piątek, 3 maja 2013

Zagubiony Narzeczony - 12



Gdy Cecilie wraz z narzeczeństwem opuściła jadalnię, w pomieszczeniu zapanowała gęsta atmosfera. Zapewne, gdyby ktoś  się postarał, mógłby złapać ją do słoiczka i po wcześniejszym zakręceniu wieczka, miałby okazję wystawić szklane naczynie wraz z zawartością w jakiejś podrzędnej gablotce, by ciekawskie ślepia turystów, mogły nacieszyć się tym widokiem.
Konrad stał z boku, w ciszy przyglądając  się młodzieńcowi, który uratował i przyprowadził do domu jego młodszego braciszka. Był mu wdzięczny za to, jednak z jakiegoś powodu, czuł, że i tak nie polubi go. Z pewnością było to spowodowane tym, jak srebrnowłosy patrzył na Wolframa. Jego wzrok jawnie mówił o pożądaniu jakie żywił do blondyna; z czego chyba nawet kapitan Północnej Perły nie zdawał sobie sprawy. I chociaż każdy nie wydawał się tego zauważyć, to nic nie umknęło uważnemu wzrokowi Wellera.

Greta nie przejmując się niczym, ani tym bardziej czymś tak mało istotnym jak gęstość atmosfery w pomieszczeniu, podeszła do Nadii z delikatnym uśmiechem błąkającym się na ustach, po czym z wyczuwalną pewnością wystawiła w kierunku rudowłosej swoją małą rączkę. Ogromnie się cieszyła, że w końcu będzie tu ktoś mniej, więcej w jej wieku. W zamku nikt taki nie mieszka, dlatego też nie ma z kim się bawić. To, że spędza czas z Yuurim, czy też czasem z Konradem, bądź też z Wolframem, nim ten zaginął, to jednak nie jest to tym samym, co spędzanie czasu ze swoimi rówieśnikami. Ten moment był dla niej jak spełnienie jej skrytego marzenia. Dlatego właśnie postanowiła skorzystać z tej okazji, póki ma jeszcze czas i zapoznać się z dziewczyną.
Widząc jak rudowłosa chowa się bardziej za swoim bratem, przekrzywiła główkę delikatnie na bok, zastanawiając się jak w najlepszy sposób nawiązać z nią znajomość i jednocześnie nie płosząc jej teraz.
- Jestem Greta, a ty? – spytała, uważnie obserwując jak ta nieśmiało, ze sporym wahaniem wychyla się zza boku srebrnowłosego, po czym niepewnie powtórzyła gest szatynki. Ich drobne palce powoli spotkały się. Brązowa skóra z początku muskała bladą rączkę, by zaraz uścisnąć ją mocniej. Delikatny uśmiech zagościł na obliczu gościa.
- Nadia… – szepnęła cicho, kątem oka patrząc na Serafina. To był pierwszy raz, gdy była w takiej sytuacji. Dlatego też z początku wystraszyła się taką śmiałością tej dziewczyny. Do tego zawsze jak była u kogoś jako gość, to srebrnowłosy przedstawiał ją innych, a teraz sama musiała to uczynić i do tego nie była pewna, co zrobić, aby wszystko było dobrze.
Jakby  tego było mało, to nie wiedziała, czy przypadkiem jakąś gafą nie zdenerwuje swego brata. Oczywiście, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby młody mężczyzna był na nią zły, ale przecież zawsze może być ten pierwszy raz.
Greta najwidoczniej rozpromieniła się, widząc pozytywne efekty jej postępowania. Na pewno wykorzysta jakoś tą sytuację.
- Chodź ze mną do ogrodu, pokażę ci coś naprawdę fajnego – powiedziała uradowana szatynka, łapiąc ją pewniej za dłoń i wyprowadzając z tego pomieszczenia.
W tym samym momencie wróciła była Maou, uśmiechając się do wszystkich radośnie.
- Zostawiłam ich samych – mruknęła konspiracyjnie, podchodząc bliżej do najstarszego syna, po czym przytuliła się do jego ramienia. – Ach, jak to dobrze, że mój Wolfi już wrócił do domu calutki i zdrowiutki. A do tego przyprowadzony przez takiego przystojnego mężczyznę – dodała, podchodząc tym razem do Serafina, który spojrzał na nią lekko zmieszany. Cóż, matka jego aniołka była podobna do niego, jednak dla niego liczył się ten dumny blondyn. To dla niego gotów był postawić na szali jego status, co z pewnością niedługo zrobi. – No przyznaj się. Lubisz mojego synka, co? – Szturchnęła go delikatnie w bok, uśmiechając się do niego z zadowoleniem. Widząc jak ten kiwa ledwo widocznie głową, klasnęła w dłonie , okręcając się kilka razy wokół własnej osi. – Wspaniale! Mój synek ma tylu adoratorów! Wiedziałam, że tak będzie. Przecież nikt nie oprze się mojemu małemu Wolfiemu…

~ * ~

Blondyn poderwał zszokowany głowę, patrząc wprost na Shibuyę. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. To nie mogła być prawda. Ta oferma nic takiego nie powiedziała, to jego umysł płata mu takie figle, przepełnione nadzieją.
- C-co? – mruknął cicho, jakby chciał przekonać się, czy poprzednie słowa rzeczywiście opuściły wargi Maou. Zdecydowanie znajdujące się blisko jego ust.
- Ja… to znaczy… Jesteś dla mnie naprawdę ważny. – Yuuri z początku speszony, teraz jednak stanowczo patrzył na zielonookiego, który słysząc to, rozdziawił lekko usta, patrząc na niego w zupełnym osłupieniu. – Zamknij buzię, bo ci mucha wleci, co? – Powtórzył wcześniej wypowiedziane przez blondyna słowa, uśmiechając się przy tym z czułością. – Wolfu, jesteś piękny w każdym stopniu, wprost idealny. Dlatego proszę nie zdziw się tym, co ci powiem. – Łapiąc za biodra, przyciągnął do siebie Bielefelda, który sapnął zaskoczony, instynktownie łapiąc się go za poły czarnego mundurka.
- Yuuri, co ty ro…?
- Cii… – przerwał mu. – Kocham cię i już nigdy nie pozwolę ci zniknąć. – Uśmiechnął się lekko, po czym musnął wargi blondyna. Widząc jak ten zamyka oczy, zachichotał w duchu, nie przerywając swojej czynności.
Wolfram po chwili zarzucił mu ręce na szyję, odpowiadając na jego pocałunek, rozchylając wargi, z czego czarnowłosy skorzystał. Powoli kierowali się w stronę łóżka, na które zaraz opadli. Yuuri powoli zaczął sunąć po ciele chłopaka, widocznie zmierzając ku jednemu miejscu, jednak zaniechał tego, gdy blondyn spiął się i przestał odpowiadać na pocałunki, gdy jego ręka znajdowała się przy jego spodniach.
- Rozumiem. Mamy przecież jeszcze czas. – Brunet zaśmiał się nerwowo, całując Wolframa po twarzy. – Przepraszam.
- Uch… to nic – mruknął cicho, ustami natrafiając na jego. Całowali się leniwie, co jakiś czas pozwalając sobie na wzajemne trącanie się ich języków.
- Chodźmy spać. Z pewnością jesteś zmęczony. – Yuuri rozebrał się do bielizny, czekając jeszcze chwilkę, aż blondyn zrobi to samo, po czym obydwoje ułożyli się pod pierzyną. Shibuya przyciągnął do siebie Wolfa, który ułożył się na jego torsie, ziewając. – Dobranoc – dodał, całując go w czoło.
- Yhym – mruknął sennie, zamykając oczy. Jego narzeczony jeszcze przez chwilę spoglądał na pogrążonego we śnie blondyna.

~ \\ * // ~

Taaak, Yunoha zdążyła już zadomowić się na blogspocie ^^
I teraz dopiero zacznie się zabawa xD
Jaki rozdział chcielibyście teraz przeczytać?
I tak wgl. jak wam się ten rozdział podobał? Oceniajcie! :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz