Yuuri
obudził się w wyśmienitym humorze. Tym bardziej, iż miał świadomość, że przy
jego boku leży jeszcze śpiący blondyn. Od razu też zastanowił się jak to
możliwe, iż jeszcze nie wylądował na podłodze od jakiegoś niespodziewanego
nocnego ciosu Bielefelda.
Jednak
w tym momencie postanowił nie zastanawiać się nad tym, tylko wykorzystać to, iż
jego ukochany jeszcze się nie obudził. Dlatego też chłopak zaczął przyglądać
się swojemu narzeczonemu. Z uwielbieniem rozkoszował się miękkością jego blond
kosmyków, delikatnością jego skóry, by w pewnym momencie zobaczyć malinkę na
ramieniu śpiącego. Z początku mrugnął kilka razy, patrząc na to z
niedowierzaniem, by przypomnieć sobie to co mówił wczoraj do niego
chłopak. „[…]chciał mnie tylko
wykorzystać…!” – te słowa odbiły się kilka, jak nie kilkanaście razy w jego
głowie sprawiając, iż Shibuya poczuł jeszcze większą wściekłość, niż wtedy, gdy
tamten facet opisywał co robił blondynowi.
Sam
chłopak nie zdając sobie sprawy z myśli bruneta, mruknął cicho, przeciągając
się leniwie. Ziewając jeszcze na dokładkę, otworzył oczy, spoglądając w
kierunku zamyślonego narzeczonego. Nie widząc żadnej reakcji z jego strony,
prychnął głośno, wychodząc z łóżka.
-
O, Wolfu… – Chłopak spojrzał zdezorientowany na blondyna. W ogóle nie zauważył
jak ten się obudził.
-
O, oferma… – Zielonooki niczym obrażone dziecko nie zaszczycił go spojrzeniem,
biorąc swoje ubrania z szafy i wychodząc na korytarz z naręczem ubrań, zapewne
w kierunku łazienki.
-
Eee!? Znowu zrobiłem coś nie tak? – spytał sam siebie i przez chwilę trwał w
ciszy, zupełnie jakby oczekując odpowiedzi. – Dlaczego się obraził? – Wstał
powoli i tak jak jego ukochany, tak i on zaczął wybierać sobie ubrania, tym
razem inne niż te, jakie miał zawsze na zamku. Specjalnie wziął fajne ciuchy,
jak był ostatnio w swoim świecie. Zastanawiając się, czy przypadkiem nie zrobi
znów czegoś, na co Wolfu będzie wściekły, wyszedł ku łazience.
~ * ~
Tymczasem
Wolfram wpadł do łazienki, gdzie było już dużo pary. Uśmiechnął się pod nosem,
odkładając swoje rzeczy na bok i ściągając bieliznę. Zapewnie służące za jakąś
sprawą wyprzedziły jego myśli i przygotowały mu tą kąpiel, grzejąc porządnie
wodę, tak jak lubi i dodając jego ulubione olejki do wody. Z westchnieniem
przyjemności wszedł do wody i od razu zanurzył się w tej cieczy. Mruknął
rozleniwiony robiąc kilka kroków do przodu, w kierunku pary. Z pewnością woda
była tam jeszcze cieplejsza. Nie zwrócił uwagi na odgłosy pluskania gdzieś z
boku. Prawdopodobnie przekonany był, iż to on idąc, robił maluteńkie fale,
które odbijały się o brzeg ogromnej wanny. Dlatego też przeżył nie mały szok,
gdy poczuł jak czyjeś ręce obejmują go w pasie i przyciskają do dobrze
umięśnionego torsu.
-
Co ty robisz?! – warknął, patrząc na niego kątem oka. Nie no, jeszcze tego
zboczeńca mu brakowało. – Puszczaj mnie, albo pożałujesz – zagroził, jednak w
odpowiedzi poczuł tylko jak ten całuje go w ramię, na co zaczął szarpać się,
tym sposobem starając uciec od jego silnych ramion.
-
Dlaczego? – mruknął mężczyzna, chuchając mu w kark, by ze śmiechem zauważyć,
jak ten drży mimowolnie na ten gest. – Przecież to ty przychodzisz do mnie, w
czasie mej kąpieli, więc cóż innego mógłbym pomyśleć? – Na jego słowa, blondyn
wciągnął gwałtownie powietrze. Fakt, nie sprawdził jakoś, czy kogoś jeszcze tu nie
ma i to był jego błąd, za który prawdopodobnie będzie musiał teraz zapłacić.
-
No tak. – Mniejszy chłopak westchnął teatralnie, kręcąc kilka razy głową. –
Zapomniałem, że twój mózg nie przetwarza informacji tak jak powinien, dlatego
też starasz się go jak najmniej używać, by przypadkiem ten orzeszek się nie
przegrzał. No cóż, siła wyższa, nic nie poradzę. – Wzruszył ramionami, czekając
na jakąś reakcję ze strony srebrnowłosego, który był troszkę zdezorientowany,
gdyż poluźnił trochę swój uścisk z czego zielonooki z chęcią skorzystał. – No,
co jest? Już nie chcesz mnie napastować? Czyżby dokonał się cud i twój mózg
urósł z wielkości orzecha laskowego do orzecha włoskiego? Trzeba świętować, bo
widać jest z czego. – Uśmiechnął się kpiąco, na pokrywającą się czerwienią
twarz Serafina. Z pewnością nie było to spowodowane temperaturą, jaka
dorównywała tym w saunach. Najwidoczniej chłopak porządnie go rozzłościł.
Mężczyzna
już miał coś powiedzieć, gdy obydwoje usłyszeli szczęk otwieranych drzwi, oraz
głos należący do dwudziestego szóstego Maou.
-
Wolfu, jesteś tutaj?
-
Taa… – mruknął chłopak, jednak było to doskonale słyszalne. – Idę do mego
narzeczonego. – szepnął jeszcze do srebrnowłosego, po czym zaczął kierować
swoje kroki w wyżej wymienionym kierunku. Zapominając o jego złości na
Yuuriego, za to, iż go olał zaraz po przebudzeniu. W tej chwili w jego głowie
kłębił się plan „Jak pokazać temu palantowi, żeby dał sobie spokój.”
Witaj autorko :)
OdpowiedzUsuńJako, że jestem wielką fanką KKM trafiłam na oto opowiadanie i pochłonęłam wszystkie rozdziały na raz :3 Czy jest możliwość kontynuacji z twojej strony? Mam spory niedosyt.
Pozdrawiam i do rychłego usłyszenia :)
//Mika