Amaru
wrzasnął rozdzierająco czując wdzierającą się do jego klatki piersiowej mackę
Śmierci. Zaraz to samo uczyniła druga część tej istoty, jednak Aura tylko
odchylił głowę w tył, zaciskając zęby.
-
Anioł chcący uratować anioła, który dla spełnienia własnych celów, staje się
Nieczystym. – Każdy z obecnych, mógł usłyszeć lekko wibrujący głos, jednak nikt
nie mógł dokładnie sprecyzować, skąd on pochodzi.
-
I do tego taki młody… – Drugi jakby bardziej delikatniejszy głos, rozbrzmiał
dźwięcznie, a obydwie chmury przybrały bardziej ludzkie kształty. Teraz widzieć
można było, iż to ich prawice tkwiły w klatkach obydwu aniołów. – Czy ty,
zdajesz sobie sprawę młodzieńcze z tego, jakie to niesie ze sobą konsekwencje?
-
Tak… – stęknął cicho, bojąc się, iż głośniejsze dźwięki mogą wydać fakt o jego
bólu. – Jednak jestem gotowy na takie poświęcenie.
-
Czy aby na pewno? – Śmierć będąca przy nim wydawała się przekrzywić głowę na
bok, jakby niedowierzając jego słowom, bo było słyszalne w barwie jego głosu.
-
On w głębi siebie nie chce, abyś mu pomagał…
-
A ty możesz stracisz nawet życie, jeżeli osądzimy, że to będzie solidną zapłatą
za jego dalszą egzystencje. A przecież masz powód, dla którego nie powinieneś
umierać i wiesz dobrze, o czym jest mowa. A on również wydaje się być dzięki tobie
lepszym człowiekiem. Chcesz postawić to na szali, by tylko uratować osobę,
która przy ostatnim waszym spotkaniu naruszyła granice twojego umysłu,
wkradając się tam i siejąc zamęt. Jesteś pewny swojej decyzji?
-
Amaru jest dla mnie jak brat… – wychrypiał, czując jak mu słabo. Chciał, żeby
zrobili to, co mieli zrobić i przestali wreszcie zadawać te irytujące pytania.
-
To o niczym nie świadczy… – Obydwie zjawy odsunęły się od nich i podążyły w
swoim kierunku. Będąc obok siebie, ich niematerialne ciała w jednej chwili
stały się namacalne. Pierwszym był mężczyzna ubrany w czarne poszarpane szaty;
zapewne to on był Demonem Śmierci. Krótkie, krucze włosy i tego samego odcienia
rogi, oraz nietoperze skrzydła. Drugą osobą była kobieta, odziana w białą
szatę, opasaną złotą szarfą na biodrach. Jej długie platynowo białe włosy
zdawały się sięgać za jej kostki. Ona sama wydawała się nie mieć skrzydeł,
jednak zaraz rozwiała takowe wątpliwości, rozpościerając je w całej okazałości.
Lekko przezroczyste pióra, zdawały się mienić pod wpływem słońca.
-
Musisz sprecyzować, co jest dla ciebie ważniejsze. Ten, który jak sam
powiedziałeś, jest dla ciebie jak brat, czy młodzieniec o zaniepokojonym
spojrzeniu, jakiego nie udało mu się zamaskować, mimo jego starań? – Kobieta,
wskazała na obydwu młodzieńców, na których i Aura zawiesił swój wzrok.
-
Nie słuchaj tej starej kurewskiej szmaty. – Amaru, mimo braku sił, odepchnął
się od blondyna, robiąc parę kroków do przodu. W między czasie, nim ten chciał
go z powrotem złapać, wynurzył ostrze z między jego żeber i części organów,
jakich miecz po prostu nie trafił. Krew uwolniona od wewnętrznej metalowej
tarczy, teraz spłynęła w nadmiarze z rany po skórze na piersi i brzuchu,
zanikając w materiale spodni. Brunet zachwiał się lekko, dopiero teraz
ukrywając do tej spory złożone skrzydła. Włożył rękę do kieszeni, wyciągając z
niej coś na kształt pomniejszonej piersiówki. Szybko otworzył buteleczkę i
przechylił ją, spijając jej zawartość, nie przejmując się, iż kilka kropel
niebieskawej cieczy, stoczyło się po jego brodzie. Przełknął, patrząc prosto na
fioletowowłosego anioła, który wydawał się być zbity z tropu. – Teraz już nie
musisz wybierać, prawda? To co zażyłem, to wywar renegujący. Moje rany w tej
chwili samoistnie się goją. Tak więc, nie ma już problemu. – Uśmiechnął się
cwane, do lądującego tuż przy nim anioła. – A ty spierdalaj kurwo, wraz z tym twoim
alfonsem.
Anielica
fuknęła cicho, po czym wraz z swoją demoniczną częścią Śmierci, zniknęła, co
towarzyszyło z cichym odgłosem pyknięcia.
