sobota, 1 czerwca 2013

Vampire Bridegroom - 6



Argentus nie pojawił się już mu przed oczyma, tak jak gdyby fakt, że poinformował o nim ojca sprawił, że chłopak postanowił go więcej nie odwiedzić. Z jednej strony był zadowolony. Oznaczało to bowiem, że jego siostrzyczka była bezpieczna. Z drugiej natomiast odczuwał jakiś wewnętrzny niepokój. W sumie przecież skąd chłopak mógł wiedzieć o tym, że powiedział o nim ojcu? Zaczynał się już o niego martwić mimo, iż dopiero minęły jakieś trzy dni od ich ostatniego spotkania w lodziarni.
Wczoraj nawet pani Eleonora pytała się o srebrnowłosego, tłumacząc swoje pytanie tym, że chłopiec naprawdę ma złote serce i chciałaby go jeszcze raz spotkać.
Natomiast jeśli chodzi o tatę, praktycznie cały czas przebywał u siebie w gabinecie, robiąc kilkanaście rzeczy naraz. Pisanie listów, przeglądanie jakichś ksiąg i przyjmowanie średnio siedem-osiem razy dziennie grupki podlegających mu wampirów, którzy wykonywali mniejsze lub większe zadania.
Ośmiolatek wyszedł z domu, idąc szybko do stajni i tam podchodząc raźnym krokiem do boksu jego ukochanej klaczy. Biała Lilia łypnęła na niego krótko wzrokiem, potrząsając krótko łbem. Była już w pełni osiodłana, co nie powinno mieć miejsca. Harume jednak nie zwrócił na to większej uwagi zadowolony, że o kilka minut szybciej będzie już mógł na niej pojeździć. Otwierając boks , już miał chwytać za jej cugle, jednak w tym samym momencie dostrzegł coś, czego stojąc przed drzwiczkami ujrzeć nie mógł. Na sianie, tuż przy kopytach klaczy leżał chłopak. Chociaż bardziej trafnym określeniem byłoby, że spał.
Harume niepewnie podszedł do niego odrobinę bliżej, przyglądając się z zaintrygowaniem twarzy srebrnowłosego. Była taka łagodna, nie zaznaczona żadnym zmartwieniem, ani grymasem, jaki często występował na jego obliczu.
Dopiero teraz też dostrzegł, że stojąca tuż obok i przyglądająca się mu klacz, jest cała spocona. Zupełnie jakby jeszcze niedawno ktoś na niej jeździł.
Spojrzał jeszcze raz na Argentusa, po chwili kucając przy nim i pociągając go lekko za ramię. Srebrnowłosy stęknął cicho w proteście, kręcąc się trochę i w końcu uchylając odrobinę powieki.
- Huh…? – Spojrzał na niego nieprzytomnie, by zaraz uśmiechnąć się delikatnie. Tak nieśmiało. – Kaname, tak bardzo tęskniłem – mruknął cicho, wyciągając ku niemu ręce i obejmując go za szyję. Zaraz też przyciągnął do siebie zaskoczonego szatyna, który nie spodziewając się czegoś takiego, opadł na mniejszego chłopca całym ciałem.
W głowie Harume szalała burza. Tyle pytań zaczęło krążyć wokół, że w ogóle nie wiedział, które pytanie jest ważniejsze. Argentus zna jego ojca? Tęsknił za nim? Ale dlaczego? Gdzie się poznali? Jak długo? Czemu w ogóle się rozstali? Jakie łączyły ich relacje?
- Harume – odparł tylko, powoli odwzajemniając uścisk Argentusa. Nic nie wiedział. Nie miał pojęcia kim naprawdę jest chłopak. Był pewny tylko, że jego wygląd nie jest adekwatny do wieku. Srebrnowłosy musiał mieć o wiele więcej lat, skoro znał dłuższy czas jego ojca. – Nie jestem Kaname, tylko Harume.
- Nie szkodzi, panie Czystokrwisty. – Chłopak jęknął cicho zaskoczony, czując jak usta Argentusa muskają skórę jego szyi. Szarpnął się, gdzieś w podświadomości wiedząc, że musi uciekać. Niestety, z narastającą paniką musiał stwierdzić, że leżąca pod nim osóbka jest o wiele silniejsza, niż był w stanie przypuszczać. – Jakie to uczucie stać się ofiarą? Trzęsiesz się w trwodze przed swoim oprawcą, o którym tak naprawdę nic nie wiesz, gdyż on okazuje się być kimś innym. – Kły przebiły delikatną skórę, zagłębiając się o wiele bardziej. Zaraz jednak wycofały się, a gdy z ranki powoli poczęła wypływać krew, Argentus zaczął bez pośpiechu zlizywać kropelki, widocznie się nią delektując.
- Nie… – Harume czuł jak jego ciało zaczyna niekontrolowanie trząść się, a on sam panicznie zaciskał zarówno dłonie na materiale koszulki srebrnowłosego, jak i powieki. – Nie baw się mną, tylko od razu mnie zabij. – Wprawdzie nie wiedział dlaczego to powiedział, jednak czuł, że są to jedyne słowa jakie mogłyby opuścić gardło osoby z rodziny Kuran. Mimo strachu, jaki był gołym okiem widoczny, chciał pokazać, że potrafi chociaż trochę go przezwyciężać. Chociażby słownie.
- Zaraz… – stęknął cicho zdziwiony, poluzowując uścisk. Zaraz też wykorzystał to Harume, wyrywając się i odskakując do tyłu. Biała Lilia parsknęła tylko w sprzeciwie na tak gwałtowny ruch. – Czemu sądziłeś, że chcę cię zabić? – Wybuchnął śmiechem, zasłaniając lewą dłonią usta. – Harume, nigdy w życiu nie ośmieliłbym cię zabić – wyznał cicho, kiedy tylko powstrzymał rozbawienie. Przybrał od razu poważną minę, przyglądając się na chłopaka z uwagą. – Naprawdę jesteś podobny do Kaname. Jednak twoje zachowanie jest całkowicie inne. Podoba mi się to.
Szatyn wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk niezrozumienia, co Zero skwitował tylko uniesioną do góry brwią.
- Kaname, albo Yuki opowiadali ci coś może o swoich latach szkolnych? – spytał, a widząc jak ten kiwa głową uśmiechnął się lekko. – To, że twoja matka była strażniczką to wiesz, prawda? – Kolejne kiwnięcie. – Myślę, że tego mogę nie udowodnić do końca, ale nazywam się Zero Kiryu i byłem drugim strażnikiem przed przymusowym dojściem do Nocnej Klasy.

