Okay, dzisiaj wstawiam drugi rozdział przygód Ryomy i reszty tenisistów.
Kolejny, trzeci rozdział pojawi się jutro w godzinach wieczornych.
Enjoy~! ^^
Prychnął
widząc, jak drużyna zbiera się na kortach, po czym zaczynają ćwiczenia. Ramie
już go wcale nie bolało, jednak kapitan i tak nie wyrażał zgody na jego
uczestniczenie w treningu. Jedyne, co mógł robić to obserwować. Strasznie to go
irytowało. Przecież zostały tylko dwa dni. Mógłby mu już podarować. Poprawił
się na ławce czując, iż pozycja w jakiej przed chwilą miał przyjemność się
znajdować, już mu nie odpowiada. Kątem oka mógł zauważyć jak w kierunku klubu
zbliżają się wnuczka trenerki wraz z przyjaciółką, oraz ten cały reporter
Inoue, razem ze swoją zwariowaną fotografką, Shibą.
-
Dawno wszystkich nie było. – Przeszło mu przez myśl. Jednak nie zdradził się,
iż wie o ich nagłych odwiedzinach. Przecież, co go to obchodzi.
-
Przecież to mój Ryoma-sama! – krzyknęła w pewnym momencie kobieta, zadowolona z
siebie. Szybko podbiegła do chłopaka, zaraz siadając obok niego. Co nie obeszło
się bez oburzonego krzyku Tomoki. Dziewczyny z klasy Echizena również znalazły
się przy nich, po części z powodu zazdrosnej rudowłosej.
-
Ryoma-kun, dlaczego nie grasz? – spytała nieśmiało Sakuno, rumieniąc się, gdy
tylko chłopak na nią spojrzał.
-
Mam zakaz uczestniczyć w zajęciach klubu przez tydzień – odparł po chwili,
wstając i kierując się w stronę innych tenisistów. Dzięki bliskiej odległości,
dziewczyny mogły usłyszeć jak chłopak proponuje, iż pozbiera piłki, na co
reszta dość niepewnie, ale zgadza się.
-
Co się takiego stało, że wszystkie macie takie miny? – spytał mężczyzna, który
jako jedyny nie leciał jak na złamanie karku do dwunastolatka.
-
Mój Ryoma-sama nie może grać… buu~! – chlipnęła Shiba, wyciągając z torby
aparat i robiąc wszystkim zdjęcia.
-
Kora, Echizen! – Momoshiro podbiegł do Ryomy, wraz z Kikumaru.
-
Ochibi, jeśli kapitan to zobaczy to będzie zły… – zauważył rudzielec, również
biorąc się za piłki. Chciał szybko to zakończyć, nim Tezuka zorientuje się, iż
coś takiego ma miejsce.
-
Właśnie, Echizen. – Brunet pokiwał szybko głową, dochodząc do wniosku, że i on
powinien pomóc. – Nie chcesz chyba, aby ramię bolało bardziej – dodał, uważnie
spoglądając na niego z ukosa.
-
Już nie boli – burknął cicho, chwytając ostatnią piłeczkę i wrzucając ją do
koszyka. – Dlatego też mogę już brać udział w ćwiczeniach. – Nadymał lekko
policzki. Shiba natychmiast na ten widok zrobiła chłopakowi z kilkanaście
zdjęć, mamrocząc jaki to on słodziak, gdy tak się denerwuje.
-
Oczywiście, w poniedziałek będziesz już mógł brać udział w zajęciach –
powiedział kapitan, pojawiając się przy nich. Przemilczeli fakt, iż go nie
zauważyli. Czternastoletni szatyn spojrzał uważnie na Echizena i na trzymany
przez niego koszyk z piłkami. Westchnął cicho, przymykając dosłownie na kilka
sekund oczy. – Nie zmienię swojego
słowa. Oddaj to Kikumaru – polecił, a gdy chłopak niechętnie ale wykonał jego polecenie,
dodał. – A wy… - tu zwrócił się do drugorocznego i swojego rówieśnika – ...jak
tylko dojdziecie, czeka was mecz sparingowy, z obciążnikami na nogi. Ten, kto
przegra wypije specjał Inui’ego. – poczym odszedł do reszty drużyny wydając im
kolejne polecenia.
-
O nie~! Ciekawy jestem, kto z kim będzie walczył~? – rudy szybko podążył za
kapitanem, uśmiechając się od ucha do ucha, jakby wcale nie przejmował się
groźbą Tezuki.
-
Taichou! Zlituj się, przecież nic nie zrobiliśmy. – Jak widać brunet postanowił
pójść jakąś linią obrony, jednak Ryoma nie sądził, aby takim zachowaniem – jego
zdaniem żałosnym – udało mu się coś wskórać.
-
Che… – Powolnym krokiem zbliżył się do ławki, obok której zostawił swoje
rzeczy, a na jakiej teraz siedziały dziewczyny, a blisko nich stał Inoue.
-
Ryoma-kun, to przez ramię nie możesz grać, co się stało? – Zmartwiona wnuczka
trenerki, złapała za lewe ramię swojego kolegę z klasy. Chociaż on tak samo jej
nie traktował. Cóż, nie był nią zainteresowany, tak jak ona nim. Przecież każdy
zauważyłby, że jest w nim zakochana. On nie widział w niej nic szczególnego,
nawet nie darzył jej sympatią; ot, po prostu tolerował jej istnienie na tym
padole ziemskim. Jednak nie mógł znieść jej wzroku, gdy na niego spoglądała,
więc postanowił sobie, że zniechęci ją do siebie, nieważne jakim sposobem,
byleby efekt był zadowalający.
-
To są skutki, gdy kochanek uwielbia sado-maso. – Chłopak uśmiechnął szelmowsko,
patrząc na reakcje reszty. Widząc ich zdziwione miny, zaśmiał się cicho,
podchodząc bliżej do kobiety i nachylając się nad nią, co pozwalało mu to, iż
ta dalej siedziała, a następnie szepnął jej do ucha. – Oczywiście żartuje, ale
powiedz to swojemu przełożonemu, gdy te dwie idiotki z mojej klasy pójdą,
dobrze? – Ostanie słowo powiedział już na tyle głośno, aby i pozostała trójka
mogła to usłyszeć.
-
Dobrze. – Shiba pokiwała lekko głową, w ciszy analizując wszystkie słowa. Nie
zwróciła uwagi, na wściekłe spojrzenie Tomoki, która to już domyślała się kto
jest kochanką Ryomy; nie zauważyła też wzroku Inoue, który to nie wiedział, co
ma na ten temat myśleć. Przecież dzieciak był za młody na coś takiego. Sakuno
zaś wyglądała, jakby w ogóle nie zrozumiała stwierdzenia „sado-maso”, co zaraz
potwierdziła pytaniem „Co to znaczy?”.
-
Przeczytaj w Internecie, nie jestem twoją wikipedią – mruknął, chwytając torbę
i przewieszając ją sobie przez ramię. – W takim razie, żegnam wszystkich, a
panią proszę o dotrzymanie danego przed chwilą słowa. – Kiwając jej i
mężczyźnie odszedł, w kierunku bramy szkoły.
-
Tomo-chan, co to znaczy te…
-
Sado-maso? – Dziewczyna pociągnęła przyjaciółkę na bok, by nikt nie mógł ich
usłyszeć. Sakuno patrzyła wyczekująco na rudą, która trzymała mocno rąbek
koszulki i przygryzała wargę. – To dobrze, że nie rozumiałaś tego co powiedział
– bąknęła w końcu patrząc na nią niepewnie. Jej rówieśniczka w tym momencie
również się taka wydawała. – Kiedyś usłyszałam te słowo i zaciekawiona
sprawdziłam je. To taki skrót od słowa sadomasochizm. Dokładnie to połączenie
słów sadyzm i masochizm. Chodzi tu o to, że… – Tu widocznie zawahała się. – …że
ludzie podczas tego no… seksu…
-
Seksu?! – pisnęła cicho, od razu przykładając dłonie do ust bojąc się, że
wypowiedziała to za głośno. Dla bezpieczeństwa obejrzała się na wszystkie
strony, czy nikt przypadkiem nie zwrócił na nich swojej uwagi.
-
Tak, seksu – powiedziała już o wiele pewniej. Zapewnie najgorzej było jej się
przełamać z powiedzeniem tego na głos pierwszy raz. – Wtedy, gdy już mają
uprawiać seks, zadają sobie nawzajem ból, poniżają swojego partnera… – ucichła,
by zaczerpnąć powietrza. – Aż nie mogę uwierzyć, że Ryoma-sama już coś takiego
robił. I nie chodzi mi o to, że to te sado-maso, tylko o fakt ile on ma lat, a
ile ona! Przecież to jest molestowanie seksualne!
-
Zaraz, Tomo-chan o kim ty mówisz?
-
Jak to o kim – o tej fotografce! – warknęła z flustracją.
-
Poszły. W takim razie mogę ci powiedzieć – oznajmiła, gdy tylko dziewczyny
odeszły. Wstała szybko otrzepując spodnie i prowadząc mężczyznę w kierunku
auta.
-
Ale o czym? – spytał zdziwiony Inoue, jednak posłusznie dając się prowadzić.
-
O tym, co mówił Ryoma-san. – wyjaśniła szybko, a widząc jego minę parsknęła
cicho śmiechem. – Później powiedział mi, że to był żart. Jednak prosił, bym ci
to wytłumaczyła dopiero jak dziewczyny nie będą przy nas. Sądzę, iż jest z
którąś i chce wywołać tak u niej zazdrość…
-
To bardzo głupi pomysł, w takim razie – zgasił ją, gdyż ta już wyobrażała
sobie, jak to będzie dalej. Jak będzie starał się podpuszczać swoją lubą.
Miał
też takie dziwne wrażenie, że o czymś zapomniał.
-
Ej no, to nie było miłe Inoue-senpai – burknęła cicho, by zaraz chlasnąć się w
czoło. – Na śmierć zapomniałam. Przecież mieliśmy przeprowadzić wywiad z
naszymi wspaniałymi tenisistami.