-
Co to ma znaczyć? – mruknął cicho, zbity z tropu złotowłosy anioł.
-
To, że wolę, aby dzieciak się nie poświęcał. Niech będzie z tym młodym
głupkiem; przecież od razu widać, że ich do siebie ciągnie – warknął cicho,
podchodząc do demona i dźgając go mieczem, którym jeszcze nie tak dawno tkwił w
nim. – A ty masz mnie się słuchać. Jakbyś zapomniał, jestem twoim panem… Ukarzę
cię za twoją niesubordynację.
-
Nie mogę się tego doczekać, mój Najokrutniejszy Panie. – Demon uśmiechnął się
szeroko, ukazując szereg ostrych zębów, które mogły by służyć jako piła.
-
Wracamy do Avaritanox… – zażądał, podchodząc jeszcze do brata i oddając mu jego
miecz. Swój natomiast podniósł z ziemi i podrzucił ku górze, gdzie te zapłonęło
czarnym płomieniem, które prawie natychmiast zgasło, nie zostawiając niczego po
sobie i mieczu.
-
Amaru… – spojrzał na osiemdziesięciosześcioletniego anioła, który podbiegł do
niego, wtulając się kurczowo w jego ramię. – Nie odchodź, proszę…
-
Kiedyś się jeszcze spotkamy… – Odepchnął go lekko od siebie. – …a do tego
czasu, baw się dobrze ze swoim boyem.
Podszedł
szybko do rodowitego mieszkańca Pandemonium, jaką te miejsce jeszcze otrzymało
nazwę, który wyciągnął z kieszeni poszarpanych spodni jakiś artefakt, po czym
łapiąc księcia za kark, zrobił ruch ręką ku dołowi, a ich zaraz pokryły
płomienie; te same, jakie przed chwilą „strawiły” jego miecz.
-
Nie…! – Blondynowi nie udało się dobiec do brata i wyrwać go z tego jakże
zjawiskowo mrocznego pokazu. – Głupi, nawet nie wiesz ile cię szukałem…
To bylo dziwne. Tak nagle sobie wstal, a byl prawie martwy. Niezle.
OdpowiedzUsuńLubię twój styl pisania, sama chciała bym tak kiedyś pisać :P Mam cichutką nadzieję, że to jeszcze nie jest koniec tego opowiadania =D
OdpowiedzUsuńTo było super O_O
OdpowiedzUsuńGenialne O_O
Chociaz nie dokońca ogarniam O_o...
Podbał mi sie klimat tego opka i Lou... Poczotkowo myslałam ze to będize skurwiel jakich mało... A tu... niespodziewanka 8D
W ogole Aura był słodziutki <3 Podobał mi się. Taki niczego nieświadomy, ufny... Mmmm Słodziak <3 normalnie sam cukier :3
Do reszty ... Jak sie okazało już ze oni tymi aniołami sa to troche sie pogubiłam ale to mniejsza z tym.
Od strony technicznej... Masz bardzo fajny styl pisania :3 Tylko rozdziały jak dla mnie były za krótkie ;_; A może ja po prostu jestę taka wymagającą niewiadomo czego lamą .__. Nwm ._.
Poza tym... Będzie jeszcze jakaś część ;_;? Oh prosze powiedz ze to jeszcze nie koniec
Ja chcę jeszcze ;_;
To nie może się TERAZ skończyć... No...
A jesli już na 100% albo anwe 1000000% koniec to może... stworzysz jakiś bonusik :3?
W ciągu kilku kolejnych dni ( tygodni...?) doczytam resztę :)
Weny życzę i mnóstwa pomysłów :3
Pozdrawiam
~xMidziak
PS Co to za obrazek w tle O_O?
PS 2 Jakbyś chciała to zapraszam do siebie :) http://kin-no-sekai.blogspot.com/
Mogę Cię zapewnić, że to jeszcze nie jest koniec tego opowiadania :P Planowo powinny pojawić się jeszcze dwa rozdziały + epilog.
UsuńTak więc nie musisz się jakoś za bardzo tym wszystkim martwić.
Co do bonusików... Od dłuższego czasu zastanawiam się do napisania historii Amaru. W końcu były anioł też sporo przeszedł i można byłoby przelać na papier jego życie... Ale to zrobię zapewne, kiedy skończę przynajmniej z dwa-trzy opowiadania, które mam na swoim komputerze (prawda jest takie, że nie wszystko publikuję).
Pozdrawiam,
Yunoha
Ps. Obrazek znalazłam jakiś czas na necie. Teraz jak sprawdziłam prawdopodobnie pochodzi on z gry: "Omerta - Chinmoku no Okite", ale głowy nie dam uciąć.
Pss. Widzę, że mamy podobny adres bloga ^^ W wolnej chwili postaram się wpaść zobaczyć, co tworzysz :)