~ * ~

Ichiru przez krótki okres czasu zasłynął z niewiarygodnie wielkiej umiejętności walki kataną. Informacja ta opłynęła prawie każdą osobę związaną z Władcą Mroku, dlatego też mało kto ośmielał się stawiać mu czoło. Oczywiście, było kiedyś kilku śmiałków, którzy niedowierzali w siłę chłopaka i wyzwali go na pojedynek. Niestety dla nich, każdy kończył bez życia. Młodszy bliźniak miał swoje zasady, których trzymał się nieraz jak tonący brzytwy. Jedną z nich było – „Zabij, kiedy masz zostać zabity”. Mogło to dziwnie brzmieć biorąc pod uwagę, że przecież jak jego starszy brat również był wampirem. Jednak Ichiru i tu miał już kolejny sposób.
Jego ofiary same mu się oddawały. Tak długo przy nich był, kręcił się, aż w końcu dziewczyna, czy chłopak sam nie poprosił go o skosztowanie przez niego ich krwi. Mimo wszystko Ichiru jakoś nie lubił nigdy na siłę odbierać im życiodajnej posoki. Sądził, że to nie przystoi mu, dlatego też w kryzysowych sytuacjach korzystał z Uroku, by nie mieć potem wyrzutów sumienia.
Miało też to na celu pokazania swojemu bratu, że inne działanie jest jak najbardziej złe. Zero przecież przed utratą pamięci nigdy by tak nie postąpił, a będąc u boku Passio niczego nie można było być pewnym.
Passio tylko w stosunku do chłopaka był delikatny; dla niego zdarzało się mu być nawet miłym. Dla innych osób był bezwzględny i bezlitosny. A już szczególnie dla swoich ofiar, które traktował jak ostatnie ścierwa, nie licząc się z ich bólem. Po prostu przychodził, posilał się i pozostawiał ich na pewną śmierć, by z delikatnych, łagodnym uśmiechem wrócić do swojego Oblubieńca.
- Nad czym tak namiętnie myślisz? – Słysząc znajomy głos, spojrzał krótko na brunetkę, po krótkiej chwili ponownie odwracając się w kierunku pełnej tarczy księżyca.
Najprawdopodobniej właśnie dzisiaj jego brat powróci do swojej postaci na tą jedną noc.
Dziewczyna powiodła za nim wzrokiem i kiwnęła głową ze zrozumieniem. Ona również martwiła się o Zero. Jego stan zdrowia mimo, iż wydawał się poprawiać, w rzeczywistości był bardzo niestabilny, co wręcz mogło zagrażać jego życiu. Wraz z panienką Lailą starała się wytłumaczyć mu w ciągu ostatnich dni, że lepiej dla niego będzie jeśli zostanie w domu i pozwoli, aby one się nim zajęły. Niestety, chłopak będąc już całkowicie sobą – nie licząc tylko wyglądu – był ponownie upartym łowcą, który chciał wszystko robić w pojedynkę. Walczyć z przeciwnościami losu, jak i żyć w samotności. Jakby wokół nie było ludzi (bądź też wampirów), którzy  się o niego martwili i w każdej chwili gotowi byli skoczyć za nim w ogień. Jak chociażby tamta dziewucha, jaka pełniła z nim kiedyś funkcję Strażnika.
Jedynym plusem było to, że w dalszym ciągu Kagami, czy Ichiru potrafili trafić do niego i dzięki temu udało im się nakłonić go, aby przez kilka dni pozostał jeszcze w rezydencji po ostatnim ataku. Miało to służyć zrobieniu mu kilku badań, które może chociaż odrobinę odsłoniłyby rąbku tajemnicy choroby Zero.
- Zwiał… – odparł cicho, klepiąc miejsce obok siebie i czekając, aż dziewczyna przystanie na te zaproszenie. – Kagami przyszedł dziś rano do niego, jednak Zero postanowił kilka chwil wcześniej opuścić zamek. – Przymknął na chwilę powieki, wracając wspomnieniami do dzisiejszego poranka. „Ichi! Twój brat…! On uciekł!”. – Wysłałem kilku z Krwawych Obrońców, jednak szansa na to, że znajdą go jest nikła. Mimo wszystko, Zero jako jeden z nielicznych zna ich na wylot. Zasługuje to dzięki mojej krwi i tej należącej do Władcy.
- Odkąd Kagami zabrał go do miasta, Zero praktycznie cały czas tam siedział – podsunęła myśl, spoglądając na niego z profilu. – Z drugiej strony odkąd San-chan sprawiła, że wszystko sobie przypomniał, równie dobrze może być tam, gdzie wcześniej kochał spędzać czas…
- Taaak… – westchnął cicho, opadając z westchnieniem na plecy. Kiedy jeszcze Shizuka żyła, a on przez krótki okres czasu był w szkole, dokładnie pamiętał momenty, kiedy jego brat przywdziewał na twarz delikatny uśmiech, którego nawet Kuran nie był wstanie zedrzeć. A Biała Lilia była tego nieodzownym elementem. – Klacz! Biała Lilia należąca do Kurana! – krzyknął nagle, a dziewczyna parsknęła tylko śmiechem w odpowiedzi. Wiedziała, że Ichiru wpadnie w końcu na możliwe miejsce pobytu brata. W końcu byli bliźniakami. Byli złączeni bardziej niż zwykłe rodzeństwo.
- Dom Kaname znajduje się w pobliżu wioski, gdzie ostatnio był ten atak. Jakieś półtora, może dwa kilometry od tamtego miejsca. – Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, spoglądając na zaciętą minę Ichiru. – Z tego co wiem, to Kuran tuż po zakończeniu szkoły zabrał klacz ze sobą. Zaraz za jego domem znajdują się stajnie, gdzie trzyma kilka koni, głównie po to, żeby jego dzieciaki miały na czym jeździć w wolnych chwilach.
- I to tam może być mój brat – mruknął, podnosząc się i zabierając z ziemi katanę, którą przypiął sobie zaraz do boku. – Biorę ze sobą Aquę. Jakby Kagami wrócił powiedz mu, żeby jechał za mną.
- Kagami wyjechał… Powiedział, że on nie jest wystarczająco dobry i wyruszył po Nobody. – Mówiąc to, Kana zrobiła bardzo zmartwioną minę. – Myślałam, że ci mówił. W końcu traktowaliście się jak bracia.
- Tylko ci się wydawało… Wyruszam za bratem – odparł chłodno, odchodząc szybkim krokiem. Kana tylko westchnęła, również podnosząc się i po spojrzeniu ostatni raz w tarczę księżyca, skierowała się w stronę wnętrza zamku. Powolnym krokiem szła ku swojej sypialni, kiedy nagle poczuła jak ktoś łapie ją boleśnie za ramiona i popycha na ścianę.
- Aach… – jęknęła cicho, czując zęby kąsające ją po szyi i dłonie sprawnie rozbawiające ją spodni i bielizny.
- Krzycz, jeśli chcesz… Bo będzie boleśnie. – Słysząc TEN głos zatrzęsła się, a w tej samej chwili mogła każdą komórką ciała wrzeszczeć. Dwa ogniska bólu i rozkoszy mieszały się ze sobą, wprawiając ją w bliżej nieokreślony stan. Chciała jednocześnie, aby ssał jej krew i jednocześnie pragnęła, aby przestał, bo jej krew potrzebna jest do przeżycia panience Laili. Podobnie było z utraconą sekundy temu cnotą. Z jednej strony, te uczucie było tak podniecające, że była gotowa skomleć o więcej. Z drugiej natomiast, aby być przydatna miała całe życie być w czystości.
Łzy bezradności spłynęły po jej policzkach, kiedy na przemian jęczała i łkała, czując co rusz posuwającego się w jej wnętrzu penisa i język sunący po rankach na jej szyi.

2 komentarze:

  1. Hej. :3 Jako, że to ja wymusiłam na tobie nowy rozdział tego opowiadania, nie mogę przejść obojętnie nie pozostawiając żadnego komentarza, prawda? Byłoby to nie fair i chamsko w mojej strony. Jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ tak jak obiecałaś - nowy rozdział się pojawił. Dziękuję Ci za to. Fajnie, że dotrzymujesz obietnicy. Nie to co inne autorki...Ale cóż. Jestem zadowolona z rozdziału, choć nie pojawiło się w nim to, na co tak długo oczekuję. Kiedy młody Kuran pojawił się w tej stajni i ujrzał słodko śpiącego Zero - zrobiło mi się ciepło na sercu lecz po chwili moja twarz wykrzywiła się w lekkim grymasie. A spowodowane było to początkowym zachowaniem Zero. Nagle stał się taki uroczy i...potulny? Na szczęście było to tylko chwilowe i znowu można było zaobserwować dawnego, cudownego Zero. Zaskoczyło mnie to, że wyjawił swoje prawdziwe imię synowi Kaname. Ale czy coś zrobi z tym fantem? Raczej nie. Przecież nie pójdzie do ojca i nie powie mu, że nieopodal ich domu spotkał Zero Kiryuu. Choć bardzo bym tego chciała. Czy zero wyjawił młodszemu coś jeszcze? Hmm. Tego niestety narazie się nie dowiemy. Bardzo ucieszył mnie fakt, że Zero wkrótce ma wrócić do swojej prawdziwej postaci. Nie mogę się tego doczekać. To może być dobra okazja na spotkanie się z Kaname. Choć z pewnością nie pójdzie po mojej myśli, bo ty kochana, zawsze robisz wszystko na przekór moim wyobrażeniom. :> Co do końcówki. Nie lubię lub wręcz nienawidzę, kiedy w opowiadaniu yaoi pojawia się jakiś wątek lub kontakt seksualny kobiety i mężczyzny. Strasznie mnie to irytuję, ale to ty jesteś autorką, więc robisz co chcesz. Mi pozostaję jedynie przywyknąć. Trochę zastanawiałam się nad tym, kto może być oprawcą. I mam kilka podejrzeń. Niektóre są bardziej prawdopodobne, a inne mniej. Nie chcę spojlerować. Zobaczymy jak będzie. I mam nadzieję, że dowiemy się szybko. Nie chcę Cię ponaglać, po prostu kocham to opowiadanie, więc to "żebranie" o nowy rozdział jest jak najbardziej na miejscu, prawda? :> Jeszcze raz Dziękuję i Życzę weny. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę dziękuję za tak ciepłe słowa z Twojej strony. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo czuję się szczęśliwa i zadowolona.
    Jeśli chodzi o sprawy damsko-męskie w opowiadaniach yaoi. Przyznam bez bicia, że osobiście i ja ich nie lubię. Jednak czasami są one naprawdę potrzebne, chociaż nie od razu widać tego efekty.
    Jeżeli chodzi o przyszłe spotkanie naszych dwóch wampirów, Kaname i Zero. To, że się spotkają jest pewne, aczkolwiek nie nastąpi to w czasie następnego rozdziału. Mogę jednak zapewnić, że ich spotkanie zbliża się coraz większymi krokami, więc jest na co czekać ^^
    Niestety, w tej chwili nie jestem w stanie stwierdzić, kiedy dokładnie pojawi się nowy rozdział VB.
    Chciałabym dodać rozdziały do reszty moich opowiadań. Tym bardziej, że np. Anielski Niewolnik zbliża się ku końcowi.
    A i mam jeszcze kilka opowiadań (w tym jedno niekoniecznie yaoi), które również w niedługim czasie chciałabym umieścić na blogu. Mam w końcu trochę ff z anime, które udostępniam na stronie fanfiction.net i część, jakie nie ujrzały jeszcze światła dziennego. A wszystkim chciałabym się z wami podzielić.
    Jeszcze raz bardzo dziękuję za ten cudowny komentarz :*
    To jest moim motorkiem do dalszych działań, bo wiem, że ktoś interesuje się tym, co piszę.
    Naprawdę bardzo dziękuję.

    Pozdrawiam gorąco,
    Yunoha

    OdpowiedzUsuń