zaraz czuła nieznośny ból policzka. Spojrzała zaskoczona w stronę wampirzycy, którzy patrzyła na nią z gniewem.
– Nie mieszaj Zero w głowie – warknęła cicho Yuki, oddychając odrobinę szybciej z nerwów. – Jak w ogóle możesz robić to z takim, takim wyrachowaniem!? Nie wstyd ci?!
Harume spojrzał na swoją mamę z nieukrywanym podziwem. Była wspaniała. Taka waleczna i odważna. To było tak niecodzienne, ale i strasznie piękne.
– Bracie… – zaczął cicho chłopiec, chwytając Ichiru za małego palca u dłoni. Spojrzał zdezorientowany na motylicę i Yuki. – Czemu każesz jej wyjść? Nie chcę tego.
– Zero, to dla twojego dobra. Sanguine jest niebezpieczna – powiedział jego brat, kucając z zamiarem przygarnięcia go do swojej piersi. Zero jednak nie pozwolił wyższemu chłopakowi na taki ruch, odsuwając się od niego od razu.
– San nie jest niebezpieczna! W końcu wykonuje tylko misję od Nobody, prawda? Ma mnie chronić w sposób, jaki uzna za najbardziej odpowiedni.
Ichiru posłał szybkie spojrzenie motylicy, która wzruszyła niedbale ramionami, wykrzywiając wyzywająco wargi.
 – Czyżbyś nie został wtajemniczony, biedny chłopcze? – zakpiła wręcz radośnie.
– Uważasz, że nie pamiętając rozmów z bliskimi ci osobami, San na pewno robi to właśnie dla ciebie? Skąd pewność, że wykonuje polecenia od Nobody, a nie od władcy?
Chłopiec sapnął zaskoczony pytaniem. Ufał Sanguine, ufał Nobody, jak i ufał swojemu bratu. Jednak kto mógł mieć rację? Nobody nie było teraz z nimi, więc nie usłyszy odpowiedzi od najbardziej zaangażowanej w sprawę osoby. San potrafiła kłamać bez skrupułów, jeśli to tylko przyczyniało się na jej korzyść. Ichiru z kolei jeszcze nigdy nie starał się go oszukać. Nie mówił wszystkiego, prawda, ale wtedy jasno oznajmiał, że powie mu później. I dotrzymywał słowa.
– Sanguine – mruknął, odwracając się w stronę motylicy. – Proszę.
Ognistowłosa poruszyła się niespokojnie. Rozkazy Władcy i Nobody były niepodważalne. A oboje kazali jej mieć na niego oko, chronić go za cenę własnego życia i… spełniać jego każdą zachciankę. I co miała teraz zrobić? Chronić, czy spełniać życzenia?
Machnęła lekko dłonią, zbierając na niej pyłek i dmuchnęła w stronę małego łowcy. Zero zamrugał, wdychając go, a jego wcześniej typowo dziecięca twarz stawała się coraz twardsza, poważniejsza.
– Nigdy więcej nie mieszaj mi w głowie, przeklęty owadzie – mruknął w końcu, odsuwając się od motylicy na krok czy dwa. – A wy… – W tym momencie zwrócił się do małżeństwa. – Lepiej, żebyście się nie odzywali słowem. Ichiru, wychodzimy – powiadomił brata, kierując się w stronę wyjścia.
Kaname ruszył na chłopaka, nim temu udało się zrobić chociażby krok dalej. Przycisnął drobne ciałko do ściany, zmuszając aby nóżki dziecka wisiały kilkadziesiąt centymetrów na ziemią.
– Nie zachowuj się jakbyś był panem sytuacji, Kiryuu Zero – warknął, przyciskając mocniej przedramię do klatki piersiowej chłopca, wyrywając z niej ciche sapnięcie wynikające z nie do końca dobrze zaczerpniętego oddechu. – Znajdujesz się na moich ziemiach i obowiązują cię moje zasady.
– Więc czemu mnie nie ukażesz? – zakpił chłopak. – No dalej, zrań mnie. Obiecuję, że tym razem szybciej się uleczę…!
Oczy Kurana zapłonęły gniewnie, barwiąc tęczówkę krwistym odcieniem. Zero nie został w tyle błyskając czerwonymi ślepiami i podnosząc delikatnie górną wargę, by odsłonić małe, ostre kiełki.
– Kochanie…! – zawołała na granicy paniki i oburzenia Yuki.
– Tato… – szepnął niepewnie chłopiec, patrząc z lękiem na rozgrywającą się przed nimi scenę.
Motyle zrobiły krok w stronę Kurana i Zero, jednak przystanęły, obawiając się, że tym ruchem tylko go sprowokują. Z kolei Ichiru postanowił wyrównać szansę, dlatego też porwał pierworodnego Kaname w swoje ramiona i wgryzł się w jego szyję z siłą godną dorosłego krwiożercy.
Krzyk przeszył pomieszczenie.

~*~

Laila podniosła się na łóżku, fuknięciem odsyłając przerażoną służkę. Biedna, uciekając potknęła się przy wyjściu, szczęśliwie nie wywalając jedzenia na podłogę.
– Wiem, że tam jesteś, kochana. Możesz wejść – rzuciła w stronę drzwi odrobinę głośniej, a te zaraz skrzypnęły cicho ukazując w przejściu bladą brunetkę. Jej oczy były opuchnięte od płaczu, a na policzkach doskonale było widać ślady ścieżek starych łez, których nie ścierała, pozwalając im spływać swobodnie.
– Tak bardzo przepraszam, pani Lailo – szepnęła słabo, podchodząc do niej niepewnie.
Różowowłosa uśmiechnęła się lekko, rozkładając ramiona na boki w zapraszającym geście, a chwilkę później mogła czuć wtulającą się w nią kobietę. Prócz wyrazu oczu i niektórych zachowań już nic nie zostało z tej małej, niewinnej Kany, którą pokochała przy pierwszym spotkaniu.
– To nie twoja wina, skarbie – odparła, przytulając na nowo płaczącą Shinonome. – Przecież widzisz, że nic mi nie jest. To było tylko osłabienie – dodała z całych sił pragnąć ją w jakiś sposób pocieszyć.
Ale mogłam być wtedy przy tobie. Nie pozwolić ci upaść. Zaofiarować wcześniej swoją krew – wyrzucała z siebie kolejne pomysły, które stawały się coraz bardziej absurdalne.
– Kochana moja, ciii – szepnęła, przerywając coraz bardziej poplątany wywód brunetki. – Żadna z nas nie mogła wiedzieć wcześniej, że coś mi się nagle stanie. Tak jak ja nie mogę w tej chwili stwierdzić, czy książę Zero czuję się dobrze, a przecież mogłabym przy nim być i wszystko sprawdzić. A sama dobrze wiesz, że za chwilę jego stan może się gwałtownie zmienić. Tak samo jak ciebie w każdej chwili może zacząć boleć żołądek z nerwów, albo ja znów mogę doznać osłabienia organizmu. A nie możemy być wieczność przy sobie. Każda z nas, moja droga, ma swoje własne obowiązki… Co jest? – spytała, widząc jej niepewną minę.
– Książę Zero nie wrócił od wczoraj do pałacu. Tak samo jak nie ma Ichiru, Aqua’y i Sanguine – powiedziała cichszym głosem. – Władca jest rozwścieczony i już ich szuka. Tym bardziej, że…
Na wczoraj wypadał jego powrót – odgadła w mik medyczka, odsuwając od  siebie Kanę i spuszczając nogi z łóżka na ziemię.
Moja pani, co robisz?! Powinnaś leżeć – starała się zaoponować, kładąc niepewnie ręce na jej ramionach.
– Wiesz o tym, że nie mogę. Kiedy nie ma chłopca, a Władca jest wściekły, tylko ja mogę go powstrzymać… Znam go najdłużej i wiem jak go obłaskawić. – Złapała jej kark i złączyła na chwilę ich wargi. – Nie bój się mówić mi o swoich wątpliwościach i obawach, moja ukochana – dodała, wstając i w samej halce wyszła ze swojej sypialni.

~*~

– Może się tak troszkę uspokoisz, co? – zapytała na wstępie, nie robiąc sobie nic z rzuconego jej morderczego spojrzenia władcy. Jeden z torturowanych właśnie sługusów starał się odpełznąć kawałek, jednak został przyuważony przez oboje i od obojga otrzymał cios. Passio wcisnął z mściwą satysfakcją czubek buta w jego żebra, Laila z kolei rzuciła w niego – podniesionym w oka mgnieniu z podłogi – nożem  od zastawy stołowej. – Chłopaka szukają twoi najlepsi zwiadowcy z krwawnikami na czele. Zresztą Ichiru nie byłby na tyle głupi, by porywać brata z zamku, nie biorąc zapasów fiolek i nie zabierając mnie ze sobą. Wiedziałby, że skazuje Zero na śmierć. A jemu, tak samo jak tobie na nim zależy…
Jednak mogła pojawić się jakaś menda, która postanowiła ich uwięzić… Władca odrzucił martwe ścierwo na bok, w pobliże kilkunastu innych ciał sług i żołnierzy. – Zero jest urodziwy, no i należy do mnie. To musiał być ktoś, kto czyha na moją władzę… i na moją zdobycz – dodał, a jego rodonitowe tęczówki zapłonęły jeszcze większym gniewem.
– Czy ty siebie słyszysz? Zero jest w ciele małego dziecka! Po tylu latach nikt nie będzie kojarzył go nawet z twoim oblubieńcem! No i co za idiota chciałby przywłaszczyć sobie dziecko, kiedy będzie pod opieką osoby, wyglądającej na jego ojca? Zero jest bezpieczny!
– Będzie bezpieczny dopiero wtedy, kiedy ja tak powiem – warknął mężczyzna, ukazując długie kły przy wymawianych słowach. – A powiem to tylko wtedy, jak chłopak znajdzie się w jednym kawałku w moich ramionach.
– Stałeś się strasznie przewrażliwiony, Passio – mruknęła Laila, podchodząc do niego szybkim krokiem i złapała go za ramiona. – Gwarantuję ci, że nie stracisz chłopaka! Poświęcę nawet życie, by ci to udowodnić, mój królu!
– Ciebie już dawno straciłem przez moją głupotę – odparł nagle, cichszym i wypranym z emocji głosem. Spojrzał na nią z takim bólem, że dziewczynie aż samej zrobiło się słabo. – Straciłem ciebie i wiem, że nic nie sprawi, bym mógł cię odzyskać. Tyle lat czekałem, wdawałem się w głupie romanse, ale w końcu się poddałem. A potem los zesłał mi chłopca. Zero jest moim darem. Dlatego nie mogę pozwolić, by znów mi przepadł. Kolejnej straty oblubieńca nie zniosę…
– Przez to co zrobiłeś Kanie, miałam ochotę cię zabić… Gdybym do końca wessała jej energię, mogłabym zostać w tej postaci do kresu swoich dni… Ty to zniszczyłeś, a przy tego typu manipulacji ciałem nie dostanę już drugiej szansy. Nie jestem jak Nobody czy Kaname… Niedługo znów będziesz w posiadaniu pierwszego oblubieńca… Tylko ciekawa jestem, kogo będziesz chciał mieć dla siebie po tym jak Zero wróci do zamku? Bo ja nigdy nienawidziłam się dzielić i przez to straciłeś w moich oczach, kochanie – mruknęła, odwracając się na pięcie i wychodząc z sali.
Passio patrzył tylko zaskoczony za oddalającą się kobietą, w myślach trawiąc jej słowa.

9 komentarzy:

  1. Tak długo czekałam na kolejny rozdział i się doczekałam *^*
    Jak zawsze wspaniałe,rewelacyjne i cudowne <333
    I ta końcówka! Boska *0*
    Śle całuski i duuużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo matko...Ciekawe kogo wybierze Passio! Aż mi się go żal zrobiło. :C
    Ślicznie dziękuje za rozdzialik. Wspaniały! Z resztą jak wszystko co wychodzi z pod twojej dłoni ♥
    Również posyłam całuski i duuuuuużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie jest genialne!! Każdy rozdział kocham całym serduszkiem!
    No i z niecierpliwością oczekuję kolejnych rozdziałów
    Duuużo weny i całusków <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Długo poszukiwałam dobrego opowiadania gdzie mój ukochany Zero będzie mógł oddać się zakazanemu uczuciowi wraz z czystokrwistym przedstawicielem rodu Kuran. Aż w końcu znalazłam opowiadanie przepięknie napisane, a do tego z rozbudowaną fabułą *Passio jest doskonały*. Całość pochłonęłam w dwa dni razem z paroma innymi opowiadaniami *pisze komentarz w trakcie czytania ''Książę Slitherinu''* Zasmuciła mnie jednak data dodania tego postu na blogu, który otrzymał zaszczytne miejsce w mojej Top liście blogów o tematyce homoseksualnej. Zamierzasz kontynuować Vampire Bridegroom, jaki i inne opowiadania lub tworzyć nowe? Z niecierpliwością oczekuję kolejnej notki i liczę, że nie porzucisz tego bloga, bo jestem w nim zakochana! Ale oczywiście też liczy się, by pisanie sprawiało ci przyjemność i by nie było to pisane na siłę, więc zadaje to skromne pytanko dotyczące kontynuacji i z niecierpliwością oczekuję odpowiedzi. Gorąco pozdrawiam i całuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak cudowny komentarz ^.^
      Powiem, że ostatnio miałam zwariowane czasy i przez to kompletnie zaniedbałam tego bloga (aczkolwiek zawsze pisałam coś na lapie).
      Obiecuję, że jeszcze dziś lub jutro coś wstawię ;)

      Pozdrawiam serdecznie,
      Yunoha

      PS. Proszę podpisujcie się pod komentarzami, bo potem nie wiem jak się do was zwracać :*

      Usuń
    2. Dziękuję za tak cudowny komentarz ^.^
      Powiem, że ostatnio miałam zwariowane czasy i przez to kompletnie zaniedbałam tego bloga (aczkolwiek zawsze pisałam coś na lapie).
      Obiecuję, że jeszcze dziś lub jutro coś wstawię ;)

      Pozdrawiam serdecznie,
      Yunoha

      PS. Proszę podpisujcie się pod komentarzami, bo potem nie wiem jak się do was zwracać :*

      Usuń
    3. Z niecierpliwością będę oczekiwać nowego postu!

      Euphemia

      Usuń
  5. Wybacz mą nachalność, ale chciałabym skromnie dać znać, że ze zniecierpliwieniem będę oczekiwać na skromny post jakiegokolwiek z opowiadań!
    Euphemia

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle już minęło ;-;
    Euphemia

    OdpowiedzUsuń