-
Echizen-kun już poszedł, więc zostaje nam tylko Tezuka-kun – zauważył. Teraz
już wiedział, co mu całkowicie wyleciało z głowy. Ale gafa dla reportera.
-
Fakt, w takim razie chodźmy do naszego Tezuki~! – zaszczebiotała niczym
nastolatka, natychmiast kierując się z powrotem ku kortom tenisowym. Widząc
kapitana drużyny, podbiegła szybko do niego, machając mu już z dala.
-
Kunimistu-kun~! Pozwól przeprowadzić nam z tobą wywiad na temat tego turnieju~!
– W tym momencie zachowywała się zupełnie jak rówieśniczki tenisisty, które to
były jego fankami. Na samą myśl o tym, aż zatrząsł się wewnętrznie, jednak jego
twarz nadal była nieugięta.
-
Nie… – Już się odwracał, by pokazać je, iż tą „rozmowę” uważa za zakończoną,
gdy poczuł jak kobieta łapie go za rękę, tym samym zatrzymując go w miejscu.
-
Proszę, to bardzo ważne. Ryoma-sama nam uciekł zawalając głowę jakimiś
niepotrzebnymi rzeczami, a teraz ty się nie zgadzasz. Nie możesz mi; znaczy się
nam tego zrobić. Jeśli nie wrócimy z wywiadem z którymś z nas to nas wyleją! –
Wytarła wyimaginowaną łzę, patrząc na niego z niemą prośbą.
-
Shiba-san, jeśli Tezuka-kun nie ma ochoty na udzielanie wywiadu, to nie próbuj
go nawet nakłaniać do tego, a tym bardziej nie jakimiś kłamstwami – zganił ją
Inoue, pojawiając się przy nim – Przepraszam bardzo za jej zachowanie. Jeśli
uraziło cię to w jakiś sposób, od razu przyślemy oficjalny list z
przeprosinami.
-
Nie trzeba. Nic się takiego nie stało – odparł kapitan drużyny, zabierając rękę
od kobiety. Poprawił okulary patrząc uważnie na reportera, zastanawiając się
nad jedną rzeczą. – Kto wam powiedział, że ja i Echizen bierzemy udział w
turnieju? – spytał, jakoś zapominając o tym, że miał właśnie zakończyć
ćwiczenie brzuszków do odwołania, oraz powiedzieć o skończonym na dziś
treningu.
-
Dostałem telefon od znajomego. Przy okazji, chciałbym z tego powodu pogratulować ci takiego
wyróżnienia, jakim z pewnością będzie udział w turnieju – powiedziawszy to,
Mamoru wyciągnął przed siebie rękę, skinąwszy głową Tezuce, który odwzajemnił
gest.
-
Dziękuje za to. Zastanawia mnie jeszcze, czy masz może informacje, kto jeszcze
jedzie z naszego rejonu tam… – Mamoru uśmiechnął się lekko na jego słowa. Już
miał pomysł, jak by to wykorzystać.
-
Owszem, mam je. – Zrobił pauzę, jakby się nad czymś zastanawiał. – Za wywiad udzielę
ci tych informacji, co ty na to, Tezuka-san? To chyba dobry układ, prawda? – Był
pewny, iż chłopak skusi się na tą propozycję. To było więcej niż pewne.
-
Aż tak bardzo mi na tym nie zależy. Dzięki temu, iż potwierdziłeś, iż ktoś
oprócz nas też jedzie, domyślam się kim są te osoby. – Kapitan odwrócił się w
kierunku innych członków klubu. – Na dzisiaj koniec! – powiedział głośniej, by
tamci usłyszeli go. – Jeśli to już wszystko, co chcieliście, to dowidzenia –
mówiąc to, odszedł od nich i dołączył do Oishiego, omawiając z nim wyniki
dzisiejszego treningu.
-
Chciał wywiadu? – spytał w pewnym momencie Kikumaru, gdy wyszli już z szatni.
Całym paczką postanowili pójść sobie do jakiegoś baru na hamburgera, co zgodnie
zaproponowali rudy i Momo.
-
Tak… – powiedział bez wyrazu. Chłopak wycofał się trochę, dołączając do reszty
ich drużyny. Co prawda brakowało jednej osoby, ale no cóż…
-
Biedny, ochibi… – zauważył w pewnym momencie Eiji, uwieszając się na ramieniu
swojego partnera tenisowego. – Momo-chan, może powinieneś go jakoś pocieszyć,
co~? – zwrócił się do idącego obok niego fioletowookiego. Chłopak spojrzał na
niego lekko oburzony.
-
Przecież się pokłóciliśmy – powiedział spoglądając w innym kierunku.
-
Ho~? Ale przecież dzisiaj nie wyglądało na to. – Widząc jego wściekłe
spojrzenie postanowił już go nie podpuszczać. – A może ty taichou, byś jakoś
podniósł go na duchu?
-
Nie ma takiej potrzeby. Nic mu nie jest. – Wskazał ruchem głowy na Ryomę, który
to szedł po drugiej stronie ulicy. Widać było, iż rozmawia z kimś przed
telefon, a przez jego twarz co chwilę przechodził grymas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz